na Oporowie
Biblioteka Miejska nr 3, filia na osiedlu Oporów we Wrocławiu, ulica Mariana Morelowskiego (historyk sztuki, urodzony w Wadowicach, profesor Uniwersytetu w Wilnie, Lublinie, Wrocławiu. Nie ominął Krakowa, gdzie zrobił wiele dobrego dla zbiorów sztuki na Wawelu). Myślę, że postać profesora Morelowskiego ma wpływ na atmosferę w małej Bibliotece na Oporowie. Nasza koleżanka, Stanisława Jarmakowicz, malarka i poetka, miała w tym uroczym miejscu swój wieczorek poetycki. W tle – regały z książkami i Jej prace malarskie.
25 kwietnia 2019 roku o godzinie 18.00 pani kierownik Elżbieta Juszczak otworzyła spotkanie autorskie, przedstawiając Stanisławę zebranym.
Uczestników było wielu, jak na takie kameralne miejsce. Stanisława Jarmakowicz opowiadała trochę o sobie, a najwięcej o niej mówiły jej wiersze, które czytała z aktorskim zacięciem i to przez godzinę! Nie usłyszałam najmniejszego zachrypnięcia. Wiersze Autorki są, jak wiemy, bardzo subiektywne, co jest ich ogromną wartością. Słuchacze reagowali bardzo żywiołowo, odbierając impulsywnie każde poetyckie wyrażenie. A słuchaliśmy wspomnień o sennym miasteczku, o miłości, o pracy artystycznej, o codzienności. Stanisława Jarmakowicz, która przez tyle lat towarzyszyła nam w spotkaniach w Cieniu Lipy Czarnoleskiej, która przez pół życia mieszkała w Bolesławcu, teraz jest aktywną i serdecznie przyjętą mieszkanką wrocławskiego Oporowa. Świetnie wygląda, świetnie się tu odnalazła. Gratulujemy!
Oto jej trzy, wybrane przeze mnie wiersze, które wybrzmiały tamtego dnia w tamtym miejscu:
Terapeuta
Pragnie gościć w Państwa domach
Przemyślane to zadanie
Głową ręczę że przy stole
Miejsce wolne pozostanie
Bo jak zwykle najwymowniej
Usadawia się na ścianie -
Wybór wspólnie uzgodniony
Najzwyczajniej powieszony
Wielka zmiana piękna tyle
Wystarczyła jedna chwila
Wzrok jest jego sprzymierzeńcem
Uspokaja leczy serce
Kolorami wprost upaja
Terapeuta doskonały -
OBRAZ – obojętnie jaki -
Duży – średni – nawet mały.
2012.02.20
Moja miłość
Skąd mogłam wiedzieć że masz takie ciało
I że w grupie działasz addytywnie
Do tego jesteś piękna i przemienna
Patrząc na ciebie multiplikatywnie
Widzę element odwrotny danemu…
Dziwne to a jednocześnie przyjemne
Bo tak naprawdę jesteś abelowa
Stale izomorficzna do pierścienia
Podziwiam cię – kocham – boś wyjątkowa
W wierszu ukryła jak w szaradzie „zebra”
Tajemniczość swoją – matematyka
Królowa – jej wysokość – algebra.
1972.10.10 Wrocław
Wejść w kolor
Ruchem pędzla
Na własne potrzeby
Nastroje zmieniam
Kolor mnie bawi i nęci
Smutek usuwa
Ze źrenic pamięci
Poprawia humor
Gdy deszcz za oknem
Więc wchodzę w kolor
I już nie moknę.