Gorąco polecam

12.10.2008 Maria Suchecka

Henning Mankell

Obrazek niżej podpisany
merlin
Comedia infantil

Czytałam tę książkę jednym tchem. Robiłam przerwy, kiedy wzywały mnie obowiązki albo kiedy musiałam się uspokoić, by opanować głębokie wzruszenie. Kiedy pochłaniałam rozdział za rozdziałem, nagle innego znaczenia nabrały reporterskie migawki z wojen w Afryce, które wracały w pamięci.
Henning Mankell ( szwedzki wybitny dziennikarz i znakomity pisarz) w powieści „Komedia infantil” przemieszcza czytelnika do zdjętego wojną Mozambiku. Jeszcze chłopcy nie stali się młodzieńcami, a już wojna uczyniła z nich żołnierzy.
Okrucieństwo, bezwzględność bojowników z jednej strony , bezradność i bezbronność kobiet i dzieci przeraża i ściska za serce. Tu nie ma litości, współczucia, jest gniew i nienawiść. Ludzkie odruchy i uczucia uległy unicestwieniu.

I w tym piekle wojny, w którym uwijają się diabły w ludzkim ciele, zjawia się dziecko z innego świata. Okrutnie doświadczone, a niesamowicie odważne. Odważne i szlachetne. Osierocone, ucieka rebeliantom. Cudem uchodzi z życiem, trafia do miasta, staje się szefem chłopięcej bandy, której jedynym zadaniem jest przetrwanie. I nawet w tak ekstremalnych warunkach chłopiec nie idzie w układy ze złem. Jego mądrość, dojrzałość ponad wiek, sprawiedliwość, wzruszająca dobroć i prawość czynią egzystencję tej bandy ludzką, znośną.

Opowieść ta jest napisana prostym, jasnym, klarownym językiem, żadnej przesady, spokojny umiar. Nie trzeba epatować słowem, porażają same sytuacje. Konstrukcja jest przejrzysta, okrucieństwu świata przeciwstawione jest ciepło i szczęście dzieciństwa z matką i ojcem w biednej afrykańskiej chacie. Biednej w to, co materialne, a bogatej w to, co odwieczne i nieśmiertelne – w miłość i troskę. Niestety dla Nelia , małego bohatera powieści, ten świat został bezpowrotnie unicestwiony, ale trwa w pamięci .

Nam, popijającym kawę, prowadzącym samochody, utyskującym na głupotę polityków, wcinających spaghetti i pizzy oraz schabowe i mielone, odkręcającym kran z wodą, zapalającym światło i gadającym przez telefony i komputerowe skype”y , narzekającym na wszystko i wszystkich nagle otwiera się prawda, ze tak niewiele potrzeba do szczęścia, którego nie możemy dostrzec ani docenić. Że nie jesteśmy głodni, że nikt nas nie torturuje, że z dnia na dzień nie tracimy wszystkiego i wszystkich. A wszystko, co jest tego przeciwieństwem, mamy przecież w zasięgu przekazu telewizyjnego.

Od czasu do czasu w trakcie lektury porażają czytelnika uderzające słowa: ”To, czego nie ma, trzeba samemu stworzyć”; ”...musimy zjadać swoje życie na surowo...”;”Człowiek może tęsknić do śmietnika albo życia wiecznego”; „Wszystko się kończy i wszystko zaczyna się od początku.”;”...dla tych biedaków, dla ludzi takich jak Nelio i ja, śmierć to jedyne, co dostają od życia za darmo”.

Powtórzę z obwoluty za „Sundsvalls Tidning” : „Autor daje nam czyste arcydzieło. Nie ma innego słowa na określenie tej książki”. Dziękuję Ci Zofio, że mi ją podarowałaś.

Ponieważ na tę stronę internetową zaglądają ludzie, którzy sami piszą, dla nich wybieram poniższy fragment:” Człowiek żyje po to, by gromadzić dobre wspomnienia i dzielić się nimi. Jeśli jednak sami ze sobą będziemy szczerzy, przyznamy, że czasy są mroczne, równie mroczne, jak miasto u moich stóp, gwiazdy niechętnie świecą nad naszą zaniedbana ziemią, a wspomnienia dobrych chwil okazują się tak nieliczne, że przeznaczone na nie wielkie przestrzenie w mózgu stoją puste i zabite dechami”.

Henning Mankel „Comedia infantil”,
przełożyła ze szwedzkiego Anna Topczewska, Warszawa 2008,
Wydawnictwo W.A.B.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Comedia infantil