JESIENNE WIERSZE
W słońcu
W jesiennym słońcu
Kot przylgnął do
Garażowej bramy
I pławi się w cieple
Bladych promieni
Wie jak chwytać
Ostatnie chwile
On niewiele doznaje
Dobra od świata
Poza tym jednym
Słonecznym promykiem
Pożegnanie
Najbardziej mi szkoda jesieni
Drzew co zaszumią inaczej gdy nagie
Tych odblasków słonecznych
Rzucanych pasmami przez
Ozłocone gałęzie
Chwil ulotnych, drżących
Przed nieznanym jutrem
Uroda kolorów odchodzi
Nieodwołalnie bez obiecanek
Zostawia smutek jak
Każde pożegnanie
Wiosna jesienią
Była wiosna w tym roku
Taka udziwniona
Po policzkach wiatrem
Powiało
Zauroczenie pozostało
Teraz wiatr rozwiewa
Liście jesienne
A ja wierszami układam
Mozaiki
By zapamiętać
Chociaż w ogródkach
Już przekwitły
Niezapominajki
Czytać
Dziękuję wam poeci
Wy wielcy z najwyższej półki
I ci mniej znani co
W niewybrednych słowach
Urabiacie z piasku
Całkiem zgrabne rzeźby
Poezji wprawdzie się „nie zji”
Ale się chłonie
Cały świat pulsuje
Oceanem myśli
Przypływa i odpływa
Kiedy własny świat bywa
Zredukowany do
Czterech ścian i sufitu
Czas wtulony w czarną pelerynę
Snuje się w nieskończoność
I tylko oczy podróżują
Przez wersy wybranych
Stronic na papierowych
Przestworzach by szukać
Nowych myśli i wrażeń
X/10
Czekam
Czekam cię jesienna poro
Z twym deszczem wiatrem szarugą
Upały były mi zmorą
A ty zostań teraz na długo
Nic się samo nie dzieje
Tylko łzy płyną czasem same
Nie można ich tak jak liści
Wymiatać po za bramę
Uśmiech mnie od rozpaczy
Chroni, jak żołnierz na posterunku
Jeszcze wciąż czekam na pociąg
W jakimś abstrakcyjnym kierunku
17.IX