Wiersze nadesłane Stanisława Czajewicza

05.07.2008 Maria Suchecka

Wędrówki, spotkania na trasie...

Więcej z etykietką: wiersze nadesłane

W Górach Olbrzymich

W moich zaczarowanych Górach Olbrzymich
idą ku szczytom zaklęci w kamień wędrowcy
kosodrzewina wspina się ku Srebrnej Grani,
a na gruzy Henryka zlatują się wiedźmy.

Witam się z księżycem podając mu rękę
i słucham jak wichry na strunach skalnych urwisk
wygrywają to dzikie, to smętne melodie,
a chmury na niebie tańczą i tańczą w ich rytmie.

W dole, w bajkowym świecie, spod czapy śniegu,
ślą zaproszenie światła okien schroniska,
miejsce przy stole, w gronie przyjaciół toast
za tych, którzy są już nową legendą swych gór.

Usnął już świat, po dachu „Samotni”
jak kot przechadza się księżyc. Przeciągnie się,
otrze o ciepły komin i pomrukuje
baśnie, których sens on sam tylko rozumie.

Poróżowiało niebo i srebrnowłosa
wróżka Sylwia zdejmuje z nieba gwiazdy,
wiesza na soplach pod dachem i nad oknami,
by rozświetlały świat, radowały serca.

Ojczysty pejzaż

Na gnieździe bocian, na wróble strach,
żniwiarze w polu, pszenicy łan,
a w zbożu chabry, na miedzy grusza
i w mgły spowita starych borów głusza

Klangor żurawi, o lecie sny,
złoto i czerwień w przesłonie mgły,
dzięcioł w dąbrowie, echo leci w las,
już babie lato, jesieni czas.

Na szybach w oknie misterny kwiat,
dzwonią janczary, na drzewach szadź,
mkną sanie puszczą w ten biały świat,
wiatr gnie szuwary, w dali lodu gładź.

We włosach lubej konwalii kwiat,
błękitne niebo, w bzach tonie świat,
świeżość zieleni urzeka nas
i żab kumkanie – to wiosny czas.

W mgle sinej Tatry, Bałtyku brzeg,
błękitna wstęga królowej rzek,
stary gród Kraka, sosnowy gaj,
to Polska właśnie, to jest mój kraj.

Zjazd koleżeński

Kwiat (przywiędły) weteranów zawodu
spotkać się dla wspomnień nabrał ochoty:
jacy piękni byli kiedyś herosi (to my za młodu),
jakie mieli w życiu upadki i wzloty.

Wspomnienia zwiewne i barwne niczym w powietrzu płynące motyle,
uśmiechy na twarzach, bo znowu jesteśmy razem przez te krótkie chwile -
choć serce czasem załka cichutko, bo ona odeszła i on już nie żyje -
w niepamięć poszły niesnaski, kiep ten kto teraz toastu z nami nie pije.

Przyblakłe zdjęcia z albumów, które wraz z kurzem pokrył zapomnienia głaz
i wydarzenia sprzed lat, nieważne dziś ilu, wróciły od nowa –
na moment ożywić je mogły tylko starych druhów słowa,
więc rozstać się ponownie tak trudno, bo dla niejednego to może ostatni już raz...