Karkonoski krajobraz

19.01.2017 Krystyna Sławińska

refleksyjnie

Tak sobie myślę, że to ona sama tak się przypomniała, tam z nieba.
Nigdy jej nie poznałam osobiście. Czytałam o niej i jej wierszach na stronie Stowarzyszenia W Cieniu Lipy Czarnoleskiej. Ciężka choroba zabrała ją na drugą stronę 18 stycznia 2009r. W rocznicę śmierci księdza Twardowskiego. Wróciłam z wieczoru wspomnień o Nim i przeczytałam o Jej śmierci. I została we mnie. Co rok słuchając w Zarębie wierszy księdza Twardowskiego myślę
o młodej poetce z Jeleniej Góry Ewelinie Nienartowicz i czuję jak uśmiecha się do mie z błękitów.

No, taka historia, ale… to nie koniec.
Nie ukryję, że lubię posiedzieć na Facebooku, nie boję się polubiać profili nieznanych mi ludzi, tylko dlatego, że dzielą się z innymi swoją pasją, sztuką. Tak było i tym razem. Polubiłam profil młodego fotografa, którego pasją jest fotografia krajobrazowa. Szczególnie ukochał góry, ale jako mieszkaniec Gdańska raczył nas również zachodami słońca i fotografiami tego miasta. Zostawiałam lajki pod zdjęciami, czasem jakiś komentarz. Wraz z tysiącami widzów podziwiałam niecodzienny pomysł podróży poślubnej, w którą młodzi wyruszyli do Skandynawii, zabierając ślubną suknię. Młodą żonę w białej sukni ślubnej fotografował zakochany młodzieniec w zapierających dech w piersiach pejzażach. Oglądałam te zdjęcia zaczarowana. Wreszcie kiedyś zamieścił zdjęcie zrobione w Karkonoszach, na początku października 2016, kiedy niespodzianie napadało śniegu. O, pomyślałam, byłam wtedy w górach, zrobiłam niemal takie samo zdjecie. Przeszukałam archiwum. Są dwa. Na jednym w kadr wszedł przygodny przechodzień. Coś mi podszepnęło - to jest to. Skopiowałam zdjęcie w komentarzu pod jego zdjęciem i podpisałam "Może minęliśmy się w górach, tak jak z tym turystą". Jakie było moje zdumienie, kedy napisał - "to jestem ja". Wtedy ośmieliłam się go zapytać (oczywiście już prywatnie) - czy Ewelina to jego rodzina. I okazało się, że to brat Eweliny, Karol Nienartowicz. Opowiedziałam mu, że co roku myślę o jego siostrze w rocznicę jej śmierci. Podziękował mi. Noszę w sobie drzewa i ludzi, mam w duszy dużo miejsca. I po wyciętych drzewach i po ludziach, którzy odchodzą zostają wyrwy, a że natura nie lubi pustki, napełnia nimi niektóre serca.
Jutro przeczytam jakiś wiersz księdza Twardowskiego i uśmiechnę się do zdjęcia Eweliny, czytając jej ostatni wiersz,wiersz na pożegnanie:

OGŁOSZENIE

Ewelina Nienartowicz

pilnie
wynajmę cichy kącik w niebie
rozmiarów
mieszczących skromną osobę
z ogródkiem słonecznym
do pielęgnacji skołatanych nerwów
a gdy się tam już zadomowię
może zostanę na zawsze
i kupię całe mieszkanie?


Miniaturka