Odsłonić kurtynę czasu

22.02.2008 Maria Suchecka

Ildefonso Falcones

Okładka
nn
Okładka książki

Kiedy sięgałam po ”Katedrę w Barcelonie”, byłam pewna, że poczytam sobie, jak to Gaudi zabrał się za swoje niesamowite architektoniczno – sakralne dzieło, a tymczasem w głęboki cień musiałam odsunąć wspomnienia z czasu, jak spoglądałam w zdumieniu na „Sagradę Familię”, żeby przypomnieć sobie wszystkie stare kościoły, których mroczne wnętrze oglądałam w tym mieście, jak to bywa w polskich podróżach - pospiesznie i niezbyt dokładnie.
Ildefonso Falcones nie zawiesił bowiem uwagi na najbardziej niesamowitym obiekcie sakralnym Barcelony, tylko przeniósł czytelnika w czasy średniowiecza i motywem centralnym uczynił katedrę poświęconą Najświętszej Panience, budowaną przez marynarzy, tragarzy, garncarzy i mieszczan pozostałych, powodowanych wiarą w madonnę a niekiedy i pychą, wtedy zwłaszcza, kiedy pozostawał ślad po ich fundacji w postaci kaplicy czy jakiegoś innego elementu budowli.
Adwokat Falcones zadebiutował tą powieścią dwa lata temu i zaraz zdobył dla nazwiska i swojej prozy niezwykłą popularność, choć wydawać by się mogło, że przy współczesnych metodach badawczych wszystko o wiekach minionych wiemy. Przez 13 miesięcy „Katedra w Barcelonie” zajmowała pierwszą pozycję na liście hiszpańskich bestsellerów. Porywająca fabuła, dramatyczne napięcia. Szalejące namiętności, miłość i nienawiść w potężnym wydaniu. Bohaterowie z psychiką w rozwoju ku nieoczekiwanym voltom, okrutni i bezwzględni inkwizytorzy obok kapłanów łagodnych jak baranki. Nędza i przepych, dobroć i okrucieństwo.

Oczywiście mamy tu do czynienia z udaną kreacją literacką, ale też z kawałkiem rzetelnej wiedzy o epoce. Autor kończy rzecz całą posłowiem, a w nim opowiada, z jakich listów, kronik, dokumentów korzystał, a zatem wykonał kawał dobrej, rzetelnej i źródłowej roboty, by uwiarygodnić wątki i sytuacje. Czytelnik nabiera szacunku dla autora, który na napisanie powieści poświecił pięć lat. A rezultat jest taki, że trudno się od niej oderwać, na końcu lektury ogarnia człowieka żal, że to już koniec czytania, a kiedy ostatecznie zamknie książkę, jeszcze jego pamięć jest owładnięta treścią, jaką przyswoił. I czego więcej chcieć od powieści?

Ildefonso Falcones „Katedra w Barcelonie” wyd. 1,
z hiszpańskiego przełożyła Magdalena Płachta,
Warszawa 2007, Wydawnictwo Albatros.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Okładka książki