Niedzielny Noe

15.01.2007 Henryk Grzywacz

nadesłane...

Polecana książka
Strona tytułowa oczywiście

Ostatni tydzień był taki, że zwątpiłem we wszystko i wszystkich. Zdołował mnie, człowieka wierzącego, arcybiskup, który służył totalitaryzmowi i moherowe berety, które głośno w murach świątyni brały go w obronę, jakby nie znały Dekalogu, uczącego prawdy i dobroci. I w takim podłym nastroju wyłączyłem komputer, telewizor i radio, bo miałem dość jazgotu w różnych tonacjach. Wziąłem książkę podarowaną na Gwiazdkę przez mojego przyjaciela Krzysztofa. On ma tak na imię, bo jego ojciec, kiedy doczekał się syna, był właśnie pod świeżym wrażeniem „Jana Krzysztofa” Rollanda.

Ta książka, o której mówię, to ”Opowieść o Niewidzialnym” Erica – Emanuela Schmitta, wydana w zeszłym roku przez krakowski ZNAK. Dobrze, że z tego szamba, w jakim mam wrażenie, że się zanurzam, uciekłem w tę lekturę. Jak znajdę dziewczynę, z którą się warto ożenić, bo nie będzie puszczalska jak większość, jaką znam, i doczekam syna, dam mu na imię Noe? Bo dla mnie ten Schmitt to taki Noe, który co prawda nie do arki, ale do książki wkłada wszystko, co na tym parszywym świecie warto ochronić przed zagładą, tak jak Noe ocalił podczas potopu po parze wszystkiego, co żyje. Na przykład miłość, odwagę, poświęcenie, tolerancję i wiele innych spraw.

Zdarzyło mi się cos niesamowitego. Ja, twardziel, płakałem. Nie chciałem tego, ile im dłużej czytałem te „Opowieść o Niewidzialnym”, tym bardziej piekły mnie oczy, aż nie wiem, w którym momencie pękły śluzy i najnormalniej w świecie poryczałem się jak szczeniak. Ja nie jest recenzentem, więc nie będę pisał, jaka to czysta i prosta proza, nie będę też z okładki przepisywać kawałków recenzji, które nazywają zawarte w tej książce opowieści „bestsellerowymi ”. Możecie mi wierzyć na słowo, że to nie jest określenie na wyrost. Po prostu jak będziecie mieli wszystkiego dość, kupcie albo pożyczcie sobie „Niewidzialne”. Może i wam puszczą w oczach śluzy, ale potem poczujecie się dużo lepiej.

Od razu chciałem pogadać o tym z Krzyśkiem, ale ma wyłączoną komórkę. Wobec tego odpaliłem swój komputer i wszedłem na waszą stronę. No, więc niech tym strumieniem popłyną choćby te słowa, jakby wam się reszty nie chciało czytać. Otóż, Schmitt na 117 stronie (która mi się uparcie zamyka) pisze: ”Serce człowieka jest jak ptak zamknięty w klatce ciała”. Kiedy tańczysz, serce śpiewa jak ptak, który pragnie stopić się w jedno z Bogiem”.

Wyślę te swoje wypociny i spróbuję stopić się w jedno z Bogiem. Tym razem musi mi się udać.

Podam wam też namiary na tę książkę, a na dodatek ją sfotografuję:

Eric – Emanuel Schmitt „Opowieść o Niewidzialnym’, Wydawnictwo Znak, Kraków 2006 r.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Strona tytułowa oczywiście