Wiersze Agnieszki Frąckowiak

06.01.2009 Agnieszka Frąckowiak

Jestem studentką filologii angielskiej...

Tak, to ja, studentka anglistyki. Moja przygoda z poezją rozpoczęła się jeszcze w szkole podstawowej. Uważałam wtedy, że bardzo łatwo jest napisać wierszyk, który ma rymy i o czymś opowiada. Przez te wszystkie lata zrozumiałam, że poezja z prawdziwego zdarzenia polega na tak niesamowitym wykorzystaniu wszelkich środków językowych, aby część swojej duszy przekazać czytelnikowi. Tą myślą kieruję się do dziś.


Zagubiona

Ciągi, błędy,
Rzędy puenty,
Koralowe róże snu,
Kolce gładzą,
Płatki tną
Ostrzem życia męczy czas,
Wspomnień milion
Czasów stos
I kołowrót namiętności
Kropla błysku
Ząbek światła
I czekania pełna garść
Przy nadziei wolnym krokiem
Gorycz tańczy tam tuż-tuż
Skarabeusz w złotej wstędze
kąsa życiem,
pryzmat żalu
gorycz bycia
zbędność świata
w środku ja.
(2005-11-22 19:25:50)

Świetlik

W nicości wszechświata,
Niebyt się kreuje.
Kolejne zakamarki,
Myśli nie do przeskoczenia,
Iskierki migoczące w oddali,
Nie do osiągnięcia...
I płótno majestatu zakrywające światłość.
ból!
płótno!
Nożem!
Blask!
I krew złocista
Spływa pył jak koszmar dnia
Senność kryje się w dolinie,
Zawieszony pośród gwiazd,
Kołysząc się w namiętności,
błądzi ciemny szary świetlik...
I przygląda się radości
Cicho szepcze - "cóż to jest?"
(2005-11-25 16:52:35)

Nić

Ot płatek śniegu na zielonej łące,
Ot wiatru błysk w oddali rym złocisty,
Ot się zaczaił w kruchej lica sieni
Tam z kołowrotem przędzie naszą pieśń
Miłość jest nicią, wiąże wszystko w całość
Nigdy nie pęka,
Choć czasem przezroczysta
I wydawałoby się że jej nie ma
Splątuje rozum do tego stopnia,
że bezwładny dusi się w jej krwi...
Rozum to hamulec... Miłość napój życia...
Przysłania oczy, narkotyk święty
Jednoczy krople w oceanu bezmiarze
Pragnie wolności, na wzór wszelkich cnót,
Chowa do kieszeni rozsądku zimną pustkę,
Szaleje i zwycięża
Ogrzewa, wprowadza w zadumę
Lecz ogniem zapłonie gdy będzie trzeba
Miłość łagodna, miłość szalona...
Miłość wieczna...
(2005-12-18 22:58:56)

Solistka

Ciemna pieśń o czwartej nad ranem,
Łzy na pięciolinii,
Miękkie wilgotne włosy zasnute mgiełką marzeń,

Sześć strun kołysze wiatr,
I lekko do Ciebie przemawia,
Dlaczego oczy masz szare?
Gdzie Twój błękit oceanu?
Wypłukał go czas...

Szminka przewrócona na tygrysim wzorze,
Kredka przy lustrze pęknięta jak serce,
Złamane myśli w Kolorze bez barwy,
Nagie słowa jak kości odkryte.

Czegoś tu braknie
Wymownej Litery,
Odwagi wyrazu,
Krzyku sprzeciwu,
Bezsensowność i bezsilność
wtórują do taktu,
Zagłuszają inne instrumenty,
Czy solistkę miłość będzie słychać
jeszcze w tej pieśni?
(2006-04-07 21:41:46)

Pod prąd

Tylko zdechłe ryby płyną z prądem
Ale ileż można iść pod prąd?
Każdy kiedyś umiera
Spadają liście wspomnień
Spójrz ile pocałunków
Leży pod stopami
Spójrz ile świateł
Ginie w mroku dnia
Opamiętaj się!!!
Płyń pod prąd!!
To po to przecież masz te...

Rozświetl miłością dzień
Noc zapłonie ogniem życia
Szary dzień to wyzwanie
Obowiązki to wyzwanie
Dźwignąć los to wyzwanie

Nie tłumacz się wyścigiem szczurów
Skręć w leśną polanę
Tam połóż się wśród kwiatów
Upajaj się smakiem natury
A może znajdziesz krótszą drogę?
(2006-10-30 21:24:19

Chusteczka
W miliardy ostrych kawałeczków,
Noży rozpaczy,
Szczypta obłąkania.
Płatkami zimnej urazy
Przykryte złote listki zrozumienia.
Mroczne szkiełka dzikiej złości,
Szkarłatne wilgotne usta,
Słone i ciepłe jak ocean,
Błękitne...
Nawet jeśli otrzesz łzy
Oczy nadal pozostaną czerwone.
(2007-07-17 00:15:17)

Utrapienie

Kołyszą się wstążki skamieniałych uczuć
Każdy dotyk nie jest prawdziwy
Dlaczego woda nie jest już mokra?
Dlaczego słońce nie grzeje swym blaskiem?
I skamieniałe kryształki wspomnień
Zimne i ciężkie jak nigdy przedtem
Ostatnio tak często zawieszam się
Pomiędzy błękitem a złotem...
Pomiędzy zapachami świata
wciąż szukając tamtej prawdy
Lgnąc do wrogów
Drzemiąc w rutynie.
A gdyby tak...
Wyskoczyć z wód codzienności
Z pluskiem oddać się szaleństwu?
Ryzykować życie, wpaść w harmonię zagłady?
Zagładą jest życie...
(2008-01-30 20:04:47

Pustynia czasu

Nowy czas, zimne ziarna pustej przestrzeni
Krople sterylnych pereł rozmyły kolory
Nowi jesteśmy
Farby inne barwy maja
Czy tak dobrze?
Czy tak źle?

Na pustyni nowe ziarnka piasku
Przysłał je wiatr
Wydmy ruszyły w pościg za głębią
By ją wypełnić sobą nawzajem
I w tej jedności,
Harmonii doskonałej
Stworzyć ścieżkę...
Drogę do labiryntu
Gdzie niegdyś stalowa kula
przeniknęła duszę poety...

Zefir jedności rozsyła przeszłość
Zamiata stare ziarnka pod nogi
Miesza wspomnienia
Przesypuje dzisiaj z czasem prazaprzeszłym
Wraca zimna wydma,
Chłodem dół zakrywa
Czas zamknięty w kuli wywiał wiatr chaosu.
(2007-11-05 23:35:58)