Biegnę. Jestem.

04.01.2009 Krystyna Sławińska

Przeczytałam właśnie ostatnie zdanie odłożyłam książkę...

Obrazek niżej podpisany
nn
Bieguni


Już kiedy usłyszałam pierwsze zapowiedzi wydawnicze, pierwsze recenzje, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Dziś myślę, że sprawił to Kairos, ów zapomniany bóg helleński, który w książce Olgi Tokarczuk „Bieguni” znalazł swoje miejsce. Bóg, który działa zawsze w punkcie przecięcia się ludzkiego czasu linearnego i boskiego- kolistego.

Czas przeznaczony na obcowanie z tą zadziwiającą prozą odczułam jako kolejną podróż, wędrówkę w głąb siebie, prowadzoną zręcznie przez autorkę.. To książka prowokująca do stawiania sobie pytań, szukania celu, sensu własnej drogi.

Tytułowi bieguni uważali, że świat rządzony jest przez ciemne moce i jedynym ratunkiem, by nie dać się im omotać jest ciągły ruch, wędrówka. Kto stanie w miejscu, przegra, przepadnie...

Książka Tokarczuk ma ciekawą formę, nie jest to powieść tradycyjna, gdzie wątki się przeplatają, ale prowadzą od zawiązania akcji do zakończenia, dająca się streścić, opowiedzieć. Książka Tokarczuk to kilka opowiadań, często podzielonych na części zatopionych w krótkich rozdziałach- zapiskach wyrwanych jakby z pamiętnika, czy internetowego bloga. Osią książki jest podróż – opisana tu w rozmaitym znaczeniu- od zwykłego przemieszczania się, po podróż anatomiczną w głąb ciała, tkanek.

Co trochę odnajdywałam się w tej książce i w jej bohaterach. Ileż to razy chciałam jak Annuszka trzasnąć drzwiami i zostawić swoje życiowe problemy. Odnalazłam się w jej ucieczce- ona kilka dni błąkała się po wielkim mieście, ja uciekałam na kilkudniowe choćby wypady, wbrew zdrowemu rozsądkowi, po to by nie zgubić siebie. Lubię włóczęgę od miejsca do miejsca, od hoteliku do schroniska, bez rozpakowywania bagaży, bo jutro będę gdzie indziej. I w moim domu niektóre sprzęty od lat noszą nazwę „turystyczny” i wiadomo, że przed kolejnym wyjazdem trafią nieuchronnie do plecaka na swoje podróżne miejsce. I ja jak bohaterowie książki zwiedzam, oglądam dziwa z owym szklanym człowiekiem z Drezna włącznie. Wyjeżdżam i wracam, nie wyjeżdżam, a podróżuję – poznając tajemnicę pustego cokołu na wzgórzu cofam się w czasie, próbuję jak stary profesor z jednego z opowiadań traktować przeszłość, tak jakby ciągle istniała.

„Nieważne gdzie jestem, wszystko jedno gdzie jestem. Jestem.”

Szczerze polecam tę książkę nam wędrowcom na ziemskim padole. Napisana pięknym językiem, mimo swoich 451 stron trzymająca w napięciu, ciekawa, intrygująca.

Olga Tokarczuk
„Bieguni”
Kraków 2007
Wydawnictwo Literackie sp.z o.o.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Bieguni