SELEDYN Z BŁĘKITEM

17.09.2013 Jan Owczarek

nowe tomiki Krystyny Susabowskiej

Obrazek niżej podpisany
Słońce skacze po górach
z
Przeczucia

      „Trzeba być podróżnikiem /zauroczonym dziełami dawnych mistrzów…” – pisze Krystyna Susabowska w jednym z wierszy („Nad dalekim Neckarem”). Słowa te bliskie są łacinki ej sentencji: Navigare necesse est… To podróż nas uczy, wciąż inspiruje, bogaci wewnętrznie, ubarwia naszą codzienność. Po powrocie do domu porządkujemy myśli, wrażenia, doświadczenia. I możemy się dzielić z innymi ich zapachem i smakiem, ich codzienną niecodziennością. Bo przecież „piękno na to jest, by zachwycało do pracy. Praca – by się zmartwychwstało”, jak pisał Cyprian Kamil Norwid w „Promethidionie”). Ale najpierw trzeba umieć piękno zobaczyć. Dotknąć niepowtarzalności. Zobaczyć niezwykłość rzeczy banalnych. Zachwycić się tym, co zwykłe. Ukochać to, co jest. Co się ma – choćby na chwilę powierzone naszym zmysłom. Takie patrzenie na otaczający świat dostrzegam w poezji Krystyny Susabowskiej, poetki, której dwa kolejne już tomiki wierszy ukazały się na półkach jeleniogórskich księgarń. Starannie wydane, pachnące błękitem („Przeczucia”) i zielenią („Słońce skacze po górach”), filigranowe w formie i uśmiechające się świeżością nie tylko papieru ale literackich pomysłów, myśli i metafor. Krystyna Susabowska zdążyła dotychczas wydać pięć tomów (nie licząc wielu almanachów, których jest współautorką i współredaktorką), a teraz ofiaruje nam dwa kolejne zbiory poezji. Urokliwy tomik „Słońce skacze po górach” przynosi nam wiersze, w których tłem codziennych i niecodziennych zdarzeń jest karkonoski krajobraz, bliska okolica, świat ogarniany spojrzeniem pełnym czułości:

                                                  Od zawsze widzę ten okręt

                                                  widnieje nad górami

                                                  opiera się wichrom

                                                  pruje po oceanie

                                                  śniegu i chmur

                                                  niezłomny

                                                  z oddali frapuje i zachwyca

                                                  swoim kształtem (…)

                                                                      („Nad Śnieżnymi Kotłami”)

      Jak trafne to porównanie masywnego cielska Śnieżnych Kotłów do okrętu wiedzą ci, którzy mogą je podziwiać codziennie, zwłaszcza mieszkańcy Cieplic, Sobieszowa i Jagniątkowa. Te pejzaże zachowane pod powiekami stanowią znakomitą inspirację do odmalowania ich w wierszu. Jest tu widok Chojnika („Na Chojnik”, „U stóp Chojnika”, „Walc spod Chojnika”, „Kiedyś, gdy…”, „U stóp Karkonoszy”), wspomnianych wyżej Śnieżnych Kotłów („Nad Śnieżnymi Kotłami”, „Taki widok”), wreszcie Śnieżki (której portret słoneczny autorstwa Ewy Vogt zdobi pierwszą stronę okładki), Sobieszowa, rzeki Wrzosówki przezeń przepływającej, wreszcie Cieplic i Jeleniej Góry (m.in. „Kasztan”, „Nad Kamienną”, „W Jeleniej Górze”). Są wiersze poświęcone Karkonoszom w ogólności, jak choćby „Wiatr od gór”, „Piosenka wrześniowa” czy „Taki widok”, ale znajdziemy tu znane z wcześniejszych tomików utwory „pienińskie”(„Do gór…”). Są też reminiscencje lwowskie („Walczyk pisany nocą”, „O Matce pieśń”). Autorka czuje się do tych miejsc przywiązana pamięcią i sercem, co wyraża w słowach:

                                               Tych spokojnych wieczorów

                                               też się z pamięci nie zetrze

                                               kiedy nad moim domem

                                               jaskółki tną powietrze (…)

                                                                           („Jelenia Góra”)

     Natomiast magnolie z „Walczyka pisanego nocą” i pamiętany oraz matki przywołują skojarzenie z rodzinnym Lwowem, z jego ulicami, Parkiem Jordana i kościołem Bernardynów.

      Jest też w tych wierszach obecny kalendarz. Październik, grudzień, wrzesień są poetyckimi sygnałami przemijania. Nie ma tu jednak miejsca na łatwy sentymentalizm, bo autorka potrafi wyłaniający się ze wspomnienia smutek rozproszyć jakąś – z lwowska –dziarską frazą, z obecnym w niej ziarnkiem humoru. Nie sposób nie zauważyć w tych tekstach tak istotnych rekwizytów jak drzewa. Krystyna Susabowska traktuje drzewa jako wyraźne symptomy mijającego czasu. Szczególnie kasztanowce, które tryskają białymi świecami kwiatów w czasie wiosennej matury, a obsypują chodniki brązowymi owocami, gdy nastaje początek szkolnego roku, wydają się być dla autorki szczególnie chętnie wykorzystywanym motywem (np. „Kasztan” czy „Kasztany, kasztany”). Podobnie czerwone kiście jarzębiny nie wywołują smutku, a wpisane w bystry nurt potoku, barwią kolorami ostatnie dni lata („Wesoła woda”).

       W zbiorku pt. „Przeczucia” tonacja jest niekiedy podobna, choć może w zgromadzonych w nim wierszach odrobinę więcej zamyślenia, prób zmierzenia się z tym, co przeczuwa serce, co poszeptuje wiatr za oknem („Z przeczuciem”, „Kamienne ślady”). W smugi przeczuć wkradają się wspomnienia, miejsca i chwile zapamiętane i kochane:

                                                 Jak smak proustowskiej magdalenki

                                                 Piętrzą się stosy naszych wspomnień

                                                 Spojrzeniem ślizga się przelotnie

                                                 Na dłużej nieraz się zatrzyma

                                                                                       („***”)

       Krystyna Susabowska z maestrią odmalowuje smak wieczoru z jego nostalgią  i cichym smutkiem. Jednak w statyczną ciszę zmierzchu wkracza melodia śpiewu kosa „który przeciągłą frazą głosi / swoją obecność” i taniec jaskółek, które „krążą utartym torem”. Autorka „Przeczuć” jest malarką szczegółu. Dostrzega turlający się w grudniowej zawierusze połamany parasol („Czarny parasol”) czy letni kapelusz, pamiątkę słonecznych dni („Słomkowy kapelusz”). Autorka dostrzega uniwersalność w konkrecie, okrywa, wyczarowuje zaklęty w nim świat:

                                                On pamięta same słoneczne dni

                                                Spacery, miodobrania, podróże

                                                A zima opowiada o nich mi

                                                By słońce świeciło na dłużej (…)

                                                                        („Słomkowy kapelusz”)

      Wiersze autorki „Podróży z dzbanem” i „Krajobrazu z dziewięćsiłem” emanują w tych nowych tomikach tym samym kolorytem mądrego zamyślenia i czasem figlarnego uśmiechu. Są też pięknym świadectwem żywotności twórczej Krystyny Susabowskiej, która dzieli się serdecznie z nami swoimi niebanalnymi przemyśleniami, ciekawością świata, wrażliwością serca.

Krystyna Susabowska, Przeczucia, Wrocław 2013, s. 71

Krystyna Susabowska,  Słońce skacze po górach, Jelenia Góra 2013, s.72

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Przeczucia * Słońce skacze po górach