Po Walentynkach, a przed Dniem Kobiet

01.03.2020 Redaktor

Od EWY czyli przestroga KOBIETY

Ewa Pelzer

Nie chciałam być sama…

Nie chciałam dalej być sama,
posłuchałam co radzi mama.
Córko, mówiła, moje dziecię,
poszukaj chłopa w Internecie…
Nie uwierzycie, moi mili,
Mirka poznałam w jednej chwili.
On na portalu randkowym
szukał swojej połowy.
Słał listy do mnie cztery miesiące -
miłe, dowcipne, rozczulające
… ale głównie pouczające.
Prostował moje myśli,
miał patent na rację
i mówił kiedy i z kim
mam jeść kolację.
Razu pewnego Miruś
z miną wytrawnego gracza
oświadczył uroczyście, że
… przyjeżdża na zawody do Karpacza.
Piłkę tenisową miał odbijać
mój internetowy "macho",
ja zaś miałam być mu panią
na balu w Karpaczu.

I jak każda kobieta na bal zaproszona
rzuciłam się do sklepów regałom w ramiona.
Bluzki z cekinami szukałam uparcie,
w solarium leżałam
jak menu na karcie.
Tak przygotowana czekałam wytrwale,
by olśnić Mireczka
na balu… nad bale.
Stałam pod teatrem, kiedy go ujrzałam
i z przejęcia oczy przetrzeć musiałam.

Małe chude niebożę
w powitalnym geście macha do mnie łapkami
… sobie wyobraźcie!
Z bezzębnym uśmiechem otworzył ramiona
i przycisnął głowę wyżej mego łona.
I w jednej chwili wrażenie miałam,
że ktoś mi przypiął broszkę do ciała.
Przez dłuższą chwilę mi się zdawało
że… może UFO wylądowało.
Tak się kiwała na szyjce główka,
jak namoczona deszczem makówka.
Nie był to jednak żaden kosmita
lecz dzielny Miruś – erudyta.
I trzymał w ręce dawno nie nową
torbę z rakietą tenisową.
Nie wytrzymałam i zapytałam
- gdzie jest Twój strój galowy,
a on z bezzębnym uśmiechem oznajmił:
w sąsiedztwie rakiet tenisowych.
Przeleciałam spojrzeniem po Mirku z portalu
i wiedziałam:
nie będzie dla mnie balu.

Uważajcie miłe panie na znajomości z portalu,
bo możecie nie być jak ja - na obiecanym balu.




Miniaturka