Jesienne warsztaty w dniach 02 – 04. X. 2017 r, Borowice

03.10.2017 Anna Boruta-Lechowicz

współpraca: Maria Suchecka, Danuta Mysłek

Obrazek niżej podpisany
RB
Warszaty poetyckie Borowice 2017
Warszaty poetyckie Borowice 2017Warszaty poetyckie Borowice 2017Warszaty poetyckie Borowice 2017Warszaty poetyckie Borowice 2017NMP Gietrzwałd

Z poetą nie tyko o poezji

Integracyjne Warsztaty Literackie

Tegoroczne warsztaty literackie Stowarzyszenia w Cieniu Lipy Czarnoleskiej odbyły się w dniach -
2 - 4 października br. Ściśle mówiąc, tradycyjnie w Ośrodku Kolonijno - Wczasowym Hottur w Borowicach. Organizacją zajęła się operatywna , jak zwykle w działaniu Danuta Mysłek.

Uczestniczyło w nich dwadzieścia osiem osób - członków Stowarzyszenia oraz dziewięciu przyjaciół z grupy osób niepełnosprawnych,. reprezentujących Warsztaty Terapii Zajęciowej przy TWK Oddział w Jeleniej Górze.

Na warsztaty został zaproszony ceniony poeta - członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Jan Pietrzyk ks. Kanonik proboszcz parafii Butryny / Olsztyna, znawca historii, który z pasją i zamiłowaniem bada kulturę starożytnych Prusów. Jego dzieła są skarbnicą wiedzy, o czym przekonaliśmy się w czasie Jego wystąpień także i my.

Jan Pietrzyk po raz pierwszy znalazł się na naszych terenach, Danuta i Zbigniew Mysłkowie oraz Klemens Grzesik zadbali o to by gość zwiedził jak najwięcej. Przed konferencją zwiedził Zamek w Książu, Krzeszów, miasto z zabytkowym kościołem
Warsztaty - rozpoczęliśmy punktualnie.

Słowo wstępne i plan zajęć przedstawiła Danusia Mysłek, zapoznając nas z Księdzem Janem Pietrzykiem przybyszem z Warmii i Mazur.

Wprowadzając nas w temat koleżanka przeczytała kompetentną analizę twórczości Jana ( prof. dr hab. UWM Anny Rzymskiej, Zenona Złotowskiego dziennikarza, poety, red. Radia Olsztyn oraz Józefa Jacka Rojka, pisarza, poety, byłego prezesa Stowarzyszenia Pisarzy Polskich), z której czerpali słuchacze ogrom wiedzy o poetyckich zasadach zastosowanych w twórczości autora.

Następnie prowadząca oddała głos Janowi Pietrzykowi, aby sam opowiedział o sobie i swojej pasji.

Ks. Jan Pietrzyk poinformował, że jest proboszczem parafii Butryny na Ziemi Warmińsko - Mazurskiej, z wykształcenia historyk i teolog, pasjonuje się wyszukiwaniem "prawdy" o rodzimych mieszkańcach Warmii, kolekcjonuje stare młynki. Korzysta z archiwalnych źródeł, docierał też do rodzinnych kronik i cennych pamiątek z dawnych lat. Na zmęczenie po takiej pracy lekarstwem była poezja.

Ks. Pietrzyk mówił o współczesnej poezji, że bywa schizofreniczna, nastawiona na krytykę, nie wnosi nic pozytywnego.

Mówił, że istotnym jest, by autor zastanowił się:

- co chce przekazać ,

-dać do przemyślenia,

- czym chce się podzielić,

- a co chce przemilczeć.
...
Poezja powinna działać jak lekarstwo, jej zadaniem jest szukać odpowiedzi na trudne pytania!

Po rozważaniach na temat poezji Jan Pietrzyk opowiedział legendę o powstaniu bursztynu:

Jurata - królowa Bałtyku mieszkała w pięknym zamku na dnie morza. Jurata bez pamięci zakochała się w młodym rybaku Kastytisie. Bóg Perkun jednak nie pochwalał związku bogini ze zwykłym śmiertelnikiem, za który spotkała ją sroga kara - Perkun piorunem zniszczył bursztynowy zamek, uśmiercił jej wybranka, a Jurata została uwięziona w podmorskiej grocie. Łzy, które wypłakuje po stracie ukochanego, zamieniają się w słoneczny bursztyn.

Mistrz słowa historycznego zachęcił do odwiedzania jedynego w Polsce sanktuarium, gdzie miało miejsce fizyczne objawienie się NMP. Maryja objawiła się w Gietrzwałdzie dwom dziewczynkom:, trzynastoletniej Justynie Szafryńskiej i dwunastoletniej Barbarze Samulowskiej.

I znów powróciliśmy do poezji, ks. Jan sam przeczytał swoje wiersze



Milczenie



Jestem zaczarowanym soplem

W którym widać duszę.



Milczę w objęciach ciszy



Sen



Trawy natchnione

Obok strumienia

Zachowają tajemnice.



Otulony zapachem

Macierzanki...usnę

Jak nienarodzone dziecko

Wnikając żarem i ciszą

W nieznany los...



W dalszej części usłyszeliśmy, że poeta pisze nocami- tworzy w czasie głębokiej nocnej ciszy.

Głos zabrała ponownie Danusia i zarządziła czytanie wierszy przez uczestników.

DZIEŃ DRUGI



We wtorek dołączyli do nas uczestnicy z Warsztatu Terapii Zajęciowej przy TWK Oddział w Jeleniej Górze.
Tego dnia pierwszeństwo daliśmy gościom, którzy zaprezentowali swoje wiersze.

Poniżej niektóre z tych utworów:.

Oda do Karkonoszy



Ile Wy radości dajecie

Wie niejeden na tym świecie

A możliwości ile udostępniacie

Powie każdy turysta, którego na trasie spotkacie

Widoki, którymi nas raczycie

Nie zapomina się przez całe życie

Ilekroć Waszą Śnieżkę odwiedzę

Zauroczona bogactwem panoramy siedzę.



Danuta Józefowicz Hajduk



Wędrówka z misiem



Biorę Misia do teczki

i idę z Misiem w Karkonosze

na wycieczki

Moja Przyjaciółka się raduje

kiedy wyjeżdża ze mną

W Karkonoskie Góry

Ja się raduję kiedy z Przyjaciółką Małgosią

Zwiedzam Karkonoskie Góry



Ja się raduję kiedy po Karkonoskim

Parku spaceruję

Ja się raduję Kiedy z Przyjaciółką

O Karkonoszach piosenkę opisuję..



Joanna Baraniec



I tak ks. Jan wysłuchał uważnie deklamacji, powiedział trochę ciepłych słów na temat tej twórczości.

Pozostali uczestniczy także czytali swoje wiersze ale przytoczę tylko swój z przyczyn technicznych, gdyż nie mam dostępu do pozostałych.


Jesienne myśli kasztana



Wreszcie świat zobaczę

i to słonko co grzeje,

huśtanie mnie zmęczyło

czuję chodną trawę

pachnie...

Och, ktoś mnie wziął

do ręki głaszcze, pociera

uśmiecha się - cześć, cześć

to miłe...O, rety jest nas trochę

już ciasno, nie narzekam

jesteśmy niesieni w kieszeni

Jarka - tak go wołają,

wysypał nas na stole - chyba

oglądają, całują, pocierają,

całują też inni - i mnie też

Ale co to?

Z naszych ludziki robią -

na szczudłach stać będę?

Och, dolo, moja dolo...

Przecież Pramama mówiła, szeptała

rośnijcie - zdrowie ludziom dacie

rośnijcie piękne, wspaniałe...



a tu tylko uśmiech... ale...

uśmiech małego człowieczka

może inaczej...



Jan Pietrzyk dzielił się z nami wiedzą o. Jaćwingach, którzy we wczesnym średniowieczu zamieszkiwali obszar dzisiejszego Podlasia, wyznaczony na wschodzie i północy rzeką Niemen, na południu Narwią, a na zachodzie Jeziorami Mamry i Śniardwy oraz rzeką Ełk. Jaćwingowie zajmowali się łowiectwem, bartnictwem, rybołówstwem, hodowlą i rolnictwem. Uprawiali rzemiosła - hutnictwo, kowalstwo, tkactwo, złotnictwo, robili też smołę, maź z drzewa do smarowania kół wozów różnego rodzaju. Prowadzili ożywiony handel z sąsiadami, głównie z Litwą i Rusią.

Dramatyczne, były dzieje walczącej w XIII wieku z Krzyżakami ojczystej Jaćwieży - skąd wywodzą się korzenie ks. Jana. Wyprawy na tereny Jaćwieży były organizowane przez marszałka krajowego Zakonu Konrada von Thierberga od 1277 roku. Kolejne krwawe pogromy w latach 1280, 1281, 1283, doprowadziły do jej całkowitego spustoszenia i wyniszczenia ludności. ...


Ciekawostką też wartą przywołania jest to, że Bałtowie uznawali drzewa za siedliska duchów zmarłych, otaczając lipy, jak i dęby, szczególną czcią. Uważano, że lipa przechowuje dusze kobiet, a dęby - dusze mężczyzn

Inną legendę jakiej wysłuchaliśmy była opowieść o Świętej Lipce, jednym z najważniejszych sanktuariów maryjnych w Polsce.

Dawno, dawno temu, na zamku w Kętrzynie, pewien skazaniec oczekiwał na egzekucję. Ostatniej nocy przed wykonaniem wyroku objawiła mu się Matka Boska, która podarowała mu klocek drewna i poleciła wystrugać z niego figurkę. Więzień, choć nie umiał rzeźbić, usłuchał Najświętszej Panienki i zabrał się do dzieła.

Nazajutrz rano znaleziono przy nim przepiękną rzeźbę Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Sędzia uznał to za znak, że Bóg go ułaskawił, więc i on puścili go wolno. Uwolniony i szczęśliwy skazaniec powędrował w kierunku Reszla i, zgodnie z poleceniem Matki Bożej, postawił figurkę na pierwszej napotkanej lipie. Wkrótce figurka zaczęła słynąć cudami. Do Świętej Lipki przybywały wówczas liczne pielgrzymki. Przybył tu także ostatni wielki mistrz krzyżacki w Prusach Zakonnych Albrecht. Kaplica w Świętej Lipce została zniszczona w czasie reformacji w 1524.

Aby odstraszyć pielgrzymów, na miejscu kaplicy postawiono szubienicę. Ale kult pozostał i trwa nadal.

Wracamy do wątku objawienia NMP, które miało miejsce w roku 1877, od 27 czerwca do 16
września, na przykościelnym klonie a
wizjonerkami były trzynastoletnia Justyna Szafryńska i dwunastoletnia Barbara Samulowska. Dzieci pochodziły z ubogich warmiackich rodzin o korzeniach polskich, aczkolwiek niektóre źródła niemieckie twierdzą, że Justyna pochodziła z rodziny niemieckiej, nie zostało to jednak potwierdzone.

Objawienia Matki Bożej uznano, jako przebudzenie świadomości narodowej miejscowych Warmiaków i odrodzenie się ich poczucia jedności z Polakami z innych dzielnic.

16 września 1877 roku w miejscu, gdzie dzieciom ukazywała się Matka Boża umieszczona została kapliczka z figurą Najświętszej Marii Panny. Została ona wykonana w Monachium.

Z pobłogosławionego przez Matkę Bożą 8 września 1877 roku wieczorem źródełka pielgrzymi od lat czerpią wodę, którą przynosił ulgę cierpiącym. I daje liczne uzdrowienia.

Mazurzy modlili się po domach, ażeby dać upust tęsknocie za jawnością religijną - wyrażali ją też w sztuce np. na kaflach widzimy scenki religijne (tzw. "kafle mazurskie").



Danuta Mysłek zaproponowała, aby zorganizować wycieczkę do Gietrzwałdu.

(do zastanowienia).

Danusia i p. Klemens pokazali księdzu Janowi kaplicę św. Anny, Kościółek Vang, Strzechę Akademicką i nawet dotarli na Śnieżkę.



O godz. 17,00 - w borowickim kościółku odprawiona została msza św. Za zamarłe członkinie tej grupy literackiej.

A po kolacji dalszy ciąg zajęć.

I tak zostaliśmy z Ks. Janem, który dalej dzielił się wiedzą z zakresu zasad poetyki, opowiadał o Mazurach, o Zakonie Krzyżackim, dzielił się swym bogactwem wiedzy ale nie sposób tak zapamiętać wszystkiego.


Wieczór stał się prezentacją miłych wrażeń, które chcieli przekazać ks. Janowi członkowie naszego Stowarzyszenia. Pogawędek było dużo, a do tego przy kolacji z pysznościami.



DZIEŃ TRZECI



Po śniadaniu, Klemens Grzesik obiecał, że zawiezie naszego gościa do Sobieszowa, a ja zgłosiłam się na ochotnika, ku aprobacie ogólu. .

Wycieczka była super, bo pogoda słoneczna i mało spacerowiczów oraz grzybiarzy.

Mój miły towarzysz wyprawy był zachwycony: Parkiem Karkonoskim, drzewami, zwłaszcza bukami, nawet objął najdorodniejszego (może prosił o siłę bycia?), skałkami, łupkami krystalicznymi.

Szliśmy do góry szlakiem kiedyś czarnym, teraz zielonym, a wracaliśmy czerwonym (papieskim czyli spacerowym), aby miał pojęcie o pięknie Karkonoszy.

Odpoczywaliśmy to na pniu ściętym, to na schodkach z owalnych konarów osiki. Rękami dotykał drzew, kamieni, skał i myślę, że czuł się radosny. A droga na Chojnik była zabezpieczona przed rozbrykanymi turystami, aby nie dewastowali i nie przyśpieszali erozji góry.

Odpoczywając rozmawialiśmy o poezji, a nawet o zjawach i duchach. .


Ze szczytu wieży zauważyłam że jest coraz mniej drzew, same domy, a tylko przy drogach i linii kolejowej niewiele drzew i krzewów. Strach, bo jak tak dalej będzie, to czym będziemy oddychać?

I rzecz ważna - brak toalety na Chojniku! Kawiarnia nie jest czynna, ale toaleta?

Ks. Jan był niezwykle zadowolony z wycieczki. Po powrocie pożegnaliśmy się a nasz koleżanka Lidia Komsa obdarowała wszystkich własnym rękodziełem dziewiarskim - skarpetkami. Natomiast poeta z Warmii i Mazur przekazał nam swoje tomiki z dedykacją.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Warszaty poetyckie Borowice 2017 * Warszaty poetyckie Borowice 2017 * Warszaty poetyckie Borowice 2017 * Warszaty poetyckie Borowice 2017 * Warszaty poetyckie Borowice 2017 * …więcej