Poezja Friedricha Holderlina
Friedrich Hölderlin to odkrycie XX wieku. Poeta, który urodził się w marcu 1770 roku, został doceniony dopiero prawie półtora wieku później. Twórca fascynujący. Urodził się i żył większość czasu w Tybindze i okolicach, w Niemczech. Znam trochę tę krainę i nieobce mi nazwy miejscowości i pejzaże opiewane przez poetę.
Był z wykształcenia teologiem luterańskim, humanistą, filozofem. Przygotowany do pracy pastora, zawsze bogobojny, wybrał na przekór oczekiwaniom rodziny, zawód poety. Takie to były czasy, gdy poeta był kimś ważnym w społeczeństwie. Zajmował pozycję niemal przywódcy duchowego narodu, czuł się odpowiedzialny za humanistyczny kształt kultury. Przyjaźnił się z Heglem, Schillerem, na Goethego był trochę nadąsany, a Kanta, którego dzieła wnikliwie studiował, nazywał Mojżeszem niemieckiej filozofii. Jednocześnie, jak pisze tłumacz (doskonały! Wrocławianin Bernard Antochewicz) „nieskończona natura i ożywczy duch antycznej Grecji staną się z czasem azylem poety”. Studiował w Tybindze. To tyle dla przedstawienia czasów i ludzi.
Wracajmy do Friedricha. Od najmłodszych lat, jak coś robił, to całym sercem i duszą. Porzucając wygodną karierę pastora, Hölderlin zarabiał udzielając korepetycji w zamożnych domach. W jednym z nich spotkał swoją miłość, Sussete Gontard, z którą połączyła go odwzajemniona namiętność. Jak było do przewidzenia, Sussete, żona pracodawcy, była nie do zdobycia w tamtych czasach. Mąż w końcu odkrył uczucie, które połączyło te romantyczne dusze, zamknął swoją własność w domu a guwernera wyrzucił na drzwi. Zaczęły się podróże poety, który nie potrafił zapomnieć ani znaleźć szczęścia gdzie indziej. Sussete wkrótce (1802 r) umarła, poeta stracił panowanie nad własną psychiką i dzięki pomocy przyjaciół żył aż do 1843 roku, jako bibliotekarz, trochę w klinice dla umysłowo chorych w Tybindze, trochę w domu cieśli Zimmera, a trochę zamknięty w wieży, która dziś nazywa się wieżą Hölderlina.
Przeczytałam kilka tomów jego wierszy w tłumaczeniu na język polski (Libera, Jastrun, Antochewicz), przeczytałam też biografie. Ten obłęd poety wzbudzał kpiny studentów na ulicy, pobłażliwość cieśli (dość wykształconego jak na cieślę) i powodował odsunięcie się dawnych przyjaciół, którzy słyszeli tylko bełkot w ustach Friedricha. Niesłusznie, bo w tym mętliku zdań i myśli było wiele jeszcze twórczych idei.
Polecam do czytania Wiersze Friedericha Hölderlina, zwłaszcza wydanie Ossolineum, nasze, wrocławskie, w tłumaczeniu znakomitego Dolnoślązaka, Bernarda Antochewicza, który stanowczo za szybko odszedł, nie dane nam będzie już się z nim spotkać. Mam w ręku wydanie z 1982 roku, dostępne na aukcjach internetowych, w antykwariatach, bibliotekach.
Oto więc poeta w pełni, każdy dzień oddaje poezji, każdą myśl, każde emocjonalne spostrzeganie. I los – tragiczny, a jednak do końca w jarzmie poezji.
Oto drobne przykłady twórczości:
Niegdyś i dziś
W młodości wesoły byłem rano,
Wieczorem zaś płakałem, teraz z upływem lat
Zwątpieniem rozpoczynam dzień, lecz
Święty i pogodny jest dla mnie koniec dnia.
Podobny do ludożercy
Podobny do ludożercy
jest ten, który żyje
bez miłości
i mrok śmiertelny opisywałby
gdyby gniew jego miał oczy
Bernard Antochewicz
Noc
Miasto już odpoczywa. Turkot ostatnich powozów
Migoczących światłami oddala się i ulica
Cichnie w poświacie latarni. Syci słodyczy dnia,
Ludzie śpieszą do domu, by tam w spokoju i ciszy
Ocenić zysk i stratę. Opustoszał też rynek;
Zniknęły ze straganów winogrona i kwiaty,
I wszelkie rękodzieło. Tylko z dalekich ogrodów
Dochodzi cicha muzyka. Struny potrąca zapewne
Ktoś zakochany lub taki, co jest sam i wspomina
Młodość i dawnych przyjaciół. Słychać też wieczne źródła
Bijące z wonnego gruntu, i dzwon w gęstniejącym mroku,
I głos czuwającej straży, gdy ogłasza godzinę.
I wiatr powiewa chwilami, wzburzając korony drzew,
I oto tajemniczo, niby cień naszej ziemi,
Wschodzi powoli księżyc. Nastaje noc, marzycielka,
Rozgwieżdżona, wyniosła, nie licząca się z nami,
I srebrna, zagadkowa, jakby z innego świata,
Króluje majestatycznie i smutno tam, nad szczytami.
Antoni Libera
Polecany przeze mnie tomik:
Friedrich Hölderlin, Wiersze, tłum. Bernard Antochewicz, wyd. Ossolineum 1982
Ale także:
Friedrich Hölderlin "Co się ostaje ustanawiają poeci", wiersze wybrane w przekładzie Antoniego Libery, Znak, Kraków 2003