Takie małe przekleństwo

20.10.2017 Maria Suchecka

i miłe

Obrazek niżej podpisany
net
Bycie miłym to...

Czego rodzice oczekują od dzieci? Żeby były grzeczne, miłe, zdyscyplinowane, odpowiedzialne, wytrwale, i tak dalej, i tak dalej. I w tym duchu je wychowują. Czasami są bardzo wymagający i surowi. Surowi do bólu i dla dziecka nie do zniesienia. W ten sposób hodują kompleksy i urazy. W taki właśnie sposób byłam wychowywana. Nie zdenerwować. Nie urazić, nie skrzywdzić, nie obciążyć sumienia.

Byłam w gościach. Wskazano mi mój pokoj. Nie umiem zasnąć bez choćby krótkiej lektury, ale tym razem nie zabrałam ze sobą żadnej książki. Spojrzałam na półkę w sypialni, należącej do nastolatki, jednej z czworga dzieci właścicieli tego mieszkania. Wiem, że ich matka, nie mogąc poskromić tej gromadki, sięga po literaturę przedmiotu, czyli po poradniki na temat wychowania.

No i zobaczyłam książkę w turkusowej okładce: „Bycie miłym to przekleństwo”. Jej autorka, Jacqui Marson, psycholożka i terapeutka zaczyna narrację od własnego przykładu. Kiedyś upadła, złamała rękę, ale ponieważ miała liczne zobowiązania, nie chciała nikomu sprawiać kłopotu, więc nie przyznała się do tego zdarzenia i tylko przypadek zrządził, że ktoś znający się na rzeczy zauważył, że ma poważny uraz, a także spowodował skuteczne leczenie złamania.
W dalszych rozdziałach przywołuje inne przykłady osób, które stosowały strategie bycia miłymi, uczynnymi, gotowymi do poświęcenia, do pomocy, były osobami, które poskramiają egoizm, a cudze dobro przedkładają nad własną korzyść. Taka postawa doprowadziła bohaterki i bohaterów kolejnych rozdziałów do frustracji, zniechęcenia, pogłębiania się leku przed brakiem akceptacji ze strony innych ludzi, a brak akceptacji okazywał się dla nich stanem bardzo bolesnym. I nie mogąc znieść takiej sytuacji, decydowały się na terapie. Autorka pisze, że „Mili kierują się tym, aby unikać czyjegoś gniewu, drudzy pragną aprobaty innych, co staje się pewnego rodzaju uzależnieniem, a wielu łączy te obie cechy”. W innym miejscu rozwija tę myśl:”(…)sprowadza się to do rożnych odmian unikania gniewu i uzależnienia się od aprobaty: strachu przed konfliktem i pragnieniem utrzymania pokoju za wszelką cenę, strachu przed złością (swoją lub innych) oraz zachowania dobrego mniemania o sobie i sympatii innych.”

Po terapii okazało się, że kiedy osoby cierpiące na syndrom bycia miłym nauczyły się innego postępowania, nauczyły się asertywności, nie biegły na każde wezwanie, nie znosiły z pokorą lekceważenia i afrontów od innych, świat się wcale od nich nie odwrócił.
Przyjaciele pozostali przyjaciółmi, ale zmniejszyli wobec nich oczekiwania i roszczenia, a nieżyczliwi bynajmniej nie pogłębili swojej niechęci. I okazało się, że bycie miłym to przekleństwo. Nie będę dłużej referować zawartości książki, ale nie odmowię sobie przytoczenia Karty Osobistych Praw, przywołanej przez autorkę za Anne Dickson, która posłużyła się jako wzorem Karta Praw Stanów Zjednoczonych. Oto zapisy opracowane przez A. Dickson:

Masz prawo wyrażać własne uczucia, masz prawo być sobą, masz prawo odmawiać, masz prawo do błędów, masz prawo do zmiany zdania, masz prawo powiedzieć, że czegoś nie rozumiesz, masz prawo nie czuć się odpowiedzialna za problemy innych dorosłych, masz prawo stawiać siebie na pierwszym miejscu, masz prawo nie być zależny/a od aprobaty innych.



Zaś pod koniec książki J. Marson napisała: „W idealnym świecie może niczego nie musielibyśmy się wstydzić, czy niczego ukrywać, w pełni moglibyśmy być ludzcy i autentyczni, jednak idealnego świata nie ma…”
Niestety, nie ma, ale książkę czyta się lekko, z wielką przyjemnością i pożytkiem dla autoanalizy.

Jacqui Marson „Bycie miłym to przekleństwo”; przekład Katarzyna Lipnicka-Koltuniak, wydanie I, MUZA SA, Warszawa 2016.


__

Bycie miłym to...
net

__

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Bycie miłym to...