Polecam do czytania powieści kryminalne

22.05.2010 Zofia Prysłopska

Ponad wszelką wątpliwość

Obrazek niżej podpisany
Ponad wszelką wątpliwość
z
Legendy irlandzkie

Polecam do czytania cykl powieści kryminalnych włoskiego pisarza, rocznik 61, Gianrico Carofiglio. Polecam jego trylogię, w której występuje mecenas Guerrieri.  Mecenas przekracza swoje obowiązki i robi także robotę detektywa, jeśli mu zależy na sprawiedliwości. Trylogia składa się z nast. tomów:

Świadek mimo woli

Z zamkniętymi oczami

Ponad wszelką wątpliwość

Ostatnia ukazała się we Włoszech w 2006 roku, u nas przetłumaczono ją i wydano w 2010. Autor jest dobrym pisarzem, słynnym prokuratorem, który występował w procesach przeciwko mafii, handlarzom ludźmi i korupcji. Piszę o tym, by podkreślić, że jest to pisarz, który wie, o czym pisze. Swoją wiedzę wykorzystuje nie tylko w teorii, pisząc książki w bezpiecznej ciszy swojego gabinetu, ale jest człowiekiem czynu.

I wszystko to jest w jego kryminałach.  Żadna sprawa, którą prowadzi mecenas Guerieri nie jest oczywista, podobnie jak nasz świat, jak nasze otoczenie. Nie ma podziału wokół nas na charaktery czarne i białe, bo spotykamy bezwzględne zło wszędzie, w domu, w zagrodzie, na wsi, w mieście, w kraju, na kontynencie itd. I dobro w tych samych miejscach. Wiecie o tym i uważacie to za banał, ale Carofiglio tak nie uważa. Obca mu jest postmodernistyczna koncepcja rozmywania odpowiedzialności, pobłażliwości dla niegodziwości w naszym otoczeniu. Mecenas Guerieri z goryczą stwierdza, że i on nie może wszystkich swoich uczynków nazwać czystymi. Nie rozgrzesza się łatwo i radośnie.

Walczy jednak za każdym razem o niewinnego człowieka (czyli o jakąkolwiek sprawę) ze wszystkich sił, ryzykując całą karierę, całe swoje życie. Kto z nas tak robi? I nie jest to anioł, popełnia błędy, ma słabości jak każdy. Podoba mi się ta jego determinacja, to nie liczenie się z kosztami, gdy skacze do wody, by wyciągnąć tonącego (w przenośni). Akcja toczy się we włoskim Bari.

Podoba mi się, że nie szuka wymówek, jak ustali sobie swoją filozofię życiową, to działa według jej zasad. Moim zdaniem autor to właśnie chce nam powiedzieć, nie sztuka siedzieć w domu i się wymądrzać, prawić kazania, pouczać, dywagować. Człowiek się realizuje w akcji, w działaniu, a nie opierając łokcie o biurko. Dla Carofiglio ważna jest uczciwość, więc poświęcił się jej zawodowo jako prokurator, a także publikując książki. W jego książkach jest jego alter-ego, który walczy. Który także jest zamiłowanym bibliofilem, co miło wiedzieć. Współczesny rycerz, z całym rycerskim etosem.

A dlaczego kryminał? Z wielu powodów. Po pierwsze – nie nuży, wciąga splątaną nicią akcji. Atrakcyjna lektura.

Po drugie – czy wątki kryminalne nie dominują w naszym życiu? Co czytamy w gazetach? O czym mówią posłowie w sejmie? W komisjach sejmowych? Śmierć to coś zwyczajnego w życiu. Kradzież, gwałt? Gdzieś tego nie ma?

Po trzecie – przypomnijcie sobie lektury dziecięce. Te smoki, strachy i rozbójnicy zaludniają książki dziecięce, tomy najlepiej zapamiętane. Kot w butach? Smok wawelski? Kwiat paproci? Bajki braci Grimm?

Baśnie mają pozornie niewinny wyraz, obraz dla dzieci, ale mają też drugie dno, opowieść kryminalną dla dorosłych.

Nieźle to widać w ostatnio przeze mnie przeczytanych z radością Legendach irlandzkich. Jest tam legenda o Grobli Olbrzyma, spisana przez Thomasa Croftona Crokera.

Wersja dziecięca:

W połowie drogi między Cork i Passage mieszkali Maurycy i Małgorzata. Urodził im się synek, Filip, bardzo zdolny. W wieku 7 lat Filip zaginął. Mimo obiecanej nagrody, nie odnaleziono go. W pobliżu mieszkał Robin, kowal, mistrz w podkuwaniu koni i odczytywaniu snów młodych panien. Wspaniale sprawował się na weselach i chrztach. Kiedyś ciemną nocą przyśnił mu się Filip. Chłopiec siedział na  koniu i mówił, że jest paziem olbrzyma Mahona Mac Mahona, który go uprowadził. Robinie, uwolnij mnie, prosił Filip, a ja ci się sowicie odwdzięczę.

Robin nawet we śnie nie był pewien, czy to tylko sen. Chłopiec dał mu znak, że to prawda. Koń Filipa kopnął Robina w czoło zostawiając czerwony ślad w kształcie podkowy.

Znał Groblę Olbrzyma, wielkie skały tworzące urwisko nad morzem. Wykuł sobie lemiesze do obrony, poprosił kolegę, właściciela łódki o pomoc  i popłynęli do Grobli Olbrzyma, gdzie jak było powszechnie wiadomo, mieszkał olbrzym Mahon Mac Mahon. Robin i jego przyjaciel, Tom, zjedli obfitą kolację, bo mieli czas do północy, kiedy to widoczne było wejście do pałacu Olbrzyma.

Wszystko się odbyło zgodnie z przewidywaniami, Robin dostał się do pałacu, ze strachem przedarł się do wnętrza, aż znalazł się w wielkiej Sali, gdzie siedzieli olbrzymi, a główny za stołem był Mahon Mac Mahon.

Olbrzym zgodził się oddać Filipa, pod warunkiem, że Robin rozpozna go wśród innych, więzionych w pałacu chłopców. Może zgadywać tylko raz.

Sprawa była trudna, ale Robin zrobił figla Olbrzymowi, chłopcy zaczęli się śmiać, jeden go nazwał po imieniu, więc tego Robin wskazał jako Filipa.

Udało się, uwolnił chłopca. Filip nie zmienił się przez te lata, dalej wyglądał jakby miał siedem lat. Rodzice się ucieszyli, nie mieli wątpliwości, że to ich syn, bo miał błękitne oczy jak matka i rude włosy, jak ojciec. Został zdolnym kowalem, bo rzemiosła tego nauczył się podobno, terminując u Olbrzyma.

Wersja dla dorosłych:

W połowie drogi między Cork i Passage mieszkali Maurycy i Małgorzata, bogaci gospodarze. Urodził im się synek, Filip, od urodzenia wzbudzał zachwyty, od pierwszego kichnięcia uważano go za geniusza. Jedynak w bogatej rodzinie, długo wyczekiwany. W wieku 7 lat Filip zaginął. Mimo obiecanej nagrody, nie odnaleziono go. W pobliżu mieszkał Robin, młody i przystojny kowal, ceniony przez kawalerów za rzemiosło i wesołą zabawę, a także wielki podrywacz okolicznych panien. Wspaniale sprawował się na weselach i chrztach, zwłaszcza gdy widział swoje rysy twarzy w chrzczonych  maluchach. Obserwując zmartwienie rodziców Filipa  postanowił na tym zarobić. Wymyślił sobie sen, pięknie go sfabularyzował. Nawet przytknął sobie do czoła gorącą podkowę, zdobywając ślad, dowodzący prawdziwości snu. O skałach nad morzem, tzw. Grobli Olbrzyma od dawna krążyły legendy, w które zabobonny lud wierzył, a rozbawiony Robin postanowił je wykorzystać. Udał, że jedzie odebrać Filipa z rąk groźnego Olbrzyma Mahona Mac Mahona.

Znalazł wspólnika, kolegę, z którymi lubili sobie tęgo popić. Ale najpierw  upatrzył sobie sierotę, może zapłacił za dziecko trochę pieniędzy jakiejś biednej rodzinie,  często wielodzietnej w tym katolickim kraju. Kolega, któremu dobrze szumiało w głowie, zawiózł Robina pod Skałę Olbrzyma. I zasnął w łodzi. Nazajutrz kowal z chłopcem zjawili się przed domem Maurycego i Małgorzaty. Mimo, że minęło 7 lat od zaginięcia chłopca, kowal przyprowadził małego chłopca. Ze starszym nie dałoby się nic ugrać. Znalazł chłopca o niebieskich oczach i rudej czuprynie, to wystarczyło, by przekonać rodziców, że to ich syn.  Tak bardzo chcieli, by się odnalazł, że uwierzyli przebiegłemu kowalowi. Kowal się cieszył, bo oprócz zysku pieniężnego (sowicie go wynagrodzili) miał dobrą zabawę. Jak go pytali, czy jest pewien, czy to jest Filip, odpowiadał mrużąc oczy: Czy jestem pewien? No, to jest pytanie!

I czy nie jest to sprawa kryminalna?

Polecam trylogię Giancarlo Carfiglio i bajki dla dzieci, odarte z tiulowej przysłony.

Metryczki książek:

1. Ponad wszelką wątpliwość
Tytuł oryginału: Ragionevoli dubbi
Wydawnictwo: WAB , 2010
Seria: mroczna
ISBN: 978-83-7414-756-9
Liczba stron: 240
Wymiary: 123 x 195 mm
Tłumaczenie: Joanna Wachowiak-Finlaison

2. Legendy irlandzkie
Tytuł oryginału: Irish folk and fairy tales.
Tłumaczenia: Małgorzata Goraj i Ernest Bryll
ISBN 83-211-1734-1
Wydawca: IW Pax Warszawa 2005

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Legendy irlandzkie * Ponad wszelką wątpliwość