Metamorfozy z Maduary

18.09.2011 Krystyna Susabowska

z książką w fotelu

Lato przemija radośnie w promieniach słonecznych. Ludzie wracają z dalekich i bliższych wojaży i opowiadają swoje wrażenia. Można inaczej. Skorzystać z domowego spokoju i zagłębiać się w lekturach. A jest to morze głębokie i szeroko rozstawione po stolikach i półkach. Każda książka czeka na swoją kolej.

O której tu opowiadać? Może zacznę od najstarszej, sprzed dwudziestu wieków, a tak zajmującej. Istnieją książki-dzieła niezniszczalne. Oto jedna z nich: Apulejusz z Maduary – Metamorfozy albo złoty osioł. Nie ma nic wspólnego z tym „Rokiem osła” polecanym przeze mnie uprzednio. Jest to opowieść-romans opowiadający o wielu zawiłościach losu człowieka, który przez ukochaną zostaje nieopatrznie zamieniony w osła, ale zostawiona mu jest świadomość i wrażliwość człowieka. W dziwne perypetie tego bohatera wplótł Apulejusz wiele opowieści zaczerpniętych między innymi z mitologii. Można czytać od środka i od początku, a nad wieloma wątkami mocno się zamyślić.

Miniaturka W kolejce czekają na moją uwagę dwa opasłe dzieła, które przenoszą czytelnika w świat mniej odległy, bo w miniony wiek. Dzienniki Sławomira Mrożka i Jarosława Iwaszkiewicza. Dzienniki te są tak różne jak twórczość autorów i nie mnie oceniać ich racje. Czytając, myślałam jedynie o mniej znanych przypadkach historycznych pisarstwa. Nieraz pamiętnik może pozostać bardziej poczytną i znaczącą lekturą niż główna spuścizna wielkiego pisarza. Tyle, że nie znając najpierw utworów, nie sięgalibyśmy po opasłe tomy dzienników.








Zobacz więcej:

Parandowski o Apulejuszu

Eseje na temat