Poetki z dużym dorobkiem, pochodzącej z Lubania
wspomnienie cienia
podskórny krzyk korzeni
parzący asfalt
trzy szare wróble
lśni ośnieżona gałąź
w promieniach słońca
mgły już opadły-
w zimowym ostrym słońcu
zalśniły Alpy
Jabłonka w bieli-
brzęczy szczęśliwy truteń
nektarem syty.
Śpi Dar Pomorza
schłostane wiatrem żagle
dziś eksponaty.
Gwarny Długi Targ
na trójzębie Neptuna
strudzony gołąb
Terminal w Gdyni
tir za tirem- podpłynął
kontenerowiec
Na Westerplatte
groby liśćmi otula
kolejny wrzesień.
sierpniowa plaża
głęboko pod polarem
skąpe bikini
Plaża o świcie.
Wypatrują przypływu
drzwi domków z piasku
odeszło lato
puste bocianie gniazdo
zasiedliła mgła
w przystani źrenic
moja łódka bezpieczna
beczki soli mniej
kamienne kręgi
tajemnice Gotów dziś
toną we wrzosach
płonie pustynia
oaza drży wilgocią
karawany hen
adwentowy mrok
migotanie lampionów
zwiastuje światłość
chińska knajpeczka
kaligrafuję haiku
na ziarnku ryżu
pożółkły liście
zielona ozimina
przemyca wiosnę
las gra andante
rozlane mleko mgieł
wsiąka w mchu dywan
lasem andante
rozlane mleko mgieł dżdżem
wsiąka w mchu dywan
las brzmi andante
z rozlanego mleka mgieł
liście płomieniem
andante jesieni
z rozlanego mleka mgieł
liście płomieniem
dwie twarze miasta
fasady w pełnym słońcu
podwórza w mroku
jesienne pola
zielona ozimina
przemyca wiosnę
pochmurny dzionek
uszkodzony parkomat
za szybą mandat
las pachnie deszczem
wzrok wędruje bezwiednie
po pniach do nieba
szosa wieczorem
opóźnione powroty
dwa auta w rowie
izba pamięci
klucz administratora
drzemie na haku
słoneczna plaża
w grajdołkach na kocykach
ciał namaszczanie
ruchome piaski
pod ostrzałem migawek
na wydmach sarna
choć jeszcze lato
dojrzałymi jabłkami
rzuca w nas jesień
zboże pokotem
gorzkawa skórka chleba
o dnia konaniu
tafla jeziora
kręgi tańczą na wodzie
kamień czy ważka
dziedziniec zamku
pod parasolem żywca
wczorajsze piwo
tęskniące gniazdo
za morzami gdzieś boćki
chrust porósł trawą
umarło drzewo
nagie suche konary
darmo deszcz pieści
ciemnieją chmury
cienka strużka potoku
przez łąkę do wsi
Wisła w okowach
ramię syrenki w śniegu
za mgłą drugi brzeg
koń po wyścigu
rży radośnie. człowieka
meta przeraża
brudny łach śniegu
wciśnięty w kąt bazaru
wącham żonkile
aerozol dżdżu
przełykam długi weekend
z goryczą kawy
pierwszy przymrozek
cmentarna chryzantema
kwiat jednej nocy
rankiem przed blokiem
jaskółki ćwiczą odlot
odkładam pióro
jesienny wicher
unosi piórko w niebo
nad chryzantemy
pozłotą liści
rozświergotana brzoza
żegna wędrowców
oniemiał wietrzyk
naga brzoza w diamentach
jesiennego dżdżu
jedną chwilą trwam
ziarnkiem piasku w klepsydrze
kręgiem na wodzie
Kręci się Ziemia
Jak w równowadze trwać wbrew
morskiej chorobie?