Nostalgicznie

18.06.2011 Lidia Katarzyna Komsa

strumień poetyckich refleksji

Maj 2011




Na ogromnym kamieniu, na rozstaju dróg przysiadła stara zrozpaczona Tęsknota. Zwiędnięte policzki podparła spracowanymi dłońmi, ze Smutkiem w oczach, bezradna nie wiedziała co z sobą począć, dokąd pójść, bo pomiędzy młotem a kowadłem jest przestrzeń, świst, stal zimna rozgrzewa się tylko wtedy gdy przedmioty te współpracują ze sobą, a kiedy leżą każdy z osobna w  innym kącie, są bezużyteczne i zimne chyba bardziej od lodu. Tęsknota pieszczona delikatnie promykami słońca broniła się osłaniając czoło rondem spłowiałego kapelusza, spod którego wystawał pukiel białych włosów. Nieśmiało wystawiła spracowane, zniszczone dłonie i bose stopy, zgarbiła się pod ciężarem zmartwień, z bagażem pełnych doświadczeń, rozmyślała co z sobą począć, pozostać czy pójść w nieznane, a może zawrócić…ze zmartwieniami czuła się bardzo samotna, lecz nie potrafiła się nimi z nikim dzielić. Towarzystwa dotrzymywała jej Cisza, która przyglądała się spacerującej biedronce i pracowitym mrówkom maszerującym nie wiadomo dokąd. Tęsknota nagle usłyszała delikatny dźwięk. Odwróciła się, obok stał Szept, uśmiechał się, odwzajemniła uśmiechem. Zerwała się, podbiegła, przytuliła. Był znany od lat, od poczęcia. Poczuła się wreszcie bezpiecznie. Kątem oka zerknęła za siebie chcąc pożegnać Ciszę, lecz jej już nie było. Wokół wszystko było kolorowe, ciepłe, pobliski krzew bzu spowity brzęczeniem owadów, w gaju kukająca kukułka; stamtąd wybiegła w podskokach Radość. Tęsknota z Szeptem uśmiechali się, oczekiwali na Miłość i Szczęście w parze. Nie wiadomo co przyniósł im Los.