Wiersze internautów

31.03.2007 Zofia Prysłopska

Wiersze publikujemy za zgodą, a nawet na życzenie autorów.

Nadesłała: Ewa Pelzer

Nasze światy

      przenikają się wzajemnie,

     

      jak fale wody

 

      w wielkim oceanie.

      Twój nieznany,

      mroczny i tajemny,

      mój tutaj,

      na fizycznym planie.

      Duchowego świata

      rozum nie pojmuje,

      nikt nie uchyla 

      tych sekretnych drzwi.

 

      Czy w czasie przejścia dusza ulatuje?

      Ja chcę w to wierzyć - bo łatwiej żyć!

Maj

           Zapach bzów i maciejki

           w gęstniejącym mroku

           wdychany łapczywie.

           Soczysta zieleń traw

           upstrzona mleczami,

           piękno kwiatów

           rododendrona,

           poranna mgła

           nad bliskimi polami,

           i cisza brzęczeniem zmącona.

           Wiosna.

         

           Nad brzegiem strumyka

           niezapominajki,

           tak dawno zapomniane,

           przypominają strofy

           starej bajki.

           Gdyby maj

           trwał wiecznie,

     nieustannie

     kwitłyby kwiaty

           pachniały łąki

           coraz nowe

           pękałyby pąki.

    

           Moglibyśmy

           śpiewem ptaków

           cieszyć się serdecznie,

           czas by się zatrzymał

           bylibyśmy młodzi,

           zawsze zdrowi.

           Czynnik starzenia

           by się nas nie imał...

          

           Niestety

           Czas się nie zatrzyma

_______________________________________

Nadesłała: Zofia Prysłopska

Ballada o chłopie ze Skoroszowa

ludzie jakby to pojąć

że z rzuconej w upartą glebę

garści ziarna

jeden się tylko urodzi

głupi wózkowy

co nie przeklina

i ani kropli do ust nie weźmie

wieś wydziwia

że i do roboty go jest

na dwa chłopy

jaka to baba wytrzyma

z takim frajerem

od środy do środy

przepraszając za niezręczność

młodo

w proch się obrócił

co było czynić wszyscy

padli na kolana

osierocone pół fabryki

z trzystu i dyrektorzy

i sekretarki

i wszyscy trunkowi

dokoła jak wzrok ogarnia

zapłakały łąki i pola

zagroda z oborą

o kwiatów piramidę

anioły podparte

wszyscy święci mu zaśpiewali

na łeb na szyję porzucając

ministrów i ministrantów

wiatr ucichł za nas ze wstydu

że tak radośnie

od dawna

nikt nie niósł swojego krzyża

________________________________

Nadesłała ze Zgorzelca: Dorota Wiecheć

Prace ręczne

Uzbrojona po zęby

W cierpliwość

Rzeźbię codzienność

Każdego dnia

Kolorowymi wycinankami

Wyklejam

Nieco koślawie

Uczucia

Z nici przeznaczenia

Może coś utkam

Jak tylko znajdę początek…

***

Pstryk –

I znikam

Przestajesz mnie widzieć

Ale przecież jestem

Tam

Gdzie trawa zielona

I różowe flamingi –

Tam gdzie nie ma

I nigdy nie było

Człowieka

To mój azyl

Oaza spokoju

To takie proste –

Pstryk

***

Przeszkadza ci

mieszanina Sahary i Peru

w mojej głowie

Nie rozumiesz

myśli o esperanto

i snów o lataniu

nieuzasadnionych zapędów

poetyckich

i troski o braci mniejszych

zamiast obiadu

A ja tak mało mam czasu

Nie stać mnie na marzenia

bezskrzydłe...

-------------------------------------------------------------

Nadesłała: Maria Suchecka

Oda do Aleksandry

Nikła drobina żaru

Z tlącego papierosa

Nocą na balkonie

Była w jej dłoni

Jak uchwycona

Spadająca gwiazda

Aleksandra zielonooka

Sponiewierana przez Erosa

Stała ze szmaragdami

Wtopionymi w źrenice

Porusza się

Pod obłokami

Z wdziękiem

Nefretete

Powinna zakwitać

Jak krokusy

Na łące

I owocować

Jak obfite

Pnącze

Winorośli

Tymczasem Ona

Przez omyłkę losu

Musi nieustannie

Odgadywać

Przewrotne szarady

Gdzie jest Abelard

Tej Heloizy?

Czemu zwleka

Ukochany

Nefretete?

Gdzie spojrzenia

Na które

czekają jej oczy?

Gdzie miłość

Co ogarnia

Jak kwitnienie

Sady na wiosnę?

Ja

Pytia

spod Karkonoszy

zaklinam los

na spełnienie

wszelkich pragnień

Aleksandry

O szmaragdowych

Oczach

I przywabiam Erosa

Co marnotrawi

Niepotrzebnie

Swa moc

Gdzie indziej

Maria Suchecka,

Wrocław Klecina 27 marca 2007 r.

___________________________________

Nadesłała:< Krystyna Susabowska>

* * *

W pokoju dzwoni ciszą,

Zmrok zawładnął wieczorem,

na ścianach obrazki wiszą

i klatka

nad telewizorem.

W klatce

ptaszek-niciany

udaje kanarka

jestem jemu podobna –

dobrowolna

więźniarka.

Pierwszy dzień wiosny

Dzień

Przetoczył się kamieniem

Jeszcze jeden

Z tych szarych

Zamkniętych w schemacie

Kwadratury koła

Jelenia Góra 23.3.07.

_____________________________________

Ewa Pelzer

ewarafa@interia.pl

Mojemu Michałowi

W moich ramionach gasnąłeś,

Twa świeca się dopalała.

Wołałam lecz nie słyszałeś,

śmierć bowiem ciebie wybrała.

Odszedłeś jak marzyłeś,

nagle

w promieniach słońca!

--------------------------------------------------------

Nadesłał: beata Z adresu: beonek@tlen.pl

Boso

Po trawie kamieniach

Stopy ciągnę za sobą

Ogromny ciężar

Każdy oddech ważny

Przyspiesza bicie serca

Czy te serce jest moje

Zadaje pytanie

Stopy krwawią

Kamienie jak sztylety ranią

Odpocznę

Stopy opatrzę

Serce bije spokojniej

Oglądam się za siebie

A tam szlak krwawy zaznaczony

Piórami z mych skrzydeł przyozdobiony

Wygnany

Z domu gdzie miłość panuje

Skazany

Idę w czeluście szare i zimne

Ból odczuwam

Lecz cofnąć się nie mogę

Sam wybrałem tę drogę

Pióra pogubię znikną me skrzydła

Z anioła przeobrażę się w człowieka

Viola

__________________________________

ircho@o2.pl (Irena Chochlew)

Przemijanie

Nie zbudowałam sobie życia na boku

Czas przebiegł pędzony pośpiechem dnia codziennego.

Samotnych dzieci, czekających z balastem w tornistrze

pełnym szkolnych wydarzeń.

Spóźnionych autobusów i kolejek w sklepie,

Radości oczekiwania na chwilę wytchnienia.

Nie zbudowałam sobie życia na boku

Zabrakło wyobraźni w głowie skołatanej duszy.

Raz dany dom gwarny, w życia słonecznej poświacie

w pamięci pozostał.

Uściski, powitania, radosne psa szczekanie

Zapach rosołu i szczebiot szczęśliwych dzieci.

Nie zbudowałam sobie życia na boku

Czas zwolnił, a pustka i samotność z kątów wygląda.

Milczące telefony, przykurzone mijającego czasu paletą

w zapomnieniu drzemią.

Zapłakane okna i ciemność zapomnienia,

Rozdziera duszę w samotności istnienia.

Nie zbudowałam sobie życia na boku

Młodość nie czuje istoty zmian przemijania.

Doświadczeń zebranych bagaż, świadomość uśpioną obudził

iskierką nadziei w oddali.

Bo nigdy za późno nie jest,

Od nowa raz jeszcze spróbować.

Rok 2001

_______________________________

----nadesłała: "vilyanna"---

Prezent wakacyjny

Medalion z chłodnego metalu

Kompas pielgrzyma

Wskazuje wschodu

duszę płomienia

zgubioną i przeklętą

Północ

głuchy-stalowy-zachodni

i pulsujące południowe

Arche

Tylko pomylił kierunki.

A szkoda.

Choć, chaos też

o-szałamia

i był w końcu pierwszy.

Cóż, perfekcja pewnie może

znudzić.

Nie pytam się Boga

co robi.

Jest już przecież dorosły.

____________________________________

Lesław Wolak z tomu Księga wiatru

Zmrok

Prom przypływa do brzegu,

unosi się lekko jak zapałka,

czeka dość długo na spóźnionych,

zmrok przesuwa mnie z lądu na pokład.

Wszystko ucichło i pociemniało,

gdzieś w głębi wody odbija się obraz,

jak usta osładzasz dojrzałą brzoskwinią,

jeśli zanurzę rękę – znikniesz.

Z północy ciągnie chłodem,

ruszamy i brzeg się oddala.

Zmiana kierunku zmienia cele,

nikną me ślady na ziemi i w wodzie.