Jan Owczarek o poezji Krystyny Susabowskiej

20.09.2009 J.O.

Ocalić chwilę

Obrazek niżej podpisany
zp
Tomik Pani Krystyny Susabowskiej

Jak to dobrze, że prawdziwi poeci zdobywają się na odwagę i, przełamując swoje skrupuły wynikające z nadmiaru samokrytycyzmu, wystawiają swoje długo skrywane teksty na widok publiczny. Niewątpliwie do takich osób należy Pani Krystyna Susabowska, emerytowana bibliotekarka, osoba o pięknej wrażliwości, przyrodzonej życzliwości ludziom i światu, umiejąca cieszyć się szczerze, również z sukcesów bliźnich, co dzisiaj nie jest nagminną cechą, trochę po lwowsku zawadiacka i spontaniczna. W jej poezji widać to jak na dłoni. Pani Krystyna jest autorką dwóch starannie wydanych tomików wierszy, z których pierwszy – „Krajobraz z dziewięćsiłem” jest nie tylko zapisem chwilowych wzruszeń czy ciekawych przemyśleń, ale też znakomitych krajobrazów Lwowa, krajobrazów nie z architekturą w głównym planie, ale z żywymi ludźmi i ich losami. Rzadko kto potrafiłby tak świetnie wykorzystać w poezji śpiewność mowy kresowej, lwowskiego bałakania batiarów, jak to czyni pani Susabowska. Ot, na przykład taki passus:

Byli sobi dwa batiary
rozrabiaki ni do wiary
Jak się jeden uspokoił,
to już drugi coś nabroił.
Szli raz sobi
Stryjskim Parkiem
zachwycili si zegarkiem.
No i z tym zegarkiem poszli do spulania na Krakoski.

(„Batiary”)

Te niefrasobliwe radosne wersy, z których wyłaniają się przedwojenny Szczepcio i Tońcio sąsiadują z tekstami o innej nucie. Dominuje w nich, mimo oswojenia się w nowej, jeleniogórskiej przestrzeni, głęboka nostalgia za miejscem utraconym. Za światem dzieciństwa w ukochanym, a z konieczności porzuconym Mieście:

Tam gdzie się boso biegało z dziatwą
gdzie się przeżyło wojny i biedy
Tego zapomnieć nie da się łatwo
może się myśli stępią kiedyś…

Przenieść się myślą nad TO miasto
tak zawadiackie, tak kochane
pospacerować po uliczkach
stanąć na miejscach dobrze znanych

Iść przez Pełczyńską i Zieloną
tak bez biletu, beztrosko
usłyszeć bicie tamtych dzwonów
i wron kraczących po lwowsku

Ta melancholijna, pełna tęsknoty tonacja jakby zawstydza Autorkę, więc z batiarskim animuszem (kursywą) wtrąca:

Wspomnienie hula sy po głowi
Choć serce czasem rani
Ręką się machni i już si wi
to tylku austriackie gadani

Ale co zrobić z tęsknotą, gdy ona tak mocno chwyta za serce? I nie puszcza?:

A kufer stale tkwi przy drzwiach
rekwizyt z tamtej epoki
Podróże marzą mu się w sanach
choć lecą z niego troki
(„Mój kufer”)

Mimowolnie kojarzy się ta fraza z wierszem Kazimierza Wierzyńskiego „Kufer”:

Na strychu śpi mój powrót,
Kufer blachą okuty, walizy,
Cała moja ojczyzna,
Paszporty, obywatelstwa,
Emigracyjne wizy (…)

W poezji ( i w sercu) Pani Susabowskiej przecież nie tylko Lwów jest obecny. Sporo wierszy zostało zainspirowanych urodą okolic Jeleniej Góry, w której Autorka mieszka. Choćby krótki wiersz „Pstrągi”, w którym opisane bystre rybki są także pretekstem do sformułowania ogólniejszej refleksji. Podobnie wiersz „Na Chojnik” nie jest tylko opisem wędrówki do znanego zamczyska nad Sobieszowem (w którym Pani Krystyna niegdyś mieszkała), ale i wspomnieniem pięknej chwili i refleksją egzystencjalną:

(…)
W polu biegnie meandrem
strużka gwarnego strumyka,
Słońce uśmiecha się dzisiaj
płatkami rozchodnika.

Tą drogą szliśmy razem
gdzie z obu stron te cuda
i widać po raz wtóry
nie wszystko przeżyć się uda

Wśród „górskich” wierszy Krystyny Susabowskiej są utwory tatrzańskie, pienińskie, świadczące o wrażliwości na cuda natury objawione w górskim krajobrazie i przyrodzie. Nieodłącznym elementem krajobrazu pozostaje człowiek, z jego wzruszeniem i pamięcią:

Na Wysokiej połoniny,
zieleń traw złocista.
Na Wysokiej szumi, wieje
huczy wiatr i śwista.

Na Wysokiej dzwonek modry
z trawy się wychylił,
zasuszony w kartach książki
wie, żeśmy tam byli.
(Na Wysokiej”)

Równie starannie jak „Krajobraz z dziewięćsiłem” został wydany drugi zbiór wierszy pani Krystyny „Szyszki pachnące miłością”. Tu także sporo wierszy zainspirowanych jest górskim przeważnie krajobrazem, w którym pośrednio się ujawnia sama Autorka. Urzekający „Walc spod Chojnika” płynie melodyjnie nad Sobieszowem:

Ten walc pod Chojnikiem się zrodził
na ścieżkach i dróżkach nas znał,
czasami słodko uwodził,
beztroską piosenką się śmiał (…)
(„Walc spod Chojnika”)

W zbiorze więcej jednak jest melancholii i egzystencjalnej zadumy, czasem pokrytej – jak gdy chcemy ukryć łzy – żartem albo rozładowującą obawę ironią:

Nikt nie woła, nie pisze,
nie dzwoni
gdy mroczna dama
mnie goni.

Może być czasem potrzebna
i miła,
byleby się nie zadomowiła (…)
(„Samotność”)

Ale istotnym komponentem także tego tomu jest umiejętność odczuwania wzruszenia i zachwycania się pięknem otaczającego świata:

(…)
Zbierać piękno nietrwałe,
oczy do słońca mrużyć,
zbiór kolorowych bukietów
może się już nie powtórzyć.
(„Dwa pokolenia”)

Jak widać wierszopisarstwo Krystyny Susabowskiej niesie w sobie naprawdę duży ładunek poetyckiego piękna, jest umiejętnym ukazaniem piękna i zarazem przemijalności życia, malowaniem radości i wzruszeń. To także bardzo interesujący poetycki zapis coraz rzadziej słyszanej mowy lwowskiej, kolorytu Miasta dzieciństwa. To także inspiracja urodą karkonoskich pejzaży, Jelenią Górą, krajobrazami przewędrowanych niegdyś gór. W swojej poezji Autorka „Krajobrazu z dziewięćsiłem” pragnie owe chwile napełnione wzruszeniem, tęsknotą „radośnie zamknąć/ jak w słoikach wiśnie”.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Tomik Pani Krystyny Susabowskiej