Mam scenę pod domem
Czasami w piękne dni lata
Otulonego promieniami słońca
Pojawia się postać Mima Anonima
Zaczarowanego zamkniętego w bezruchu
Są dni, gdy jest czarownicą groźną
Straszącą turystów
Kiedy indziej Kopciuszkiem
Który chce być księżniczką
Przyodziany w suknie Panny Młodej
Za zastygłą twarzą porcelanowego mima
Bywa malarzem
Spowity w lniany kitel
Ze sztalugą bez płótna
Ożyw mima
Wrzuć grosik na szczęście
Zobaczysz powstający obraz
Jednak nie malowany,
a przeniesiony w wyobraźni
Lecieć ku ptakom
do gwiazd, do chmur
Chłonąć zapachy
chwytać się wiatru
Byle od świata
na milę
A Ciebie człowieku przepraszam
że nie spojrzałam
nawet na chwilę.
Jankowi Szczęsnemu Piecuch - Dzbańskiemu
Wiosna Lato poznać chciała,
Z nim nad rzeką się spotkała.
Miała z sobą bukiet kwiatów
I zielony kłos zbożowy,
On powitał ją uśmiechem,
Na romans nie był gotowy.
Ona piękna i powabna,
W zwiewnej sukni w białe grochy.
Tylko taką chciał spamiętać,
Miała piękne, długie włosy.
Lato skromny chłopak w portkach
Dość przykrótkich, bez koszulki.
Miał fryzurę potarganą,
Stopy bose nie ubrane.
Przysiadł z nią pod starą wierzbą,
Na pachnącej kwieciem łące.
Chcąc umilić to spotkanie,
Chciał zaimponować damie.
Więc scyzoryk wziął do ręki
Który nosił za pazuchą .
I wystrugał nim piszczałkę,
Na niej zagrał jej balladę.
Wiosnę chyba oczarował
Ona wiła z kwiatów wianek.
Był już wieczór czas upływał,
Więc na rzekę go rzuciła.
Lato przerwał nagle granie,
Wskoczył w wiry za tym wiankiem.
I nie bacząc na ubranie….
- chcąc zostać Wiosny kochankiem.
Potem długo rozmawiali
O kolejnym ich spotkaniu.
Jednak nocka była krótka,
Była przecież to SOBÓTKA.
Lato Wiosnę odprowadził,
Zostało tylko wspomnienie.
Wiosna, wianek, kwiat paproci….
- przecież Ona tutaj wróci.
Świetlik znowu im przyświeci,
W tę czarowną noc jedyną.
Będą z sobą więc flirtować,
Rzeką wianki w dal popłyną.
Karpacz 2006.10.28