Widoki i zapachy

26.06.2015 Maria Suchecka

według Dionisosa Sturisa

Obrazek niżej podpisany
v
Gdziekolwiek mnie rzucisz...

W czasach mojej młodości to było nie do pomyślenia, żeby wszystkie rodziny, jakie znam, miały kogoś za granicą. Owszem, jeśli miały, to gdzieś za Bugiem, a wschód był podstawowym kierunkiem naszych wojaży. Podróżowało się na zostawioną na Kresach ojcowiznę, do krewnych bliższych i dalszych, którym zabrakło odwagi, by jechać do Polski podczas pierwszej i drugiej repatriacji. Część z nich twierdziła, że wciąż mieszka na polskiej ziemi, tyle że pod obcą administracją. Mniejsza z tym, nie o tym chciałam pisać. Teraz emigracja zarobkowa realizowana jest na szeroką skalę, bez żadnych ograniczeń, bez żadnych trudności. Aż żal, że ten exodus nie jest dokumentowany. To znaczy może i jest w blogach czy nostalgicznych wierszach, ale chciałoby sie przeczytać szeroki zapis doświadczeń, jakie maja lekarze, informatycy, elektrycy, opiekunki niedołężnych staruszek i ludzie rozmaitych zawodów, a także studenci, pracujący w różnych zakątkach Europy, ale nie tylko Europy. Na przykład Dionisios Sturis, urodzony w Grecji polski dziennikarz, jest absolwentem politologii. Pracę dyplomową pisał o wyspie Man, położonej na wschód od Irlandii, a stanowiącej część Wielkie Brytanii, posiadającą pewną autonomię.

Autor bywał na wyspie wielokrotnie, bynajmniej nie turystycznie, ale poznawczo i zarobkowo. Ponieważ jest reporterem, człowiekiem chłonnym, doskonałym obserwatorem, z wielką wnikliwością przedstawił w tej książce, będącej w gruncie rzeczy zbiorem reportaży, zadziwiające dzieje wyspy i jeszcze bardziej dla nas zdumiewające związki tego skrawka lądu z Polską. Tam bowiem docierają nasi rodacy w poszukiwaniu dobrego zarobku. Pracują ciężko w małżowniach, czyszczą dary morza, z których słynie wyspa, a które trafiają na wykwintne stoły, by cieszyć podniebienia smakoszy. Imają się też innych prac. Pobyt na Man kojarzy im się z niezwykłymi widokami plaż, wzniesień, miasteczek pubów itd. itp., a przede wszystkim z natrętnym, niemiłym zapachem tego, co zostało odłowione, a co trzeba oczyścić ze skorupek i wszelkich zbędnych elementów morskich organizmów.

Autor potrafił osadzić swoje obserwacje na osi losu polskiego oficera, szkolonego pod koniec wojny na tej wyspie z innymi żołnierzami z brytyjskich formacji, który zakochał się w tubylczej dziewczynie z wzajemnością, ale kiedy frontowy los zmusił go do opuszczenia wyspy, mimo zaklęć, że kocha i wróci, nigdy już nie pojawił się w życiu ukochanej. Czytelnik od początku zastanawia się, czy reporterskie dociekania autora doprowadzą do wyjaśnienia tej zagadki. Czy autor pomoże tęskniącej przez dziesięciolecia Dorothy znaleźć choć ślad ukochanego?

Takich wątków, ciekawych poloników jest w książce więcej. Warto po nią sięgnąć również choćby po to, żeby zobaczyć, jak Manxowie odszukali swoją tożsamość, jak zaczęli być dumni z miejsca swojego urodzenia, jak ocalili język, który w swoim czasie już znalazł się na liście języków, które zaginęły. Warto wziąć do ręki opowieści autora, już wielokrotnie docenianego. Urodzony w 1983 roku, juz zdążył być nominowany do nagrody PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego (raz w kategorii reportażu prasowego, raz – reportażu literackiego za „Gorzkie pomarańcze”) oraz do nagrody Grand Press za reportaż radiowy.

Dionisios Sturis Gdziekolwiek mnie rzucisz. Wyspa Man i Polacy. Historia splątania,

Wydawnictwo:
W.A.B. , Styczeń 2015
Seria: Terra Incognita
ISBN: 978-83-280-1473-2

Warto śledzić informacje na tej stronie internetowej – może pójdziecie na spotkanie z autorem?

A może poczytacie inną recenzję książki Sturisa?
http://salatkapogrecku.blog.pl/2015/05/09/kim-jest-dionisos-sturis-i-dlaczego-kazda-osoba-ktora-interesuje-sie-grecja-powinna-dobrze-znac-jego-nazwisko-sobota-9-maja-2015/

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Gdziekolwiek mnie rzucisz...