Tak się złożyło, że w grudniu trzykrotnie jeździłam do lekarza z Sycowa do Oleśnicy
i tyle samo razy przyjęta byłam z półtoragodzinnym opóźnieniem, naprawdę nie wiem,
z jakiego powodu.
Za trzecim razem pojechałam autobusem. Historia powtórzyła się, w związku z czym nie zdążyłam na autobus powrotny. Byłam wykończona: stresem, bezsilnością, brakiem empatii.
Obok przystanku autobusowego (na szczęście) stały taksówki. Pan w średnim wieku obejrzał mnie sobie od stóp do głów, jakby nie wierzył, że mnie na nią stać. Ostatecznie z dość wygórowanej ceny, odjął 20 zł. Jedziemy, gadamy.
I nagle, w okolicy Stradomi zauważamy duże dostojne ptaki na zaoranym polu.
- Bociany? - przemknęło mi przez myśl. O tej porze? I chyba powiedziałam to na głos, bo taksówkarz odpowiedział:
- Żurawie.
- Skąd pan wie?
- Proszę pani, wychowałem się na wsi, wiem.
Zapamiętałam długi, zwisający z tyłu ptaka czarny tren. Już w domu przeczytałam,
że nie tworzą go pióra z ogona, lecz ze skrzydeł.
Żurawie odżywiają się pozostałą na polach kukurydzą, a także żurawiną, stąd ich nazwa.
Jeśli to nieprawda, to i tak ładnie brzmi. Na głowie mają czerwoną plamkę.
Tworzą bardzo wierne pary, na cale życie.
Jest ich teraz znacznie więcej niż było w PRL-u, miedzy innymi dlatego, że zimy są cieplejsze
i uprawiamy więcej kukurydzy. Żurawiom nie opłaca się odlatywać do ciepłych krajów
i mają co jeść na miejscu.
Dla mnie są symbolem wiosny, a to za sprawą czytanki z klasy czwartej, może piątej, o przylatujących żurawiach. W czytance chodziło bardziej o dźwigi budowlane, które pojawiły się na placu budowy, nazywane żurawiami. O tej porze roku, kiedy to te prawdziwe wracały do Polski.
Może ktoś jeszcze ją zapamiętał?
Na "gwiazdkę" dostałam "Plamkę mazurka", ciekawie napisaną książkę o ptakach, którą przy okazji mogę polecić. Autor, Marek Pióro, opisał między innymi żurawie. Przepięknie, jak i inne ptaki.
A Jarosław Marek Rymkiewicz, swoją serię ośmiu tomów, poświęconą Adamowi Mickiewiczowi, zatytułował „Jak bajeczne żurawie" . W książkach z tej serii pisze o nieznanych faktach z życia wieszcza, o tym, co gdzie indziej nie zostało poddane analizie i co w sposób nieoczywisty łączy się z literaturą, natomiast bardzo oczywiście z codziennym życiem, pełnym pończoch i bamboszy. Jest tam o fortepianie Erarda, lustrach…
Jako motto podaje na stronie tytułowej fragment z epilogu "Pana Tadeusza":
Jak bajeczne żurawie nad dzikim ostrowem,
Nad zaklętym pałacem przelatując wiosną
I słysząc zaklętego chłopca skargę głośną,
Każdy ptak chłopcu jedno pióro zrzucił,
On zrobił skrzydła i do swoich wrócił…
Widziałam żurawie, zachwyciłam się i będę tropić ich obecność w literaturze.
Dopisek od redakcji:
Cykl "Jak bajeczne żurawie" to także następujące pozycje książkowe:
Żmut, 1987 (Instytut Literacki – Biblioteka „Kultury”)
Baket, 1989 (Wydawnictwo Aneks)
Kilka szczegółów, 1994 (Wydawnictwo Arcana)
Do Snowia i dalej, 1996 (Wydawnictwo Arcana)
Głowa owinięta koszulą, 2012 (Wydawnictwo Sic!)