SNY NIEOSTROŻNE

11.06.2020 Jan Owczarek


najpierw obudziłem się w środku nocy


była pierwsza

a może druga


druga scena tego dziwnego snu


w którym się urodziłem żyłem i umarłem

krajobraz wydawał się nienaruszony ale

nieustannie się zmieniał

dom dzieciństwa to rósł to się kurczył

jak skurcz i rozkurcz serca

i jak oddech

pulsowała jasno krucha gwiazda


w moim śnie pierwszym

płynęły jasne rzeki i seledynowe wzgórza

złota manna z nieba i droga mleczna

klaskały w ręce drzewa i śmiały się szczere obłoki


z labiryntu biblioteki uniwersyteckiej wybiegłem

na jasną polanę czytelni w której

czekała już na mnie moja największa niespełniona

miłość


w karkonoskich lasach tężał ryk jeleni

gęstniał na górach jak w dolinach

dojrzewało ziarno


w moim śnie drugim

rzeki toczyły nurt głęboki przejrzysty ale ciemniejszy

pożywne ziarno wierszy niosły barki po ich spokojnej wodzie

nie zmieniały się tylko dzieci


na skroniach gór siwizna śniegu gdy bolesny zegar mego snu

umęczony stawał na kamieniach

gdy obudził mnie wreszcie kwaśny miedziak


jego zaśniedziały smak na moim martwym języku