Wieczory w Umbrii

16.02.2016 Halina Burkowska

o kobietach

Obrazek niżej podpisany
empik
Wieczory w Umbrii

Moi kochani, chciałam się z wami podzielić wrażeniami, jakie wywarła na mnie książka Marleny de Blasi, " Wieczory w Umbrii". Przeniosła mnie ona, co jest tak ważne, szczególnie w zimne deszczowe dni zimy, w krainę słonecznej Italii w góry Orvieto.
Czytając tę książkę wchłaniałam zapachy ził, czułam smak domowych specjałów, które to przygotowywały cztery przyjaciółki spotykające się co czwartek w starym opuszczonym domu. Wspólne przygotowywanie i celebrowanie posiłku jest dla nich sposobem na codzienne troski, sprzyja wspomnieniom, podnosi na duchu i pozwala przeżyć chwile szczęścia. Są to kobiety starsze w wieku od pięćdziesięciu do ponad osiemdziesięciu lat. Wszystkie po tzw. przejściach, z trudnym dzieciństwem, na które padł cień bądź to przemocy seksualnej, bądź też ciężkie przeżycia wynikające z kontaktów z mafią, porzucenia przez rodziców itp.

A oto fragment powieści:

"Zapalamy pochodnie, które wcześniej powbijałyśmy w ziemię, zajmując miejsca przy dziwacznym stole nakrytym rozmaitymi obrusami i bierzemy się za ręce. Wietrzyk wprawia w drżenie płomieni pochodni i wydobywa jęk z wietrznej harfy. życzymy sobie: Vivi per sempre! Żyj wiecznie!
W odróżnieniu od kolacji w rustiko, gdzie dania podawane są po kolei, tu bierzemy sobie, co kto chce; wszystkie rondelki i miski stoją w zasięgu ręki na stole. Częstujemy się nawzajem wszystkim po trochu, odrywamy kawałek chleba dla osoby siedzącej obok i podajemy jej bochenek, by zrobiła tak samo.
Turyści jadący drogą do Porano i z powrotem często zatrzymują się, wyskakują z aut z nastawionymi aparatami fotograficznymi i utrwalają tę scenę. Gdy zatrzymującymi są Włosi, wołają przez okna: Siete pronti per un macchiaiolo! Albo: Siete proprio Felliniani! Tylko was malował! Jesteście jak żywcem wyjęci z Felliniego!"

Pozdrawiam ciepłem słonecznej Italii a także atmosferą moich stawów.

Halina Burkowska

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Wieczory w Umbrii