Recenzenci definiują ”Gościa papieża” Vladimira Volkoffa jako triller metafizyczny. Może to jest thriller, ale dla mnie to rewelacyjna książka o radzieckiej komunie, sięgająca początkiem fabuły do połowy minionego półwiecza, pokazująca postawy sowietów i funkcjonowanie już (w najświeższej czasowo warstwie zdarzeń) trzeszczącego systemu, który rządził Krajem Rad.
Mamy tutaj dwa skrzydła Europy: wschodnie, gdzie pleni się komunizm i zachodnie, gdzie kapitalizm zaowocował niewyobrażalnym kiedyś dla Rosjan dostatkiem, a jednocześnie wyhodował rozmaite zło w innej, niż w komunie, postaci. W powieści mamy dwóch wiodących bohaterów. Ten starszy ma na imię Traktor, a to na cześć zwycięskiej mechanizacji. Ma też drugie imię nadane ukradkiem przez prawosławną babcię, która ochrzciła malca chrześcijańskim imieniem Klement. Traktor uczestniczy w wojnie, dowodzi swoim oddziałem bardzo skutecznie, nieuczony – okazuje się samorodkiem, samoukiem taktyki i wszelkiej wiedzy, jaka można posiąść. Jurij jest młodszy, ale też „skażony” prawosławiem. Obaj komuniści, oddani systemowi, w głębi duszy czują się wyznawcami Chrystusa, co zostaje zdekonspirowane i wykorzystane dla potrzeb systemu, który ma zniszczyć wszelkie ślady „opium dla ludu”. Obaj bohaterowie mają zatem dwoistą przynależność: z jednej strony do służb specjalnych, czyli do KGB, z drugiej zaś – do Kościoła Prawosławnego. Mają pomóc wykorzystać go do stworzenia pozorów, że Kraj Rad to państwo wolności religijnej, z drugiej zaś mają przyłożyć ręki do erozji Kościoła.
Prawosławni księża mają prawo się żenić (nie wszyscy i nie na każdym etapie rozwoju duchownej kariery), więc w powieści pojawia się wątek miłości łączącej kobietę i mężczyznę z dwóch biegunów światopoglądowych. Pojawia się wątek podróży (bo restrykcje złagodniały) na Zachód, ściśle mówiąc do Fatimy, pojawia się wątek misternie budowanego planu zbrodni.
Na okładce książki czytam” Znakomita, nowoczesna powieść, w której teologia miesza się ze szpiegostwem”(Pierre Guillaume de Roux). „Co za historia i jak się ją czyta!” (Jean Buisson)!
Powiem, że pochłania się ją z wypiekami na twarzy i jednym tchem.
Vladimir Volkoff "Gość papieża”(„L. Hotedu pape”, tłum z francuskiego Iwona Banach). Klub Książki Katolickiej, Poznań 2005