Jan Czopik Leżachowski, wart przypomnienia
Tylko w bibliotecznych katalogach bywają obok siebie nazwiska adwersarzy. W domu, w miarę tematycznie układa się książki przeczytane i te odłożone na lepsze czasy, na niektóre z nich można trafić po ciemku. Nieraz się jednak jakiś niepozorny tom zagubi i tylko przypadek sprawia, że sam wchodzi do rąk.
Tak też w pośpiechu zabrałam do poczekalni lekarskiej„Wszystko jest poezja" - opowieść rzekę - Edwarda Stachury, idola młodzieży sprzed lat, barda, wędrowca, poety i pisarza. Chociaż rzeka może nam się źle w obecnym czasie kojarzyć, to przypomnienie tej książki zbiegło się u mnie z niedawno czytanym zbiorem wierszy Jana Czopika Leżachowskiego, nazwanego książce Stachury Jaśkolubym, czy Jaśkochanym. Umawiali się obaj poeci tam właśnie ,w Leżachowie nad Sanem, na żniwa. Czytam i widzę w wyobraźni jak męczą się w pocie czoła, a potem zanurzają w nurty Sanu. Bo wszystko jest poezją i każdy jest poetą, „najmniej poezją jest napisany wiersz", „ najmniej poetą jest poeta piszący wiersze" głosi przewrotnie Stachura, ale trzeba pisać. „Żeby zarobić na chleb. I na podróż do Patagonii. Albo na Alaskę." Jan Czopik nie zarobił na podróż swoimi tomikami wierszy ani powieściami . Był świetnym wykładowcą, przybliżającym wiedzę o kulturze i sztuce, szczególnie współczesnej. Dane o jego twórczości zamieszcza Wikipedia. Ostatni tomik wierszy, zatytułowany „Tropy” wydało Ossolineum w 1978 roku, już po tragicznej śmierci Autora.
Tak prawie przypadkowo zbiegło mi się czytanie obu tych książek i obie warte
przypomnienia.
Jan Czopik odszedł młodo i o wiele za wcześnie, zawiodło serce, gdy jechał własnym samochodem. Jego książki pozostały jak papierowe pomniki, które po otwarciu
mówią. Nie mnie oceniać tę twórczość bliskiego mi poety, zrobił to pięknie w
posłowie do „Tropów” Krzysztof K. Pysiak. Pozwolę sobie przytoczyć kilka
wierszy, może je wirtualna przestrzeń poniesie dalej.
W sprawie poezji
Nie szukam sensu
w "zawiłym śnie sznurowadeł"
To
łatwy sen
Nie cieszy mnie także
"łaskawa świeżość mydła
obficie biała chmura
pobudliwa rtęć"
Jest cos więcej niż celność
w prawdziwej jasności
A zna to tylko
gwiazda
spadająca
i morze
co jak ptak się unosi nad dnem
A jednak jest
Punkt pędzla -
mała niezawisła chmura
zakotwiczona możliwością miasta
A ciągle płótno -
martwa sól i pustka
choć z kubłów do dna wychlustana
Kraj po pożarze:
chłód zasiadły na sękach
w miejscach gdzie sprzęty opuściło drzewo
Jest smak popiołu
i chodniki kreta nagle
Odwracający wzrok
do nowych sztalug i nowego
c z u j ę - myślał pochylony Lot
wiodąc za sobą biały słup milczenia
Pochwała ptaków
Ogień postarza las
a nam
przywraca młodość
Nie wszystkim dane -
był Jesienin
i jestem ja
Lecz kiedy patrzę na nieba płat
z wróblem
lub
orłem
nad górami
wiem jedno piękne -
k a ż d y ptak
zdycha ze swoimi skrzydłami
Edward Munch
Teraz mogę wreszcie powiedzieć
dlaczego
strach stał na moście i krzyczał
Wieczór był
kołowały istoty przelotne: nietoperze
i wodzie jakby sie spieszyło
żeby się wydostać za miasto
bez łodzi
bez tratwy
bezzwłocznie
Człowiek spadał płonącą gwiazdą
jemu też musiało się śpieszyć
Parki nie przędą nici życia
przędą nic na koszulę Dejaniry -
naszą wiedzę nieuchronnej śmierci
Oto co mówi o nim (najobszerniej) Encyklopedia Ziemi Głogowskiej:
Czopik Jan
Urodził się 1 lutego 1939 r. W Leżachowie na Rzeszowszczyźnie w rodzinie rolnika Aleksandra Czopika i Katarzyny z domu Wawryszko. Po ukończeniu w 1955 r. Liceum Ogólnokształcącego w Jarosławiu pracował jako nauczyciel we wsi Majdan Sieniawski. W latach 1956-1958 studiował filologię polską oraz historię sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim. W 1965 r. Uzyskał tytuł magistra.
W okresie od 1957 do 1961 r. był członkiem Wrocławskiej Grupy Artystycznej „Dlaczego nie”. Jako poeta debiutował w 1957 r. fraszką „Dziewiczy wstyd” opublikowaną na łamach studenckiego tygodnika „Poglądy” (nr 2), a jako prozaik w 1968 r. opowiadaniem „Wilk” wydrukowanym pod pseudonimem Adam Madej w czasopiśmie „Odra” (nr 32). Ożenił się z Marią Nowak, dentystką pracującą w ośrodku zdrowia w Kotli. W 1965 r. wraz z Żoną również tu zamieszkiwał. Zatrudnił się w Powiatowym Domu Kultury w Głogowie (kierowanym wówczas przez Julię Wójcik), gdzie jako instruktor prowadził grupę poetycką. Następnie podjął pracę jako nauczyciel w szkole podstawowej w Kotli. Czopikowie zyskali wielką sympatię mieszkańców Kotli.
Prowadzili dom otwarty. Przyjeżdżali do nich artyści i młodzi poeci z całej Polski. Bywał u nich Edward Stachura. W 1967 r. Jan Czopik wstąpił do Związku Literatów Polskich. Od 1969 r. ponownie zamieszkał we Wrocławiu. Pracował tam w Wydziale Kultury Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej na stanowisku starszego referenta do spraw twórczości ludowej. Następnie był nauczycielem historii w Technikum Gastronomicznym. Po 1970 r. pracował jako dziennikarz w redakcji literackiej wrocławskiego oddziału Polskiego Radia.
Opowiadania, prozę literacką, recenzje literackie, tłumaczenia (głównie z literatury rosyjskiej) oraz wiersze publikował w wielu czasopismach, przede wszystkim w „Nadodrzu” (1966-1969) i „Tygodniku Kulturalnym” (1969-1977). W 1975 r. uzyskał nagrodę literacką im. R. Milczewskiego-Bruno. W 1976 r. zatrudnił się w Naczelnej Redakcji Literackiej Komitetu do Spraw Radia i Telewizji w Warszawie, gdzie osiadł w 1977 r.. Zmarł 27 grudnia 1977 Z: 53/54 r. podczas wypadku samochodowego w pobliżu Leżachowa. Został pochowany w Warszawie.
Na dorobek literacki Czopika składają się przede wszystkim zbiory wierszy, opowiadania i proza poetycka opublikowane w wydawnictwie Ossolineum i Iskry. Wśród nich są miedzy innymi: „Oko jedno i drugie” (cykle wierszy – „Czas”, „Maja” Wrocław 1962; „Zabrońcie się Żegnać” (powieść), Warszawa 1968; „Jest poranek” (wiersze), Wrocław 1966; „Dolina dzwonów” (powieść) – powstała podczas pobytu w Kotli, Warszawa 1968; „Lipiec po maju”(cykle opowiadań:„Było jasno”, „Pośrodku nocy”, „Południe ludzi, „Pan Bonuś”, „Ten duży dom”, „Kokon”), Warszawa 1972; „Niewymownie się ucałować” (zawiera cykle wierszy: „Miejsca ocalone”, „O zachodzie słońca”. „Moje i nasze”, „Pośrodku widnokręgu”, „Wyspa” oraz prozę „Ucieczka albo pierwsza praca Herkulesa”), Wrocław 1974; „Góra i dół” (powieść), Wrocław 1975; „Tropy. Wiersze dawne i nowe, Wrocław 1978. „Niezwykły zmierzch albo Niby bajka o Kajtku i złym czarowniku, czyli powieść, która jak sądzi autor Jan urodzony nad rzeką San szarą godziną lutową, kiedy słońce było w znaku wodnika – nikogo nie poucza, nie mówi za dużo o miłości, wyjaśnia zaś przy sposobności znaczenie słów bulaj, ambaras, ruczaj”, Warszawa 1987. (Marek Robert Górniak)