25. Festiwal Górski im. Andrzeja Zawady

01.10.2020 Maria Terlecka-Kłys

w Lądku-Zdroju

Obrazek niżej podpisany
nn
XXV Festiwal Górski
Festiwal Górski Lądek ZdrójFestiwal Górski Lądek ZdrójFestiwal Górski Lądek ZdrójFestiwal Górski Lądek ZdrójFestiwal Górski Lądek ZdrójFestiwal Górski Lądek ZdrójFestiwal Górski Lądek Zdrój

Majestatyczny Plac Mariański w Lądku-Zdroju ożywa kilka razy w roku: na św. Jerzego, patrona miasta, w czasie Międzynarodowego Festiwalu Tańca im. Olgi Sawickiej i podczas Festiwalu Górskiego im. Andrzeja Zawady. Dwudziesta piąta edycja tego ostatniego odbyła się bez zakłóceń, mimo trwającej pandemii, w dniach 11.09.-20.09.2020. Rozmach organizacyjny budził podziw. Wśród zaproszonych gości byli nie tylko światowej klasy himalaiści, ale także autorzy górskich filmów i książek. Dziesięć festiwalowych dni wypełnionych było seansami filmowymi, spotkaniami, dyskusjami, warsztatami wspinaczkowymi, galami, koncertami. Atrakcyjnie, kolorowo, światowo.

Filmy i książki poddano konkursowi, a za osiągnięcia we wspinaniu rozdano Złote Czekany, najważniejsze na świecie nagrody dla wspinaczy, po raz trzeci rozdane w Lądku-Zdroju, przy czym Polski Złoty Czekan przypadł w tym roku Denisowi Urubce.

Dla filmów zjeżdżają do Lądka fani turystyki górskiej (trekkingu i wspinaczki) z całego kraju, za co ich podziwiam. Są to ludzie z pasją, oczytani, światowi. Uprawiający swoje zawody, ale potrafiący się od nich oderwać, by realizować swoje marzenia.

Jury książkowe składało się z uznanych pisarzy, teoretyków i krytyków literackich, wśród nich był Filip Springer. Ponieważ kilka lat temu zachwyciłam się jego "Miedzianką", wzięłam udział w kilku spotkaniach z nim, pilnie notując, co ma do powiedzenia.

  Na konkurs przysłano ponad czterdzieści książek. Członkowie jury musieli przebrnąć przez ich lekturę, co nie było ani łatwe (ilość), ani, idąc za ich oceną, bardzo przyjemne (jakość). Z rozmowy, w której brali udział prof. Ewa Grzęda, Filip Springer i Michał Nogaś, wynikało, że książek, także górskich, powstaje za dużo. Wielu wspinaczy sięga po pióro, by utrwalić swoje przeżycia, stawiając siebie w centrum. Góry jako takie pozostają w tle. Autorzy, nie mając warsztatu pisarskiego, często zapominają o konstrukcji i strukturze. A ponieważ zarówno góry jak i druk są dostępne bardziej niż kiedyś, książek powstaje dużo.
Być może za dużo.

Jest na nie zapotrzebowanie, czytelnik szuka osobistych doświadczeń, a nie wyłącznie literackiego poziomu. W tym duchu zabrała głos jedna z uczestniczek spotkania, za co dostała brawa publiczności, lekko zdegustowanej narzekaniem jurorów.

O tym, że wydawcy oszczędzają na korekcie i redakcji, zatrudniając niewłaściwe osoby, gorzko mówiła Beata Słama, krytyczka literacka (czy to poprawnie po polsku?), przypominając, że pierwszym warunkiem (ale nie jedynym) do napisania książki jest znajomość poprawnej polszczyzny. Ponadto trzeba zadać sobie pytanie, kim jestem, żeby napisać książkę, co mam takiego do powiedzenia, czego nie zrobili już inni. Pokornie przyjąć krytykę, bo może ona ubogacić i autora i książkę.  

Paweł Drozd, dziennikarz, wśród elementów dobrej książki górskiej poza emocjonalnym zaangażowaniem, kontekstem, wokół którego dzieje się dana historia oraz przeciwnościami do pokonania, wymienił także wgląd za zamknięte drzwi. Miał odwagę zwrócić uwagę na fakt, że czytelnik lubi podglądać swoich bohaterów, w tym przypadku ludzi gór, w ich codziennych, może nawet intymnych sytuacjach.
Nagrodę Grand Prix otrzymała książka Adama Robińskiego "Kiczery. Podróż przez Bieszczady”, co bardzo mnie ucieszyło, bo znam już jego "Hajstry", na który to tajemniczy tytuł natrafiłam szukając w sieci informacji o Łuku Mużakowskim. W uzasadnieniu prof. Ewa Grzęda podkreśliła wysoki kunszt pisarski autora, estetykę i niebanalne podejście do tematu. Kto czytał, ten wie…

Pogoda dopisała, ale wieczory i noce były juz bardzo zimne. Mimo to benefis Krzysztofa Wielickiego, trwający 3 godziny, przyciągnął tłumy. "Jego Wielickość" - jak go wielokrotnie nazywała prowadząca - zaprosił swoich przyjaciół, ci opowiadali anegdoty. Było wielojęzycznie, dowcipnie, ciekawie. Krzysztof Wielicki okazał się wspaniałym rozmówcą, gawędziarzem, nie tylko przy okazji swojego benefisu. Ten mocarz światowego himalaizmu z wielkim dystansem do siebie i swoich osiągnięć przytoczył słowa żony: "Ty to mocny jesteś, ale w gębie…"

Wywiad z nieżyjącym juz patronem festiwalu Andrzejem Zawadą w bardzo ciekawej formie (animacja + jego wypowiedzi, do których dopasowano pytania) był niebanalną atrakcją. Pomnik Zawady, odsłonięty przez jego żonę Annę Milewską, sprawi, że pozostanie on dobrych duchem tego miejsca na zawsze.

No i gale: rozdania Złotych Czekanów, nagród za książki i filmy górskie.

Publiczność nie odpuściła żadnego wydarzenia. Zaliczała filmy, spotkania, dyskusje, kupowała książki górskie, a także gadżety: koszulki, smycze, czapki, kominy. Było gdzie jeść i co pić. Namioty, kramy, budy, stoiska. Wystawy fotograficzne, słynny jeleniogórski Jelcz, którym jechano na pierwszą wyprawę w Himalaje w 1979 roku.

Lądek kocham od dawna, po raz pierwszy uczestniczyłam w Festiwalu Górskim.
Z wielką satysfakcją.

P.S. Najlepszy film: Grand Prix i nagroda publiczności: Piano to Zanskar. Zainteresowanych pełną listą odsyłam do internetu.

Mogłabym jeszcze długo opowiadać… O spotkaniu z Andrzejem Stasiukiem, o wywiadzie z Denisem Urubką. Denis zaśpiewał przy akompaniamencie gitary, bo był w szkole artystycznej i czuje się artystą. Ma kilka domów, ale w Polsce mieszka w Ząbkowicach Śląskich, a wspinać się jeździ na skałki Szczytnika. Stasiuk pije kawę rozpuszczalną i za to jeszcze bardziej go lubię.
A w podróży tak mu się tej kawy chce, że zalewa ją jeszcze zimną wodą.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: XXV Festiwal Górski *  Odsłonięcie pomnika Andrzeja Zawady w Lądku-Zdroju * Rozmowa Macieja Pietrowicza z Krzysztofem Wielickim (Śladami Uczestników Pierwszej Jeleniogórskiej Wyprawy w Himalaje) 19.09.2020 * Benefis Krzysztofa Wielickiego - publiczność *  Denis Urubko - zdobywca Polskiego Złotego Czekana * …więcej