Jean-Michel Basquiat, czyli buntownik wart miliardy dolarów

11.01.2023 Zofia Prysłopska

W dniu 7 stycznia 2023 roku zwiedziłam wystawę pt. The Retrospective BASQUIAT w Albertina Muzeum w Wiedniu. Świetna. Tytuł artykułu od kogoś ukradłam, nie pamiętam od kogo, ale niech wybaczy.

Obrazek niżej podpisany
zp
Obraz na wystawie
Albertina WiedeńBasquiat2Basquiat3Basquiat4Basquiat5Basquiat6Basquiat7Basquiat8Basquiat9Madonna i Basquiat

Poszliśmy tam zaraz po śniadaniu, licząc na mniejszy tłum zwiedzających. I dobrze zrobiliśmy, bo gdy opuszczaliśmy muzeum kolejka do wejścia ciągnęła się od bramki, przez salę, taras na pierwszym piętrze, zewnętrzne schody i kawałek ulicy.

A my, mimo tłoku, mogliśmy obejrzeć z bliska obrazy, nie stając na palcach i nie wciskając głów między innych. Wśród zwiedzających słychać było wiele języków, w tym także zdarzył się polski.
Wiedziałam, kto to jest Basquiat. Wiedziałam, że to przedstawiciel neoekspresjonizmu, wiedziałam, że urodził się w 1960 r a zmarł w 1988, że to był nowojorczyk, że jego mama była Portorykanką a ojciec Haitańczykiem, że był w związku z młodą Madonną, że przyjaźnił się z Andy Warholem, że jego prace osiągają dziś niebotyczne ceny (ktoś wyliczył, że trzeba by za nie dać kilka miliardów dolarów). Jako ekscentryczny outsider i wyzyskiwana supergwiazda swoich czasów, Basquiat jest obecnie jedną z najważniejszych postaci sztuki współczesnej, jak gdzieś przeczytałam.

Nie spodziewałam się natomiast, że na mnie podziałają tak silnie. Widziałam już je na fotografiach, ale teraz, na żywo byłam zdumiona ich śmiałą i otwartą energią. Na pewno był geniuszem, zresztą jako dzieciak odznaczał się inteligencją i niezależnością. Już jako sześciolatek. Jako młodzieniec żył na ulicy, na salonach, w muzeach, nie ograniczał się twórczo, w jego produktach jest człowiek prawdziwy, bez makijażu, każdy z nas, bez wyboru, bez segregacji, bo był wrogiem kategoryzowania ludzi. Na pewno widać w jego dziełach i tematy polityczne, ale nie są one pokazywane dosłownie, niczego nie upraszcza, on je z siebie wyrzuca, może czasem wyrzyga lub wykrzyczy, ale jest do bólu szczery, niegrzeczny i inteligentny.
Dobrze go podsumował Paweł Kowalewski (artysta, profesor ASP): „Sztuka musi być niezależna, iść swoim własnym środkiem, podążać za tą swoją dziwnością. Moim zdaniem obowiązkiem artysty jest to, żeby krzyczał. Prawdziwa sztuka musi być zbuntowana. Nie może być ugrzeczniona i wszystkim się podobać, bo wtedy sama się kanibalizuje”.

Po wyjściu z sal poświęconych Basquiatowi, pojechałam windą na górę, by obejrzeć wystawę impresjonistów. Po Basquiacie wydali mi się tylko dekoracyjni. Jak umalowane rzęsy i starannie upięta spódnica.

Przed ostatecznym wyjściem szukałam jeszcze jakichś gadżetów w muzealnym sklepiku. Wszystko było bardzo drogie, widocznie wystawa sporo kosztowała albo popyt wywindował ceny. Mały magnes na lodówkę za 12 euro kupiłam. Album też chciałam choć jego koszt jest blisko 100 euro, ale nie było wersji angielskiej, obiecywano, że będzie dodruk za kilka dni. Kupujących tłum. Co chwila dowożą nowe towary na wózku. Szaleństwo. Nie wierzyłam, że w dzisiejszych czasach ludzie, zwłaszcza młodzi, będą tak się emocjonować sztuką.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Obraz na wystawie * Albertina, Wiedeń * Autoportret * Kot, wycinek obrazu. * Obraz na wystawie * …więcej