Z Biblioteki "Pod Atlantami" wypożyczyłam dzieła Noblistki. Jednym z nich jest mały zbiór opowiadań pt. "Szafa"
Dla mnie samej szafa zawsze stanowiła problem. Niby najzwyklejszy mebel, który służy do przechowywania różnych przedmiotów, ale skrywający przecież w sobie wiele tajemnic.
Sam proces powstania mebla jest intrygujący. Najpierw z nasiona wyrasta latami drzewo, następnie w odpowiedniej porze roku ścina je drwal, z kolei w tartaku powstają deski, które po odpowiednim przygotowaniu są przekazywane do obróbki przez stolarza. Ten deski zamienia przy pomocy swoich narzędzi w odpowiedni przedmiot według projektu, własnego albo klienta.
Stolarz przewoził w dawnych czasach szafę wozem konnym do miejsca przeznaczenia. Właściciel stawiał ów przedmiot w domu. Wkrótce szafa zapełniała się odzieżą lub innymi rzeczami. Służyła wiele lat, aż z czasem korniki zaczynały drążyć w niej swoje tunele. Właściciel, być może już kolejny, stare szafsko wynosił do piwnicy i tam stawiał w niej słoikowe zapasy na zimę. Po kilku latach, kiedy już nie było komu robić konfitur i kompotów, szafę wynoszono na strych. Tam służyła przez długi okres jako schowek na zbędne poduszki i pierzyny bo "przecież szkoda wyrzucić”. Tak przez następne miesiące albo i dekadę ktoś od czasu do czasu zaglądał do niej, uchylając skrzypiące ze starości drzwi.
Gdy z czasem dom wymagał remontu i zadecydowano zmienić dach budynku, wtedy pierzyny i poduchy wyrzucano przez okno, a za nimi poleciało stare, skrzypiące szafsko, które z ogromną siłą uderzyło w ziemię i - o dziwo - jeszcze nie rozsypało się na kawałki. Było tylko poobijane, a przednia lewa noga uległa złamaniu, natomiast pozostała część nadal była cała. Wściekły gospodarz był rozczarowany, że to stare szafsko nie rozsypało się w drobny mak. A tu tylko nieco próchna po kornikach wysypało się z jej wnętrza, to wszystko. Gospodarz zatargał je z trudem do pobliskiej komórki na rupiecie. Tam umieścił w niej narzędzia ogrodnicze. Bo szafa wykonana kiedyś przez mistrza stolarskiego mogła przetrwać i dwieście lat. Ostatni właściciel porąbał ją siekierą na drobne kawałki i spalił w kominku, ogrzewając z przyjemnością swoje spracowane dłonie.
Nazajutrz wybrał popiół i wyniósł wsypując do kompostownika. Za rok użyźnił kompostem glebę. Po latach wyrosło za próchniczej ziemi maleńkie drzewko z nasiona, które przywiał wiatr.
Ale to tylko moja wersja szafy. Zostałam zainspirowana wspaniałą narracją naszej Noblistki, Olgi Tokarczuk. Opowiadanie jej czytałam wielokrotnie z ogromną przyjemnością, upajając się znakomitym kunsztem prozatorskim.
Zapraszam Czytelników do znakomitej lektury i chwil refleksji.
Metryczka książki
Redakcja - Renata Flisińska
Rysunek na okładce i ozdobniki przy tekście – Małgorzata Laszczak
Projekt graficzny okładki układ typograficzny – Jacek Czernik, Małgorzata Laszczak
© Olga Tokarczuk 1998
ISBN 83-900-281-8-2
Wydanie II
Wydawnictwo "RUTA”
Wałbrzych
Druk – Wrocławska Drukarnia Naukowa.