To wyraz mojego uczucia do Tatr
Edyta Owczarczyk
TATRZAŃSKI TANIEC SŁOŃCA
Wśród szeptu smreków i gwizdu strumyków,
Wychodzi pani w miedzianym płaszczyku.
Wychyla główkę zza grani pościeli,
By świetlanozłotymi córkami góry rozweselić.
Rozciąga swe ramię nad Tatry graniami,
Tocząc rozmowę z górskimi szczytami.
,,Dziś na tafli nieba, zabłysną waszych wód lazury,
Bo pośród was kochani, zatańczą me córy”
Rzecze to z dumą pełną gromkiej sławy,
Że dziś będą jej córki królowały.
I nie pozwolą, by na nieba płycie
Błysnęły chmurki w sinych płaszczach skrycie.
Pierwsza z nich rzecze, cudna Żarooka,
Że wnet zatańczy na tafli Morskiego Oka.
Że zawiruje pośród brzeżnych strug zieleni,
A potem się purpurą zarumieni.
Natenczas głos zabiera piękna Ciepłopurpurka,
Że da koncert tam, gdzie zawiezie ją chmurka.
A matka z uśmiechem na miedzianej twarzy twierdzi,
Iż należy odtańczyć walca na Orlej Perci.
Spogląda na nie zasmucona Gorącoluba,
Żałując, iż to siostrom przypadła taka chluba.
Lecz pociesza ją Zawrat, chociaż modrosiny,
Zachęcając by skorzystała z jego gościny.
A najmłodsza dziewczynka, uśmiechnięta Prażynka,
Rozpościera swe skrzydła znad Świnicy kominka.
Z zapałem wytęża każdą część ciała,
Ciesząc się, iż będzie nad Gąsienicowymi Stawami czuwała.
A pozostałe córeczki Światłodajnej Pani,
Będą trzymały straż nad resztą tatrzańskiej grani.
I pośród tak ogromnego garnizonu straży,
Żadna szara chmurka się Tatr zwiedzić nie odważy!
DO TATR
Czy zastanawialiście się czasami,
Dlaczego wciąż do was biegam myślowymi ścieżkami?
Dlaczego widząc Wasze szczyty
Czuję, że cały świat jest radosną nitką spowity?
Dlaczego wkraczając w Wasze wysokie progi,
Stawiam z ciekawością poszłuszne mi nogi?
Dlaczego sunąc wśród krainy Waszych cieni
Czuję, że serce się we mnie kołacze i rumieni?
Dlaczego wędrując wśród brzeżnych wód ogromu,
Nie mam chęci wracać do nizinnego domu?
Dlaczego spoglądając na ogromne granie
Czuję, że wtłaczam się w Wasze tajemnicze otchłanie?
Dlaczego czując wokół wirujące smreki
Myślę, że cały pozatatrzański świat jest mi obcy i daleki?
Wy znacie odpowiedź na dręczące mnie pytania,
Lecz ukrywacie je głęboko w graniach.
Bo jesteście skromne w Waszej urodzie
I nie chcecie pochlebiać sobie.
Ale ja wiem, że to Wasz urok osobisty sprawia,
Że człowieka do męczących wędrówek namawia...
HALNY W DOLINIE PIĘCIU STAWÓW
Spiętrzone wody niczym obłoki,
ocierają swe ciało o martwą skałę
jak chmury o bezkres przestrzeni...
Suną po ich ostrych kształtach,
szorując pokrywy szorstkich głazów.
I niby podobieństwo uderzające
do aksamitek nieba,
a jednak dalekie od właściwego zbliżenia.
Tam wysoko chmury szorują nieokreślone przestworza...
Tu na dole woda zacieśniona w misy jezior kamienne kajdany.
PUSTKA ROZSTANIA
Płaczesz?
Nie szlochaj dziewczyno!
Przecież góry to nie myśli,
Nie ulecą, nie przepadną, nie zaginą...
Będą stały jak stoją,
Szumiały, jak szumią,
Huczały, jak huczą
Wzywały echem, jak wzywają.
Aż w twej tęsknocie przyciągną Ciebie!
Przyjmą z pokłonem, swą odwieczną jednością,
Ciebie dziewczyno.
A gdy już Cię wezwą,
To w swych progach podejmą,
Jak gościa honorowego, wiernego, miłego...
Otworzą swe szlaki, bo kochają takich piechurów,
Co toczą z nimi rozmowy, eksploatując swe mięśnie, w tumulcie uderzeń serca i ciszy łopotów górskiego powietrza.
To dla nich najlepszy dowód prawdziwej, wielkiej i wiecznej miłości!
Zamkniętej w kształcie piekielnej zazdrości
Gorzkiego rozstania u kresu nizinnych powrotów.
***
Gdzie krążą Twoje myśli, gdy ktoś wspomni coś o górach?
Szybują gdzieś w dali, gdzie Mięguszowieckie wznoszą się w chmurach.
Czym zapełniasz namiętne marzenia i iskry tęsknoty?
Obrazami królestwa tatrzańskiego przebywanego wśród spiekoty.
Gdzie pragniesz być, gdy czujesz bezsens istnienia?
Tam, gdzie myśli człowieka wespół z Tatrami, tworzą blask cienia.
Co mówisz, gdy Cię ktoś zapyta,
Jak w Tatrach wygląda kraina szczęścia mgłą tajemnicy spowita?
Odpowiadasz, że tam sterczą wyniesione pod niebiosa skały,
A szumiące lasy łkają, jakby walca grały.
Że w dali wśród głazów i kamieni,
Srebrzystolejącą nitką się potok mieni.
Że stąpając po szczytach,
Jesteś w tęczowe obłoki spowita.
Że wśród ogromów rumowiska,
Błękitnookie źródełko wytryska.
Że wśród wymownej ciszy,
Słyszysz, jak ciemnosmrekowy las dyszy.
Że wód lazury, leżą u podnóża dumnej góry
I kłaniają się graniom, jak panowie paniom.
Że spiętrzone potoki,
Płyną poszarpane, jak obłoki.
Że siedząc na szczycie góry
Prowadzisz dialogi z tym cudownym dzieckiem natury.
Że pokłębione wody wodospadu lecą jak krople gradu.
A Ty stojąc na progu tego nieładu,
Słyszysz jak grzmi Siklawa i czujesz, jak rosi Cię swymi kroplami,
Sprawiając, iż nie wiesz czy jesteś na ziemi, czy na granicy z rajskimi światami.
Że mijając milczące blokowiska,
Widzisz jak para im z ust tryska.
Jakby chciały wyszeptać w spokoju,
Historię o kraju, gdzie zapominasz o trudach i znoju.
ŻE PRZEKRACZAJĄC GRANICĘ TATRZAŃSKIEGO ŚWIATA CIENI,
NIC W TOBIE ZAPAŁU I ODWAGI NIE ZMIENI!
(dedykowany mojej siostrze Asi)
CWAŁ KRYSZTAŁOWEJ PANI
Głośne gromobicie pędzącej jak kareta kaskady.
Wtopionej cieleśnie w zamarłą skałę.
Jej krok jest tak wartki,
że w pośpiechu gubi kropelek zdroje.
Do jej przelewającej się tafli
zbliża się wędrownik.
Ostrożnie podchodzi,
by spojrzeć w lejący się krok łamiącej się toni.
I zdumiony staje za milczącym kamieniem...
Znieruchomiały, ogłuszony, nieprzytomny,
Zatrzymał oddech i... chyba zamarł!
NIE!
To tylko złudzenie nieistnienia,
które bezlitośnie przerywa tętent kopyt.
Pytam: czyich?
Koni z pędzącej karety?
Zatrzymajcie się! – krzyczy górski pielgrzym.
Tu wylatują z odkrytych szkatułek zdroje
pereł i suną ciurkiem, szybując w otchłań.
I... giną
Jedna z nich spada na twarz tego człowieka,
lecz nie stacza się po niej.
On dotyka dłonią i ogromnie zdziwiony,
czuje suchy promyk wody.
Ocknął się pod wpływem osuszonej kropli.
Widzi gromowładną Siklawę,
która ogromnymi krokami przemierza próg
Martwej Skały
I z siłą zaprzężonej w konie karety
biegnie w dół,
by dopaść szybkim kłusem płaskiej toni.
I popędzić nurtem na ramię wodogrzmotów.
A ów tatrzański pielgrzym znów
ni to na jawie, ni to we śnie,
omotany przez tajemnicze zjawisko natury,
pędzi szlakiem goniąc galop kaskady.
I krzyczy: zaczekaj, zaczekaj!
Tam na progu Martwej Skały,
twe kryształowe perły pozostały...
Jakie jest Twoje zdanie? Zapraszamy do dyskusji!
Dodawanie nowych komentarzy zostało zablokowane przez administrację serwisu.