Mam 28 lat, piszę poezję i prozę. Oto 10 moich wierszy. Dziękuję i życzę Szczęśliwego Nowego Roku.
Wiara
Mówiłeś- wiara- początek działania
Uwierz w cud a wszystko będzie możliwe
Nie umiem wierzyć- mówiłam
Starałam się ale...
Ta droga była śliska
Podobna do lodowiska
Czasami wyrzeźbiona od łez
Kamienista, mokra
Nie mogłam iść
Raniłam stopy
Upadałam na ziemię
Zwątpienie
zasłaniało mi ręką oczy
I czarna plama wlewała we mnie
napój słodkokwaśny
Później zasypiałam a we śnie
było jak w baśni
o Królowej Śniegu
Ktoś okrutny
uniósł mnie wysoko nad ziemią
I upuścił jak lustro
Rozbiłam się na tysiące kawałków
Ale ty
przyszedłeś
I złożyłeś mnie w całość
Dałeś mi miłość
Dzięki której uwierzyłam
Diament
Męska zimna dłoń
przemierza drogę
namiętności
wyczuwa największe
Szczyty rozkoszy
zna szyfr kobiecego sejfu
gładkość skóry
zapach perfum
smak ambrozji ust
Czasami
włamuje się bez trudu
do czystego domu
aby rozbić cenny kryształ
Niszczy słonia z porcelany
Kradnie diament
który miał być ofiarowany
temu jedynemu
Kwiat
Ten kwiat
nieskalanie czysty
ukryty w gablocie
nie tknięty piórem
ani pędzlem artsty
Ten kwiat
jest cennym łupem
nie odzyskasz go nigdy
ktoś go dotknął, zerwał,
zniszczył
A taki rzadki okaz...
Ten kwiat
zalany krwią purpury
boleści i rozkoszy
zgasł na amen
Nikt go nie podniesie
bo wsiąkł w ziemię
Ten kwiat nie ochrzczony
pięknym imieniem
był tylko chwastem
Z liliowej bieli
w płomień zaklęty
ten kwiat ścięty
ten kwiat przeklęty!
Dwa wiatry
Dwa wiatry ciągną mnie za ręce
jeden nazywa się Busko drugi- Kielce
Choć nie mam nic, mam tak wiele
życie jest moim nauczycielem
Trzeba znieczulić serce i umysł
lecz w jaki sposób stać się maszyną?
powiedz mi proszę jaki masz pomysł
by zniszczyć uczucia które w nas płyną
Dwa wiatry ciągną mnie za ręce
jeden nazywa sięBusko, drugi-Kielce
Wystarczy jedno twoje zdanie
Zostanę tam gdzie chcesz, kochanie
Trzeba udusić wszystkie wspomnienia
Trzeba pogrzebać wszystkie pamiątki
Utopi je kamienna ziemia
pozostawiając po nich szczątki
Dwa wiatry ciągną mnie za ręce
jeden nazywa się Busko, drugi-Kielce
Dwa wiatry a ty- jedyny
uczucia czy maszyny?
Brudna kobieta
Nikogo nie kocha z utęsknieniem
Nikogo nie odrzuca z namiętnością
Uwodzi błyszczącym spojrzeniem
i swoją dziką nagością
Obiecuje, że nigdy nie skrzywdzi
Językiem okręca szyję
I chociaż cierpienia widzi
świadomość zła w sobie kryje
I chociaż pachnie jaśminem
i chociaż ma gładkie nogi
śmierdzi zdradą i winem
ma anielskie oczy
i diabelskie rogi
Gdy ziemia zmiesza się z wodą
natychmiast staje się błotem
widzisz cudną urodę
Pieścisz brudną kobietę
A kiedy oczyścisz rzekę
z trujących śmieci i toksyn
będziesz wspaniałym człowiekiem
a ona w zwierciadło się zmieni
Nowe istnienie
Najpierw
trzeba mocno odrzucić
żeby wróciła odnowiona
czysta jak prześcieradło
czekające
na pierwsze kochanie
Muszą się wykrwawić
wspomnienia
Musi przyjść refleksja
i wzajemny sygnał
Dwie skały
mogą złączyć się
na oceanie łez
jeżeli nie zabije nas
czas
obojętność
I milczenie
Nadejdzie noc
nowego istnienia
Twój cień
dotknie mojego cienia
Uwolni z więzienia
ogień naszych serc
Niebo
Niebo-lustro duszy
czasem pełne wzruszeń
Obmyte rosą poranka
Patrzysz
podążając w ślad za nim
Jesteś spokojna
tak jak niebo
po burzy
Niebo jak morze
lazurowe, zimne
prognozowane
Niebo
to kurtyna
czekająca
na zmartwychwstanie
Dotyk
Dotknij moich rąk
twoimi rękoma
ogrzej mnie
w swoich ciepłych
ramionach
Twoje dłonie
szepczą rozkosznie
błądzą w moich włosach
i jedwagiu szat
Dotknij moich ust
twoimi ustami
niech rozkwitną
w pocałunkach
jak pąki dzikich róż
Twoje usta
stulone wnieśmiałości
pragną moich warg
pragną mej miłości
Pejzaż
Widzę pejzaż naszej miłości
wielką zieloną bramę serc
czekającą na swoich gości
otwartą szeroko na oścież
Wszystko wiruje w szaleństwie
Wiatr kołysze smukłe ciało brzozy
W dzikim leśnym królestwie
leżymy złączeni, nadzy
Kochamy się przy wysokim drzewie
na prześcieradle ze złotych mchów
przy muzyce świerszczy, przy ptaków śpiewie
zasypiamy i budzimy się znów
A gdy wstaje ranek
i jak dziecko biega boso
napełnia kwiaty słodką rosą
I słońcem suszy nasze ubranie
A gdy wieczór nastaje
rozkosz budzi się od nowa
kusząco pachnie rajem
żywica po mnie spływa
Skrapia moje różowe pośladki
nabrzmiałe od warg
soczyste brzoskwinie
nasycone czerwienią
sterczące sutki
A dzika róża w której miód płynie
rozkwita, otwiera
delikatne płatki
Czy to jest grzech karmić ciało i duszę
dzikością zmysłów, miłosnym nektarem?
Grzechem jest martwa, brudna natura
co ślepo wdziera się w serca i w skórę
Czekająca Królewna Śnieżka
Siedzę na twoim różanym łóżku
czekając z nadzieją, że
świeca nie zgaśnie przed północą
otworzysz drzwi i ujrzysz mnie
Jestem samotna jak gitara
niedotykana i niepieszczona
A moje serce jak ta struna
mocno napięte w milczeniu kona
A księżyc jest fałszywym aniołem
partnerem mojej cichej nadziei
czasem przynosi mi ukojenie
czasem wielkie zmartwienie
Niebo jest mroźne i bardzo sine
jak moje usta ciepła spragnione
a kiedy wrócisz do swego łóżka
będzie w nim spała królewna Śnieżka
Jakie jest Twoje zdanie? Zapraszamy do dyskusji!
Dodawanie nowych komentarzy zostało zablokowane przez administrację serwisu.