Halina Rakowska, wiersze nowe

03.02.2012 Redaktor

Gratulujemy!

Brda w Bydgoszczy
Wikipedia
Brda w Bydgoszczy

 

 

Zachód słońca

 

                           z cyklu: moje miasto

 

Niewielkie wzniesienie

skąpane w zieleni i żółciach

zaczyna żyć

igrać odcieniami szkarłatu i ognia

gdy zmęczone słońce

za grzbietem się chowa

 

gdzie niebo z ziemią się zlewa

ostatnie promienie 

podświetlają wierzchołki drzew

i płoną

płoną ich kontury

na tle gasnącego nieba

 

czerwona kula powoli znika

na zbocza - wypełzają cienie

i tańczą

tańczą na rdzawo złotych liściach

na źdźbłach pożółkłej trawy

 

powoli kończy się słoneczny spektakl

szybowcowa górka

zasypia w jesiennym mroku

tylko szkolny  emblemat

znak trzech mew i Ikar u podnóża

toną w świetle ulicznej latarni

 

Deszczowa noc

 

                       Z cyklu: Moje miasto

 

W mrocznych ramionach nocy

po  ulicach pląsa deszcz

kroplami wystukuje rytm

po szarych

nierównych chodnikach

 

w sąsiedztwie konarów drzew

dumna Łuczniczka

moknie

wiatr na rozpiętym łuku 

cichuteńko gra

z pożółkłymi liśćmi tańczy walca

 

przez szpary w granacie nieba

księżyc

przeciąga się leniwie

z pod przymkniętych powiek

spogląda

na rozpłakane ulice

 

na secesyjne kamieniczki

przeglądające się w wodzie

a ponad nimi

betonowo-szklane półki

z gęstym światłem źrenic

w aksamicie nocy.

 

Nocne dysputy

latarnie rozjaśniają miasto

otulone szalem nocy

a światła reflektorów aut

tramwajów

ślizgają się po pionowych liniach

elewacji wieżowca

który z góry dumnie patrzy

na przykucnięte kamienice

i nocne prowadzi dysputy

kto jest dostojniejszy

 

a małe secesyjne kamieniczki

z wrodzoną gracją

przeglądają się  w wodach Brdy

cicho otwierają swoje okiennice

budząc przysiadłe gołębie

by powiało muzyką

zapisaną na ścianach historii

 

i szepczą sobie cicho

te ze Starego Portu

z ulicy Gdańskiej

Grodzkiej, Długiej

że choć wyrosły przed wiekami

są bardziej urokliwe, tajemnicze

każda ze swoją historią

 

księżyc zawisł nisko

na wieży kościoła Fary

w wodach Brdy szuka swego odbicia

i czule kamieniczkom szepcze

- najpiękniejsze

 

Wenecja Północy

 

Nurt Brdy

w powłóczystej szacie z trawy

przyozdobiony

białą rumiankową koronką

wiruje w zakolach

podmywa brzegi

połączone

długimi ramionami mostów

 

zagląda przez uchylone zastawidła

i czeka

jak telefoniczna sekretarka

by przemówić

 

zaszemrał

zapienił się

zamknięty w ramionach śluzy

 

by chwile później

spokornieć

pokłonić się spichrzom

 

popłynąć między uliczki

witając przysiadłe gołębie

i leniwie otrzeć się o mury

zaczarowanych kamieniczek

 

Wenecji Północy

 

 

Mosty

 

Prowadziłeś nie ścieżkami

wśród licznych mostów i kładek

co dwa brzegi Brdy łączyły

i brzegi marzeń

 

w nurt rzeki beztrosko rzucona 

papierowa tożsamość

zmąciła niewyraźny cień

w pofalowanym witrażu

 

prysła tafla zwierciadła

splątane dłonie rozdzielił nurt

na jednym brzegu ja

na drugim ty

 

gdy powróciłam nad znajomy brzeg

kolory wody zmienił czas

w jej nurcie szukam dawnych dni

i mostu 

na którym chciałeś być

lecz który to z dwudziestu paru

już nie pamiętam

nie wiem

Bezimienni

 

z cyklu: Moje miasto

 

 

wąska kręta dolina

zamarła w złowieszczej ciszy

szli, szli

jak klucze

nieco spóźnionych żurawi

 

słońce w lamencie

zachodziło w purpurze

odchodzili

w korowodzie, bezimienni

po jesiennej pajęczynie

 

tysiące ostatnich westchnień

w szeleście pożółkłej trawy

w pamięci

otwarta księga obrazów

osacza wspomnieniami

 

a wiatr palcami oplata kolumny

wyciągnięte ku niebu dłonie

w smugach cieni

krzykiem spłoszonego ptaka

zastygła Dolina Śmierci