Z czego wyrastają Indie?

14.04.2016 Maria Suchecka

Rozkosz czytania

Obrazek niżej podpisany
nn
Polecana książka.

„Życie intelektualne nabrało wyrazistości i siły także dzięki buntom, bo także bunty pomogły ugruntować uniwersalne i humanistyczne wartości, do których dzisiaj mogą się odwoływać wszyscy Indusi. I – to osobliwa ironia – bunty nie powinny zanikać. Dla wielu milionów współtworzą początek przemiany, wpisują się w rozwój Indii i w ich odrodzenie”. Tak pisał ćwierć wieku temu Vidiadhar Surajprasad Naipaul, pisarz, reporter, późniejszy laureat Nagrody Nobla (2001).
Urodził się na Trynidadzie. Tam wyemigrowali jego przodkowie jeszcze w dziewiętnastym stuleciu. Próbowali zachować swoją tożsamość, co wcale nie było łatwe, gdyż ich pobratymcy różnili się religią, językiem, obyczajami. Wychował się i wykształcił w obcym świecie, ale obłaskawił go, przyswoił, nawet w 1990 roku otrzymał tytuł szlachecki z rąk królowej Elżbiety II, rozpoznał całą złożoność czasów mu współczesnych, ale rodziło się w nim pragnienie, by poznać kraj przodków.
Pierwszą podróż do Indii odbył w 1962 roku, pokonując odległość koleją i statkami. Oglądał kraj w piętnaście lat po odzyskaniu niepodległości i pozbyciu się dominacji Anglików. Można powiedzieć, że uczył się tego kraju, a zdobyte doświadczenie zawarł w reportażowej książce, która powstała po powrocie do Anglii. Jest obywatelem tego kraju i pisze tylko w języku angielskim. Jego dorobek mieści się w dziedzinie beletrystyki, literatury faktu, eseistyki. Syn dziennikarza, sam po ukończeniu studiów pracował w tym samym zawodzie (BBC), poszerzając uprawiane formy o prozę literacką.
„Osadzony” w kulturze europejskiej, jako człowiek utraconej ojczyzny, ze szczególnym zainteresowaniem badał i opisywał obszary pogranicza: rejony Afryki, skolonizowane przez Europejczyków, a także obie Ameryki. Po pierwszej podróży do Indii odczuwał niedosyt. Tę drugą odbył już w  zupełnie innych warunkach, bo miał do dyspozycji i pieniądze, Ilinie lotnicze, z których mógł skorzystać. Nie udawał się tym razem na ziemię nieznaną, do zupełnie obcych ludzi. Poszedł tropem zawartych przyjaźni i dotarł do miejsc, które oglądał znacznie młodszym wzrokiem.
Obfita, blisko sześciuset stronicowa książka ma mozaikową konstrukcję. Autor chciał pokazać stan rzeczy z końca ubiegłego stulecia poprzez konkretnych, autentycznych bohaterów docierając do rozmaitych kast, grup, religii, regionów. Pisze o indyjskich braminach, hinduistach, sikhach, muzułmanach, komunistach, diagnozując sytuację w tym wielonarodowym i wielojęzycznym kraju, który mozolnie zaczął budować swoje poczucie jedności. A Naipaul pisze, że gdy ”ludzie nie mają poczucie wspólnotowości, kraj funkcjonuje po omacku, a ludzka odwaga i umiejętności się marnotrawią”. Dostrzega ogromne różnice między tym, co zaobserwował w1962 roku i 27 lat później. I sprawiedliwie stwierdza, ze okres angielskiej dominacji służył ucywilizowaniu tej części świata i przyspieszył jej rozwój, choć niewątpliwie spowodował pewne zatarcie historycznej przeszłości. Nie obciąża to jednak tylko Anglików, gdyż przez ten subkontynent przewalały się tysiące innych, azjatyckich niszczycieli i zdobywców, którzy siłą wprowadzali swoje wiary i swoje porządki. Co zaś się tyczy religii – nie ma w tym temacie jednoznaczności. Jedni bohaterowie tego wielkiego reportażu uznają wiarę za siłę zniewalającą człowieka, inni brak religii wskazują na źródło zła.

Paulina Wilk „Indie. Miliony zbuntowanych” nazywa monumentalną książką, literackim świadectwem przebudzenia”, a Paul Theroux podziwia autorską „wiedzę i przenikliwość, które dają rozkosz czytania”. To nie jest pozycja do pospiesznego ”przełknięcia”, trzeba rezerwować czas , na przykład w długi majowy weekend, żeby delektować się tym dziełem wrażliwego pisarza i wnikliwego dokumentalisty.

V.S. Naipaul „Indie. Miliony zbuntowanych”, przeł. Agnieszka Nowakowska i Maryna Ochab, Wydawnictwoi Czarne, Wołowiec 2013.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Polecana książka.