Wiersze publikujemy za zgodą, a nawet na życzenie autorów.
Nasze światy
przenikają się wzajemnie,
jak fale wody
w wielkim oceanie.
Twój nieznany,
mroczny i tajemny,
mój tutaj,
na fizycznym planie.
Duchowego świata
rozum nie pojmuje,
nikt nie uchyla
tych sekretnych drzwi.
Czy w czasie przejścia dusza ulatuje?
Ja chcę w to wierzyć - bo łatwiej żyć!
Maj
Zapach bzów i maciejki
w gęstniejącym mroku
wdychany łapczywie.
Soczysta zieleń traw
upstrzona mleczami,
piękno kwiatów
rododendrona,
poranna mgła
nad bliskimi polami,
i cisza brzęczeniem zmącona.
Wiosna.
Nad brzegiem strumyka
niezapominajki,
tak dawno zapomniane,
przypominają strofy
starej bajki.
Gdyby maj
trwał wiecznie,
nieustannie
kwitłyby kwiaty
pachniały łąki
coraz nowe
pękałyby pąki.
Moglibyśmy
śpiewem ptaków
cieszyć się serdecznie,
czas by się zatrzymał
bylibyśmy młodzi,
zawsze zdrowi.
Czynnik starzenia
by się nas nie imał...
Niestety
Czas się nie zatrzyma
_______________________________________
Nadesłała: Zofia Prysłopska
ludzie jakby to pojąć
że z rzuconej w upartą glebę
garści ziarna
jeden się tylko urodzi
głupi wózkowy
co nie przeklina
i ani kropli do ust nie weźmie
wieś wydziwia
że i do roboty go jest
na dwa chłopy
jaka to baba wytrzyma
z takim frajerem
od środy do środy
przepraszając za niezręczność
młodo
w proch się obrócił
co było czynić wszyscy
padli na kolana
osierocone pół fabryki
z trzystu i dyrektorzy
i sekretarki
i wszyscy trunkowi
dokoła jak wzrok ogarnia
zapłakały łąki i pola
zagroda z oborą
o kwiatów piramidę
anioły podparte
wszyscy święci mu zaśpiewali
na łeb na szyję porzucając
ministrów i ministrantów
wiatr ucichł za nas ze wstydu
że tak radośnie
od dawna
nikt nie niósł swojego krzyża
________________________________
Nadesłała ze Zgorzelca: Dorota Wiecheć
Uzbrojona po zęby
W cierpliwość
Rzeźbię codzienność
Każdego dnia
Kolorowymi wycinankami
Wyklejam
Nieco koślawie
Uczucia
Z nici przeznaczenia
Może coś utkam
Jak tylko znajdę początek…
Pstryk –
I znikam
Przestajesz mnie widzieć
Ale przecież jestem
Tam
Gdzie trawa zielona
I różowe flamingi –
Tam gdzie nie ma
I nigdy nie było
Człowieka
To mój azyl
Oaza spokoju
To takie proste –
Pstryk
Przeszkadza ci
mieszanina Sahary i Peru
w mojej głowie
Nie rozumiesz
myśli o esperanto
i snów o lataniu
nieuzasadnionych zapędów
poetyckich
i troski o braci mniejszych
zamiast obiadu
A ja tak mało mam czasu
Nie stać mnie na marzenia
bezskrzydłe...
-------------------------------------------------------------
Nadesłała: Maria Suchecka
Nikła drobina żaru
Z tlącego papierosa
Nocą na balkonie
Była w jej dłoni
Jak uchwycona
Spadająca gwiazda
Aleksandra zielonooka
Sponiewierana przez Erosa
Stała ze szmaragdami
Wtopionymi w źrenice
Porusza się
Pod obłokami
Z wdziękiem
Nefretete
Powinna zakwitać
Jak krokusy
Na łące
I owocować
Jak obfite
Pnącze
Winorośli
Tymczasem Ona
Przez omyłkę losu
Musi nieustannie
Odgadywać
Przewrotne szarady
Gdzie jest Abelard
Tej Heloizy?
Czemu zwleka
Ukochany
Nefretete?
Gdzie spojrzenia
Na które
czekają jej oczy?
Gdzie miłość
Co ogarnia
Jak kwitnienie
Sady na wiosnę?
Ja
Pytia
spod Karkonoszy
zaklinam los
na spełnienie
wszelkich pragnień
Aleksandry
O szmaragdowych
Oczach
I przywabiam Erosa
Co marnotrawi
Niepotrzebnie
Swa moc
Gdzie indziej
Maria Suchecka,
Wrocław Klecina 27 marca 2007 r.
___________________________________
Nadesłała:< Krystyna Susabowska>
W pokoju dzwoni ciszą,
Zmrok zawładnął wieczorem,
na ścianach obrazki wiszą
i klatka
nad telewizorem.
W klatce
ptaszek-niciany
udaje kanarka
jestem jemu podobna –
dobrowolna
więźniarka.
Dzień
Przetoczył się kamieniem
Jeszcze jeden
Z tych szarych
Zamkniętych w schemacie
Kwadratury koła
Jelenia Góra 23.3.07.
_____________________________________
Ewa Pelzer
ewarafa@interia.pl
W moich ramionach gasnąłeś,
Twa świeca się dopalała.
Wołałam lecz nie słyszałeś,
śmierć bowiem ciebie wybrała.
Odszedłeś jak marzyłeś,
nagle
w promieniach słońca!
--------------------------------------------------------
Nadesłał: beata Z adresu: beonek@tlen.pl
Po trawie kamieniach
Stopy ciągnę za sobą
Ogromny ciężar
Każdy oddech ważny
Przyspiesza bicie serca
Czy te serce jest moje
Zadaje pytanie
Stopy krwawią
Kamienie jak sztylety ranią
Odpocznę
Stopy opatrzę
Serce bije spokojniej
Oglądam się za siebie
A tam szlak krwawy zaznaczony
Piórami z mych skrzydeł przyozdobiony
Wygnany
Z domu gdzie miłość panuje
Skazany
Idę w czeluście szare i zimne
Ból odczuwam
Lecz cofnąć się nie mogę
Sam wybrałem tę drogę
Pióra pogubię znikną me skrzydła
Z anioła przeobrażę się w człowieka
Viola
__________________________________
ircho@o2.pl (Irena Chochlew)
Nie zbudowałam sobie życia na boku
Czas przebiegł pędzony pośpiechem dnia codziennego.
Samotnych dzieci, czekających z balastem w tornistrze
pełnym szkolnych wydarzeń.
Spóźnionych autobusów i kolejek w sklepie,
Radości oczekiwania na chwilę wytchnienia.
Nie zbudowałam sobie życia na boku
Zabrakło wyobraźni w głowie skołatanej duszy.
Raz dany dom gwarny, w życia słonecznej poświacie
w pamięci pozostał.
Uściski, powitania, radosne psa szczekanie
Zapach rosołu i szczebiot szczęśliwych dzieci.
Nie zbudowałam sobie życia na boku
Czas zwolnił, a pustka i samotność z kątów wygląda.
Milczące telefony, przykurzone mijającego czasu paletą
w zapomnieniu drzemią.
Zapłakane okna i ciemność zapomnienia,
Rozdziera duszę w samotności istnienia.
Nie zbudowałam sobie życia na boku
Młodość nie czuje istoty zmian przemijania.
Doświadczeń zebranych bagaż, świadomość uśpioną obudził
iskierką nadziei w oddali.
Bo nigdy za późno nie jest,
Od nowa raz jeszcze spróbować.
Rok 2001
_______________________________
----nadesłała: "vilyanna"---
Medalion z chłodnego metalu
Kompas pielgrzyma
Wskazuje wschodu
duszę płomienia
zgubioną i przeklętą
Północ
głuchy-stalowy-zachodni
i pulsujące południowe
Arche
Tylko pomylił kierunki.
A szkoda.
Choć, chaos też
o-szałamia
i był w końcu pierwszy.
Cóż, perfekcja pewnie może
znudzić.
Nie pytam się Boga
co robi.
Jest już przecież dorosły.
____________________________________
Lesław Wolak z tomu Księga wiatru
Prom przypływa do brzegu,
unosi się lekko jak zapałka,
czeka dość długo na spóźnionych,
zmrok przesuwa mnie z lądu na pokład.
Wszystko ucichło i pociemniało,
gdzieś w głębi wody odbija się obraz,
jak usta osładzasz dojrzałą brzoskwinią,
jeśli zanurzę rękę – znikniesz.
Z północy ciągnie chłodem,
ruszamy i brzeg się oddala.
Zmiana kierunku zmienia cele,
nikną me ślady na ziemi i w wodzie.