Czas rokitnika - czas na lektury z antykwariatu

26.06.2011 KS

Poleca Redaktor Krystyna Susabowska

Obrazek niżej podpisany
nn
Czas rokitnika

Od kilku dni przez kilka godzin przebywam w cieplickim sanatorium. Nie ma już tu tej miłej atmosfery, jak dawniej bywała w modnych kurortach. Wszyscy się śpieszą, głośno rozmawiają i telefonują. Zwyczajny świat. Tak, jak na Rodos i tu nieznajomi nie mówią do siebie dzień dobry. Woda z czterech źródeł, kiedyś największa atrakcja w hallu, teraz pozamykana w kranach. Z każdego płynie ta sama mieszanka.”Marysieńki” nie widzę.

Czytam w przerwach, żeby nie widzieć i nie słyszeć. Wychodząc z domu w pośpiechu wybrałam cieniutką książeczkę w czerwonej okładce: Hanns Cibulka: „Czas rokitnika – kartki dziennika z Hiddensee”. Państwowy Instytut Wydawniczy, seria Koziorożec. I kto to teraz pamięta, zważywszy na fakt nieistnienia już PIW- u?

Otwieram „dziennik” i czytam na str. 38: „córy mgły spowiły kwefem wyspę”. Rewelacja, to po prostu poemat niby prozą. Dalej czytam z zainteresowaniem o twórczości Gerharda Hauptmanna  i o „Haus Seedorn”, willi  którą autor „Tkaczy”  nabył w 1930 i rozbudował, a w czas zwiedzania jej przez Hannsa  Cibulkę, czyli po wojnie i po śmierci noblisty,  stała się skarbnicą pamiątek po nim.

W oszczędnych słowach, lecz sugestywnie oprowadzany jest czytelnik po wnętrzach willi i zatrzymuje się ze znawstwem przy eksponatach wartych zapamiętania. Czyta zapis w diariuszu: „Człowiek nie tylko powinien widzieć, powinien również poznawać.”

Leżąc sobie w bulgocącej kąpieli, rozmyślam, że odkryłam na nowo tego wnikliwego obserwatora i znawcę zjawisk przyrody, a przy tym najbardziej wrażliwego poetę.
Później z radością kontempluję jego poetycki dziennik, a niektóre bardziej znamienne zdania staram się poskładać w wiersz:

„Kiedy opuszczałem dom Hausmanów, powiało nad Dornbuschem świeżym tchnieniem morza. Bluszcz wspinał się na mur tarasu, dzięcioł kuł pień.”

Dalej: „Nie temu czego życzą sobie inni, lecz potrzebie wnętrza musi się poddać artysta.”

W czasie sztormu: „Bałtyk kipiał, przypominał szczelinowate góry. Przewalały się zielone, wspinały sycząc na mur nabrzeża… Wichura pchała przed sobą czarne ławy chmur. Horyzont zwisał ukośnie. Morze przypominało kotłujący chaos.”

Stanął oko w oko z dziewanną, wysoką jak człowiek. I „roślina przybrała postać kwitnącej pochodni…
Jak żar nieba!”

O kocie: „Żadne inne zwierzę nie jest tak tajemnicze, pełne godności, właściwej, według Hegla, wszystkiej zwierzynie, jak właśnie kot.”

Pieśń słowika: „Pierwsze tony zabrzmiały nerwowo, potem śpiew przybierał na sile, wzmagał się w forte. Po kilku taktach następowała przerwa, pieśń się urwała, zabrzmiała melancholią, skargą, czystym brzmieniem fletu, ciągniona.”

Może jeszcze i nam uda się posłyszeć w naszej okolicy szarego słowika z tą „ całą gamą barw”.

„Później pojąłem, że przedmioty, które dostrzegamy wzrokiem, jeszcze długo nie są poetycką wizją…”

„ Każde poetyckie kształcenie wizji odpowiada nieomylnemu osądowi. Odczytać z niego można, w jakim kierunku zmierza artysta swoim myśleniem i swoimi zmysłami.”

I jeszcze, może na koniec ciekawy cytat: „ Nic nie ma cenniejszego nad człowieka, który ujarzmił bezład swoich zmysłów i świat, siłę swojej myśli, rozjaśnia.”

Nie przytoczę tu całej książeczki, którą redakcja określa jako – „krąg przeżyć wewnętrznych autora, a która jest jego pierwszą książką prezentowaną polskiemu czytelnikowi.”

Zastanawiam się, może odbiję te 90 strony na ksero, by przekazać dalej do czytania i inspiracji poetyckiej.

PIW, W-wa 1971 r.

23.VI.11 r.

Wszystko o rokitniku
Warto popatrzeć na portrety autora i fotki jego książek

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Czas rokitnika