Szurmo

21.02.2008 Zofia Prysłopska

Powieść detektywistyczna

Strona tytułowa
nn
Okładka II wydania


Motto:
„Jako człowiek (…) wiem naturalnie, że nie oddaje się sprawiedliwości teorii, rozpatrując ją niefrasobliwie tylko w jednym jedynym aspekcie – cóż, kiedy tylko w tym aspekcie jest tu dla nas interesująca.”
Juergen Habermas, Filozoficzny dyskurs nowoczesności


Rozbawił mnie w tym przypisie ze str. 413 (w moim wydaniu) Habermas. Niefrasobliwie zajmuje się tylko tym, co interesujące. A miałam wątpliwości, czy nie zmarnowałam wieczoru nad książką pt. Szurmo, Jeana- Clauda Izzo.
Wśród pozycji po 4,50 ta wydała się najciekawsza. Kryminał. Francuski pisarz, a narracja trochę niemiecka. Ach, te stereotypy! Bohater z pochodzenia Włoch, Fabio Montale. Akcja toczy się we współczesnej Marsylii, której opisów autor nam nie skąpi, niby jakiś Krajewski. Akcję ubarwiają bogate listy potraw zjadanych przez kilka dni przez narratora i dokładne rejestry melodii i kapel muzycznych.
Powieść detektywistyczna, kucharska i przewodnik turystyczny dla wybrednych w jednym.
Detektyw to były policjant. Rozgoryczony, schematycznie. Basen Morza Śródziemnego, więc serwują nam mafię, wielokulturowość, ekstremistów arabskich i koniecznie przecież – piękne kobiety. Znajdą się i narkotyki, homoseksualista czy też pedofil, autor do końca nie jest zdecydowany, prawie jak nasza swojska LPR.
Zastrzelonym przez bandziorów jest naukowiec tunezyjski, a przy okazji i młody chłopiec, dla wzmocnienia efektu, rankiem, tuż po inicjacji seksualnej.

Zaczyna się śledztwo, które prowadzi porządny policjant, skorumpowany policjant i eks-policjant, tenże narrator. Potem ginie jeszcze kilku bohaterów mniejszego kalibru. Narrator, jak się okazuje ku jego zdziwieniu (nie mojemu) jest w samym centrum afery, spokrewniony lub zaprzyjaźniony z ofiarami i przestępcami. Bystry z niego chłopak, więc szybko wpada na właściwy trop. Ratuje z narażeniem życia dwie piękne kobiety, parę studencików i jednego dzieciaka. Mieszanka etniczna. Największym wrogiem jest nie ktoś obcy, ale ktoś z bliskiego kręgu rodzinnego. Tropiciel lubi jeść i pić, więc przy okazji poznajemy tajniki kuchni śródziemnomorskiej i wiele knajp, z których każda z kolei jest tą najlepszą w Marsylii. Jak tam pojadę, będę miała kłopot z wyborem.

Trochę nas wkurza, gdy musimy cierpliwie wsłuchiwać się w pesymistyczne rozważania na temat problemów społecznych, polityki municypalnej i zła, „które czai się wszędzie”. Uważam, że to tylko balast w tej powieści, ale nie wykluczam, że mój głos będzie odosobniony. Przecież nie jesteśmy w szkole ani na kazaniu, nie muszą nas wychowywać.

Mam nadzieję, że nie odebrałam apetytu na tę książkę. Przyznaję, przeczytałam ją z zainteresowaniem, za jednym posiedzeniem. Ma aspekty, które nas interesują, jako rzecze Habermas.

Izzo to przede wszystkim poeta. Poeci nasi klubowi, macie tu podany przepis na kryminał. Prosty schemat, łatwy do wypełnienia treścią z Karpacza czy innej pięknej miejscowości. I kasa leci.
Pamiętajcie jednak, że gdy powieść detektywistyczna dzieli się łatwo na elementy składowe to nie osiąga parnasu. Jak tort, do którego ucieracie krem i ten krem wam się znienacka rozwarstwi. Ucierasz dalej i nic nie pomaga. Kucharki mają swoje sposoby, a to dodadzą ciepłej wody, a to wbiją jeszcze jedno jajo, a to coś innego. Niestety, nie osiągną tym razem mistrzostwa świata w „tortownictwie”.

I na końcu polecam tę lekturę.

Tytuł: Szurmo (co to jest nie zdradzę)
Autor: Jean-Claude Izzo
Wyd. Wab, Warszawa 2007, wyd. II
Tłumacz: Maryna Ochab

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Okładka II wydania