Prosimy o wiersze jesienne!

15.10.2007 Zofia Prysłopska

Helena Wielgus

<p></p>

<p><b>ZŁOTA JESIEŃ</b></p> <br> <br> Młodość przeminęła<br> nadeszła złota jesień<br> pięknie się zapowiedziała<br> co nam przyniesie.<br> <br> <br> W jesieni życia<br> tyle jest samotności<br> nasze drogi bez celu<br> dni mijają w szarości.<br> <br> <br> Chwilowo błyśnie<br> radość co tkwiła w nas<br> wciąż czegoś szukamy<br> co zabrał nam czas.<br> <br> <br> Opadają złociste liście<br> w parku, w ogrodzie<br> złota jesień jest piękna<br> tylko w przyrodzie.<br> <br> <br> <i>Chrzanów dn. 12.10.2007 r. </i> <br> <br>

<b>Krystyna Brzezińska</b> <p><b>CMENTARZ</b></p> <br> <br> Miejsce spokoju - Eden<br> kwatery grobowców jak M-1<br> Monument pamięci i nadziei<br> na wieczne szczęście -<br> pełen drzew i zieleni.<br> Nie budzi lęku ani grozy<br> w układzie tej symbiozy.<br> Zwyczajem ludu "memento"<br> w dniu zmarłych święto<br> cmentarz w kwiatach tonie,<br> w dzień i w nocy płonie.<br> Z podziemnych warstw<br> emanuje majestat śmierci.<br> Echem wtóruje wieczne odpoczywanie<br> pogłosem z kaplicy.<br> Przejścia wypełnia tłum,<br> którego się nie zliczy.<br> Żałości może nie urąga<br> ale ten nastrój urzeka, pociąga…<br> W czerni wieczoru spowity<br> jest odmienny, niesamowity!<br> <br> <br> Znicze ogniem się rozżarzyły,<br> płonie cmentarne wzgórze<br> płomieniem pamięci i chwały…<br> Świetlistą łuną lecą one ku górze<br> gdzieś w niebiańskie przestrzenie <br> kierują swe ofiarne płomienie<br> do królestwa dusz co nie trwoży<br> pod sprawiedliwy osąd boży….<br> <br> <br> Nad grobami ludzie pochyleni,<br> nikną w tych dymiących oparach<br> scaleni z blaskiem i tłem cieni.<br> A ponad krzyżami i mogiłami<br> przebiega życie wiekowymi krokami<br> i pozostawia nam te cmentarze-<br> pomniki, marmury, kamienne ołtarze<br> ku pamięci istnień przemijania<br> dla przemyśleń sensu trwania.<br> <br> <br> W tym tłumie niemych cieni<br> słyszę mowę świec płomieni,<br> ona nas przywołuje i nęci<br> chryzantemową wizją śmierci…<br> <br> <br>

<p></p>

<b>Ewa Pelzer</b> <br> * * *<br> <br> Listopad smutna agonia<br> minionego lata,<br> miesiąc nostalgii,<br> przemyśleń i żalu.<br> czas kiedy wicher<br> gałęzie drzew splata,<br> a liście tańczą<br> na ulicznym balu.<br> Listopad to przykry<br> symbol przemijania,<br> że to co żyje ,<br> umrzeć musi.<br> Bezlistne drzewo<br> koronę swą skłania,<br> nad mogiłami<br> bliskich ludzi.<br> To czas gdy marzenia<br> zapadają w drzemkę,<br> i gdy radość <br> trzymamy na wodzy.<br> Z nadzieją czekamy<br> na wiosny jutrzenkę,<br> na czas, kiedy świat<br> znów się odrodzi.<br> <br> <br> <h3>Lidia Krzysztoń</h3> <p><b>PANNA JESIEŃ</b></p> <br> <br> Czyja to jest koleżanka<br>

ta jesienna piękna panna<br>

zmienia suknię co dzień nową<br> bardziej zwiewną kolorową<br> włosy długie rozpuszczone<br>

wiatr je splata w każdą stronę<br> kroczy dumnie po trawnikach<br>

po ogrodach aż gdzieś znika<br>

i znajduję ją na łąkach<br>

całą w rosie i pająkach<br>

sieci ciągną się perłowe<br>

na nich muszki kolorowe<br>

idzie dalej jest nad rzeką<br>

mgły jej nową suknię splotą<br> i znów panna jest jak nowa<br>

tylko bardziej szara płowa<br>

i tu czekać będzie skrycie<br>

na jesienne nowe życie<br> <br> <br> <h3>Krystyna Sławińska</h3> <p></p> <p><b>BANALNY JESIENNY WIERSZ</b></p> <br> <br> banalny jesienny wiersz<br> barwami liści się zaczyna<br> <br> <br> wabi bezwstydnym cynobrem<br> jarzębinowych korali<br> <br> <br> balansuje ryzykownie<br> na pajęczej nici babiego lata<br> <br> <br> banalny jesienny wiersz<br> ma w oczach lęk<br> przed trupim chłodem zimy<br> <br> <br> żebraczym kosturem stuka<br> w zapłakane deszczem serca<br> banalny jesienny wiersz<br> <br> <br> <i>Lubań 2007</i> <br> <br> <br>

<b>Ewa Pelzer</b> <br> <br> <p><b>JESIEŃ</b></p> <br> <br>

Zjawia się zawsze<br> nieproszona<br> i ciągnie nić<br> babiego lata.<br> Czasem kapryśna <br> trochę szalona,<br> zdobi ją piękna,<br> złocista szata.<br> Poranne mgły<br> nad łąką zawiesza,<br> srebrzystą farbą<br> trawy maluje.<br> Kolory liści <br> z sobą miesza,<br> igłami sosen <br> z wprawą żongluje.<br> Popatrz na drzewa miły,<br> jak je poprzebierała,<br> złoto, czerwień i brązy<br> z palety barw wybrała.<br> Nikt przecież na nią nie czeka,<br> trzeba jej oddać jednak,<br> że swą urodą urzeka<br> - wzbogaca nasze serca.<br> <br> <br> <i>7 Października 2007</i> <br> <br> <br> <b>Krystyna Susabowska</b> <br> <br> <p><b>* * *</b></p> <br> <br>

Na klonowym listku<br> huśta się promyczek<br> deszczowa kropelka<br> niby koraliczek.<br> Kolorowych liści<br> nawiał wiatr do sieni<br> pożegnalne listy<br> mijającej jesieni.<br> <br> <br> <p><b>JESTEM</b></p> <br> <br> Siedzę na brzegu życia<br> na skrawku czasu piszę<br> w jednym momencie<br> przepływa iskra<br> myśl spada gwiazdą<br> i zastyga w słowie<br> jestem.<br> <br> <br> <b>Ewa Pelzer</b> <br> <p><b>JESIEŃ KOBIETY</p></b> <br>

Starzeję się jak cholera,<br> grawitacja z młodości mnie odziera.<br> Ta fatalna krawcowa życia,<br> wyciąga wady z ukrycia.<br> Zamiast podciągnąć <br> skórę ku górze,<br> rysuje na niej <br> pajączki duże.<br> Lużno wiszącą <br> na udach skórę,<br> układa w fałdy <br> mocno ponure.<br> Pośladki jakby<br> w dziurki utkała,<br> - taka z tej grawitacji zakała!<br> Na brzuchu<br> hafcik rzuciła drobny,<br> nie jest to jednak<br> wzorek ozdobny!<br> Dekoracyjne na szyi zwisy,<br> przypominają nierówne plisy.<br> Dekolt<br> - w szczypanki udrapowała,<br> nawet o uszach nie zapomniała.<br> Brodę tak długo<br> ciągnęła w dół,<br> aż się pod nią<br> zrobił wór.<br> Z czoła zaś<br> pralkę tarę zrobiła,<br> powieki siatką przyozdobiła,<br> usta w półksiężyc <br> mały uszyła,<br> ta grawitacja - ziemi siła.<br> <br> <b>Edyta Świetlik</b> <br> <h2>URNA</h2> <br> Stając na krawędzi<br> niewybieralności<br> wyciągam drżącą myśl<br> nie tylko po mój los.<br> <br>