Pomarańczki komisarza Montalbano

01.05.2016 Redaktor

z literatury włoskiej

Obrazek niżej podpisany
nn
Pomarańczki komisarza Montalbano

W czasach naszej młodości wmawiano nam, że czytanie kryminałów to strata czasu i żałosna rozrywka, która nie przystoi prawdziwie inteligentnemu czytelnikowi. Lata upłynęły i opowieści kryminalne mają wysoką pozycję w czytelnictwie, pisaniem ich zajmują się najtęższe głowy.
Czyż zresztą Zbrodnia i kara to nie najczystszej wody kryminał? A Hamlet?
Najlepsze powieści detektywistyczne, te zwłaszcza, w których autor nie epatuje wymyślnie skomplikowaną grozą i nie występują zombie, dają wielką wiedzę o życiu.

Ostatnio mam na kindlu Pomarańczki komisarza Montalbano. Całą serię, w tej części, która została przetłumaczona na język polski, wcześniej już przeczytałam.
Najpierw o autorze. Andrea Camilleri jest Włochem, urodzonym na Sycylii. Jak wielu Włochów, jako dwudziestolatek (w 1945) miał „romans” z partią komunistyczną. Potem się wykształcił, został reżyserem teatralnym, pisarzem, poetą, wykładowcą. Napisał kilka eksperymentalnych powieści współczesnych.
Największą chyba sławę przyniósł mu cykl powieści kryminalnych z inspektorem Salvo Montalbanem, które wydaje od 1994 roku. Nazwisko bohatera cyklu jest hołdem złożonym katalońskiemu pisarzowi Manuelowi V. Montalbanowi. Mnie przygody komisarza Montalbano bawią i uczą. Komisarz jest doktorem prawa, wielbicielem literatury, nie tylko włoskiej. Kieruje komisariatem w fikcyjnej Vigacie na Sycylii.
Bawią mnie żarty słowne i logiczne, podkolorowane obrazki z życia zwykłych ludzi.
Ale autor nie tylko nas zabawia. On także przekazuje nam swój ogląd świata, dystans do polityki, władzy i małostkowości w życiu społecznym.

Codziennie złoszczą mnie informacje przekazywane przez telewizję, prasę, internet. Wkurzam się na ludzi za ich głupotę, niemoralność lub życie w formie jemioły. A komisarz Montalbano uspokaja moje emocje, próbuję go naśladować i patrzeć z humorem na zwykłe pomieszanie dobra i zła w społeczeństwie. Zawsze będą chuligani, znudzone żony zawsze będą zdradzać mężów, napaleni starcy będą uganiać się za młodymi laskami, a grupa leserów będzie żyła z drobnych kradzieży. Montalbano ze spokojem przyjmuje zwykłe amplitudy zachowań społecznych, ale jako stróż prawa nie ma tolerancji ani litości dla tych, co dokonują wielkich przestępstw. Nie uznaje nietolerancji rasowej, nie znosi polityków i mafii. Nie lubi też konferencji i szkoleń organizowanych przez władze. W Pomarańczkach jest epizod, w którym Montalbano musi jechać na szkolenie zorganizowane przez ministerstwo. Jeden z szefów ministerstwa wpadł na pomysł jak odróżnić wśród przybywających do Włoch uchodźców tych, co są w wielkiej potrzebie i niedoli od islamskich terrorystów. Ministerstwo postanowiło wyszkolić podległe służby. Salvo kpił, że to nie filozofowie ale urzędnicy rządowi znaleźli wreszcie sposób na odróżnienie zła od dobra. I – jak się spodziewał – wszyscy słuchacze podśmiewali się z wykładowcy.
Opisuję szczegółowo ten drobny incydent, by pokazać, że taki włoski dystans do życia i humor jest dobrym sposobem i na nasze czasy, miejsca.

Komisarz mieszka nad morzem w Marinelli; miejsce życia, mieszkania ma duży wpływ na nasze nastroje i stosunek do świata. Pozwala się zdystansować, upoić pięknem przyrody. Mieszkanie w małej klitce ogranicza nasze horyzonty myślowe. Wybredny smak kulinarny komisarza i burzliwy związek z piękną i bardzo impulsywną kobietą dodają tej postaci sycylijskiego kolorytu. W książkach tego autora nie ma dłużyzn, nie pozwala on sobie rozciągać opisów, dywagacji, któremu to zwyczajowi nie może się oprzeć wielu pisarzy, bo każdy ma jakieś upodobania tematyczne, pisarze też, i probują wcisnąć je do fabuly powieści. Lubię takich zdyscyplinowanych jak Camilleri, którzy się nie rozpędzają, gdy wchodzą na swojego „konika”. Precyzja to jest to, co cenię wyjątkowo wysoko.

Kończę więc, bym i ja się nie rozpędzała w tym opisie.
Pomarańczki komisarza Montalbano, Andrea Camilleri, polskie wydanie z 2009 roku, Oficyna Literacka Noir sur Blanc. Polecam.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Pomarańczki komisarza Montalbano