Ewa Pelzer wspomina

21.02.2020 Ewa Pelzer

to bardzo miłe dla Redaktorki, dziękuję

Obrazek niżej podpisany
zp
Babie lato nad Jeziorem Królewskim
Ewa Pelzer czyta w miejscu pisarza swoje wierszeIrlandia 4-80514W Rheinsberg

Czy to możliwe, że się  skończyło to, co było dla nas ważną częścią naszego istnienia? Kto wyznaczył nam  granice radości i wniósł poczucie straty, zdrady, rozczarowania które mają moc niszczenia?

Nasza Zosiu! Byłaś i będziesz dla nas zawsze Prezesem Stowarzyszenia Poetyckiego "W Cieniu Lipy Czarnoleskiej". Ty nauczyłaś nas, jak czerpać inspiracje z otaczającego świata, by oddać uczucia i emocje w poezji i prozie. Jesteś naszym przewodnikiem i przyjaciółką. Wiodłaś nas przez wiele miejsc, których nie da się zapomnieć. Wiedziona swoją intuicją pozwoliłaś nam poznać twórczość Gerharda Hauptmanna, która głęboko i na zawsze odcisnęła się w naszej pamięci, pozwalając nam zrozumieć i pokochać utwory Noblisty, nawet dzisiaj tak bardzo aktualne.  Kiedy czytałam Mnicha Tadeusza Bartosia,  towarzyszyło mi wspomnienie Kacerza z Soany, którego miałam zaszczyt recenzować. Obaj autorzy są zdania, iż natury nie da się okiełznać.
Aby lepiej poznać życie Gerharda Hauptmanna odwiedziłyśmy jego posiadłości w Niemczech. Byłyśmy oczarowane pięknem maleńkiej wyspy Hiddensee, na której spoczywa Noblista. W domu autora panowała niezwykła atmosfera tworzenia; jakby gospodarz za chwilę miał wrócić do pisania. Cisza i podniosłość. Nad grobem przeczytałyśmy wiersze Jemu poświęcone. Było to dla nas wielkie przeżycie duchowe, i Ty, Zosiu jesteś jego autorką.
Pamiętam atmosferę salsburskiej kawiarni, w której Mozart pijał swoją codzienną kawę. Chciałaś, abyśmy poczuli ducha tej kawiarni, unoszącego smak tamtej epoki. Z zapartym tchem oglądałyśmy cudowne Alpy Bawarskie z jeziorem Koenigsee, w którego wodach przeglądał się szczyt Watzmann. Piękno krajobrazu, kryształowe powietrze i nieskażona natura zdawała nam się kłaniać jako gościom. To Tobie zawdzięczamy. Wspólne posiłki i warsztaty literackie w alpejskim pensjonacie  już nigdy się nie powtórzą.
Zainicjowałaś spotkanie literackie w Berlinie, gdzie zwiedzałyśmy muzea i wiele ciekawych miejsc. Grupa zbliżyła się ze sobą, byłyśmy jednością.
Wymyśliłaś Irlandię - zieloną wyspę, jako miejsce nauki poetów. Dublin urzekł nas swoją innością. Rozległe wrzosowiska, targane silnym wiatrem wzbudzały w nas pokorę i podziw. Surowy pejzaż, ale ludzie uśmiechnięci potrafiący cieszyć się, śpiewający szczególnie w irlandzkich pubach, gdzie raczyliśmy się kaszanką i doskonałym piwem.
Poprowadziłaś nas przez zamki, przepiękne ogrody, których nie sposób opisać.

I ostatni etap Marburg. Małe miasteczko, muzeum i kościół. Tam powietrze stało się ciężkie. Czuć było napięcie i zbliżający się wielkimi krokami rozpad, On nie spadł nagle z nieba.

Zosiu kochamy Cię. Ty pokazałaś nam to wszystko i zakotwiczyłaś w naszych sercach i umysłach. Tobie się po prostu chciało chcieć.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Babie lato nad Jeziorem Królewskim * Hiddensee Ewa Pelzer przy pulpicie Noblisty * Irlandia, przy pomniku Joyce'a * Hiddensee, a właściwie Rheinsberg