Strach się bać!

24.01.2008 Zofia Prysłopska

Polecam Grossa

Obrazek niżej podpisany
nn
Czarno to Pan Gross widzi!

Wzięłam do ręki książkę Jan Tomasza Grossa „Strach”. Jego książki Sąsiedzi nie czytałam, nie jestem zwolenniczką wszelkich rozliczeń i bilansów. Zewsząd jednak słysząc, że Gross to jakiś pomylony potwór, postanowiłam zaryzykować i przeczytać, co tam pisze.
Najpierw zajrzałam do jego biografii. Najłatwiej przytoczyć informacje z wikipedii:

„Jan Tomasz Gross (ur. 1 sierpnia 1947 w Warszawie) - zamieszkały w USA socjolog polsko-żydowskiego pochodzenia, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, zajmujący się naukami politycznymi i społecznymi, a w tym kontekście szczególnie problematyką wojenną. Obecnie jest profesorem wydziału historii Uniwersytetu Princeton.
Urodził się w rodzinie intelektualistów i dorastał w lewicowym środowisku. Matka Grossa była członkinią Armii Krajowej i pomagała ukrywać przed Niemcami jego ojca, Żyda - po wojnie pobrali się.[1] Po antysemickiej czystce w roku 1968 i pobycie w więzieniu, wyemigrował w 1969 do Stanów Zjednoczonych. W 1975 obronił doktorat z socjologii na Uniwersytecie Yale'a, gdzie przez wiele lat był wykładowcą.
Autor między innymi Sąsiadów o pogromie w Jedwabnem dokonanym 10 lipca 1941 na żydowskich mieszkańcach miasta przy udziale Polaków z miasta i okolic.”

Książka STRACH wydana 11 stycznia przez krakowskie wydawnictwo ZNAK.
Tytuł oryginalny: Fear: Anti-Semitism in Poland After Auschwitz: An Essay in Historical Interpretation
Wydawca oryginalny: Princeton University Press
Rok wydania oryginału: 2006
Format: 145x205 mm
Oprawa: twarda z obwolutą
ISBN-13: 978-83-240-0876-6
Wydanie: I

Dowiedziałam się, że jest kolegą większości polskich dzisiejszych oponentów. Studiował z nimi na Uniwersytecie Warszawskim od 1965 r, razem z nimi brał udział w tzw. wydarzeniach marcowych w 1968 roku, był wówczas aresztowany, a po wyjściu z aresztu wyjechał z rodzicami do USA. Tam dokończył studia. Zrobił doktorat w Yale. Ponadto w 1996 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej.

Na obwolucie książki przytoczona jest opinia Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Oto ona:

„Skoro dzielimy dumę narodową płynącą z naszych zwycięstw, chwalebnych czynów i ogromnego polskiego wkładu do zbiornicy wartości ogólnoludzkich (…), musimy także zdobyć się na poczucie narodowego wstydu za czyny haniebne. (…) Jeśli oczekujemy od innych zadośćuczynienia za zbrodnie popełnione na Polsce i Polakach, musimy także okazać wolę zadośćuczynienia za zło wyrządzone przez nas bliźnim.”

Owszem, tak w całości tej książki nie przeczytałam, jakby mnie pani od polskiego chciała przyłapać z nieznajomości jakichś drobnych szczegółów, to nie miałaby z tym problemu. Ale mnie treść trochę gorszyła, trochę nudziła. Mnóstwo opisów faktów, niezbyt pochlebnych dla Polaków. Ale czy zawsze wszyscy muszą nas tylko chwalić? Wydaje mi się, że tych pochwał jest sporo w literaturze, wiele kart poświęconych jest bohaterstwu. Jeżeli warto dyskutować to o poszczególnych przypadkach – czy autor czegoś nie wymyślił? Nie zmyślił? Podaje nam nazwiska powszechnie w Polsce znane i szanowane, z którymi konsultował fakty i opinie. Nie podejmuję się weryfikacji oczywiście podanych faktów. Przyjmuję, że są udokumentowane.

Ja bardzo boję się zła, niezależnie, czy jest ono w bliskich osobach, rodakach, czy tzw. obcych. Zła się boję, ono włazi wszędzie. Czy wchodząc do „naszych” przestaje być złem? Prawda nie powinna nikomu szkodzić.

Też zauważyłam, że Gross jest często emocjonalny, co wywołuje sceptycyzm naukowca. Ale emocjonalnych dzieł, także naukowych, też mamy dużo. I to nie powinno szokować. Mnie nie spodobało się mieszanie wielkich niegodziwości, zbrodni z takimi anegdotami z kolejki, jak jedna z przytoczonych przez autora na dowód, że w Polakach jakiś diabeł siedzi. Przytaczam z pamięci, książki nie mam w domu:

Jest kolejka po towar w czasach mojej i Grossa młodości. Ludzie stoją jakiś czas. Wychodzi sprzedawca i komunikuje, że jadą z towarem, ale towaru będzie mało, więc niech Żydzi opuszczą kolejkę. Opuszczają posłusznie. Reszta czeka dalszą godzinę. Znowu wychodzi sprzedawca i podaje aktualny komunikat: Towaru dziś nie będzie. Wszyscy się rozchodzą i złorzeczą na Żydów: A Żydom znowu się udało!

Trzeba nie mieć za grosz (Gross?) poczucia humoru, żeby z takiej anegdoty wydobywać antysemityzm.
Dowcipy lepiej zostawić w spokoju, jak się nie ma poczucia humoru, ani nie jest się zawodowym satyrykiem.
Takie wkładki nie pasują do tej zupy.

Marzą mi się czasy, w których nie będzie problemu narodowościowego. Nie będzie tak, jak to modnie – udajemy, że nie widzimy różnic rasowych i kulturowych. Wolę, żeby mówić głośno i radośnie: jestem Słowianinem, jestem Żydem, jestem Murzynem, jestem Rosjaninem, Ufoludkiem czy kim tam jeszcze. Żeby to był zaszczyt być kimś prawdziwym, a nie jakimś hollywoodzkim mutantem.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Czarno to Pan Gross widzi!