Miłość jak cholera

12.02.2008 M. Suchecka

Polecamy

Okładka
nn
Okładka, wykorzystana też w plakacie filmowym


Pierwsza koperta z serduszkami na sekretarzyku, pierwsze tulipany w przejrzystym pomarańczowym wazoniku, choć gdzie mi tam do świętowania walentynek, a jednak takie gesty trafiają się i kobiecie w moim wieku, pobalzakowskim wieku, tak jak zdarzyła się wielka, straszliwa, wypełniająca całe życie miłość Florentina Arizy do Ferminy Dozy, która trwała bez spełnienia w straszliwie długim czasie 51 lat, dziewięć miesięcy i cztery dni, a czytelnik sam ustali, jak tę miłosną prawie wieczność mogło ranione i pustoszonego serce znieść bez zawału albo udaru mózgu. I zrobi to z wielką przyjemnością, choć do finału będzie musiał poczekać pochłaniając prawie 500 stron.

Romans ten nad romanse opisał noblista z 1982 roku. Mówię o wznowionej w tym roku, „Miłości w czasach zarazy” Gabriela Garcii Marqueza. Coś wspaniałego, tego się nie czyta, to jest proza do delektowania się. A cóż się dziwić? Wszak to noblista. Finezyjny humor, doskonałe portrety psychologiczne, dystans człowieka w podeszłym wieku ( mowa i o bohaterze, i o Autorze) do burz, które miotają młodością.

Gorąco polecam, na pewno jest w bibliotekach, bo były wcześniejsze wydania. I od czasu do czasu znakomite, dosadne zdania, które są kontrapunktami do cudnej literackiej narracji i zwroty, które szokująco puentują sytuacje, o jakich pisać by można na wielu stronach, na przykład: „najistotniejszym elementem w dobrym małżeństwie nie jest szczęście, ale trwałość”.

Wielkiej fascynacji przyglądała się o jej poranku matka bohatera, a ponieważ sama doświadczyła podobnych stanów, której on był owocem, kiedy zauważyła, że zdjęty namiętnością młody człowiek ma ewidentne objawy cholery, nie miała wątpliwości, że dopadła go miłość, i to bez wątpienia miłość nieszczęśliwa, skoro czyniła takie spustoszenie.

Cóż jednak ja, zwietrzała polonistka będę pisać, by zarekomendować tę powieść, kiedy ona może być wspaniałym walentynkowym prezentem, o ile jeszcze uchowa się na półkach księgarni. Wspaniale wypełni czas, nauczy abecadła miłości, pokaże jej siłę, antologię uniesień, fascynacji, pouczy, jak szturmować ciało i duszę, a zakochanym nieszczęśliwie da otuchę i pokrzepienie. Czegoż więcej chcieć od wielkiej literatury?
A nasi obdarzeni talentem literackim internetowi Przyjaciele (raczej Przyjaciółki) pokochają niepięknego, nieprzebojowego, nieeleganckiego, anachronicznego i ubogiego Florentyna Arizę natychmiast i bez zastrzeżeń.
ON TEŻ PISZE, i niestety, jak większość z nas, bez turniejowych sukcesów mimo wytrwałego uczestnictwa w tych zdarzeniach przez całe dziesięciolecia a także bez sukcesów wydawniczych, co nie musi być akurat udziałem każdego piszącego. Zawsze na pociechę może służyć fakt, że wielu ZNAKOMITYCH zostało odkrytych i docenionych po śmierci. Szkoda, że niektórym przyjdzie tak długo czekać i bez pewności, że się sukces da obejrzeć z góry. Ale zawsze to jakaś pociecha.

Gabriel Garcia Marquez „Miłość w czasach zarazy”
przełożył Carlos Marrodan Casas,
Warszawskie Wydawnictwo MUZA SA 2008.
Wcześniejsze wydanie: 1994.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Okładka, wykorzystana też w plakacie filmowym