Owoce brzemienności - nasz nowy tomik

08.10.2010 Redaktor

Oto krótka jego prezentacja

Więcej z etykietką: publikacje
Obrazek niżej podpisany
zp
Owoce brzemienności

Bo mię matka moja miła
 Na słowika urodziła,
 A ja wziąwszy taki głos,
 Ze słowika jestem kos...

Juliusz Słowacki

Jelenia Góra – Wrocław 2010

Copyright by  Stowarzyszenie W Cieniu Lipy Czarnoleskiej 2010

Wydawca:

Stowarzyszenie W Cieniu Lipy Czarnoleskiej

Projekt:

Zofia Prysłopska

Redakcja:

Zespół po kierownictwem Marii Sucheckiej

Wydanie I

Nakład  350  egz.

ISBN 978-83-61133-09-4

Druk i oprawa:

GS MEDIA

52 314 Wrocław, ul. Wałbrzyska 9E;

tel. (0-71) 788 27 99; 788 27 52;

fax (0-71) 788 27 71

www.gsmedia.com.pl

e-mail: biuro@gsmedia.com.pl

DOPÓKI ŻYJE MATKA – JESTEM DZIECKIEM

         Człowiek nie może urodzić się sam. Potrzebuje „miejsca”. Tym „miejscem” jest miłość. Tym „miejscem” jest matka. Niby wszystkie kobiety mogą rodzić dzieci, ale samo bycie kobietą to zbyt mało. Dzieci rodzone bez miłości to jedna, wielka, niegojąca się rana. Tylko dzieci obdarowane na starcie miłością potrafią cieszyć się życiem, nie boją się jutra, nieznanej przyszłości. Tylko dzieci obdarowane na starcie miłością potrafią uśmiechać się, potrafią być ludźmi, czyli potrafią kochać.

         Leszek Żuliński napisał przed laty „Modlitwę do matki”. Ten wiersz jest swoistym podziękowaniem za miłość, bez której nie byłoby nowego, niepowtarzalnego życia, tego „cudu”, jakim jest każdy z nas. Oto słowa tej „modlitwy”:

„Pozwól mi matko podziękować sobie

za ten dzban mleka za kołyskę ramion

za pierwsze słowo może niepotrzebne

za pierwsze kłamstwo jakże nieodzowne

że jesteś z łaski – ja jestem z ufności

że jesteś z ciała – jesteś z lęku o mnie

pozwól mi matko zapalić nad sobą

płomień dziękczynny za radość i grzech”

         Matka to swoisty, najważniejszy alfabet. Matka to najważniejszy nauczyciel. Od jej „lekcji” zależy wszystko: całe życie.

         Na pewno warto sięgnąć do tego, co na ten temat pisali poeci. Janina Ataman w wierszu „Matka” wyznała:

 „umiała zażegnać ból

i odczynić złe uroki

nauczyła mnie

jak śmiać się

kiedy nie do śmiechu

jak nie być chorągiewką

jak być trzciną na wietrze”

            Życie to niekończąca się lekcja. Człowiek nieustannie czegoś się uczy. Nowe wiadomości i umiejętności mogą przekazać nam inni ludzie, ale najważniejszą lekcję otrzymujemy tylko od niej: Matki. I chociaż człowiek marzy o samodzielności, o budowaniu własnego „gniazda”, to jednak często wraca do swoich „korzeni”, do tego najważniejszego „nauczyciela”.

         Zazwyczaj uczniowie nie są zbyt skupieni na kolejnych lekcjach. W życiu bywa podobnie. Dopiero po latach zaczynamy żałować, że można było lepiej przyglądać się swojej matce, że można było uważniej słuchać tego, co mówiły nie tylko jej usta, ale przede wszystkim serce. Dopiero po latach człowiek rozumie, iż dlatego, że tak wiele tej matczynej mądrości puścił mimo uszu, tak wiele zranień musiał potem dźwigać. Po latach człowiek tęskni za obecnością matki, za rozmową z nią. Ma świadomość, jak wiele cudownych chwil „wyciekło”, jak wiele ważnych słów nie zostało wypowiedzianych. I mimo, że czasu nie da się zawrócić, że żadnej sytuacji nie da się powtórzyć, to jednak sama ta świadomość jest bardzo ważna. Jako znak, że owo ziarenko matczynej mądrości – choćby niewielkie – nie przepadło bezowocnie.

         Człowiek uczy się mądrości przez wiele lat, nawet wtedy, gdy dobiega do mety.

         Jakże piękne przesłanie daje nam Maciej Józef Kononowicz w „Nienapisanym wierszu”:

„Gonię Cię wzrostem swej młodości –

a tyś uciekła w wiek dojrzały –

gdy ja dojrzałem – szron wymościł

Twe włosy. Teraz są już białe.

Gdy mi na skroniach płomyk śnieżny

nieśmiało jeszcze pali włosy

mój męski wiek dalekobieżny

za Tobą dźwięczy tak jak pościg.

Kiedyś za metą się spotkamy,

kiedyś się wreszcie nagadamy,

o matko, matko,

to pewnie będzie mój najlepszy

z nie napisanych nigdy wierszy:

rozmowa z Tobą.”

            Kochane Mamy! Nie zostawiajcie nas samych! Bo dopóki jesteście – pozostajemy dziećmi. A to znaczy, że świat wokół nas będzie, choć trochę zaczarowany.

Milicz, 12.IX.2010


Oto krótki wybór wierszy z tomiku:

Maria Suchecka

ŹRÓDŁA

Wszystko ma swój początek

życie

w pożądaniu

dzień

w świcie

tydzień w szewskim poniedziałku

miesiąc w liczeniu dni do wypłaty

rok w sylwestrowym kacu

wiek

we wróżeniu końca świata

milenium w przekonaniu

że świat i ludzie

mimo najlepszych intencji Stwórcy

pozostaną

nienaprawialni


Lidia Krzysztoń

JA I MOJA MATKA

Rozpadam się na milion kawałków
Sama ręka nie jest władcza
Serce bije w tylko sobie znanym rytmie
Najdziwniejsze są samotne oczy
Groteskowa wizja wszechświata ciała
Trwa jednak krótko
Ponowny wielki wybuch
Porządkuje miliony kawałków
Zaczynam oddychać
Już jestem ja i moja matka


 

Wiesława Lindner

z cyklu "Nieśmiertelne Kwiaty"

POWROTY

Nad mokrym niebem
las rozłożył parasol zielony
idę do wspomnień
z suchymi stopami

Na górce, gdzie brzoza  

tańczy z wiatrami
ZNALAZŁAŚ dla mnie żywą broszkę
ze słodkimi poziomkami

Wyblakłe trawy z zielnika już nie szumią
bocian z żabą odleciał do Ciepłych Krajów
słowa modlitwy
mieszają się ze łzami
chociaż w Jego sercu
Twoje oczy już nie płaczą

Zapachem maciejki
powrócisz do mnie
Mamo...


Barbara Pawłowicz

HOŁD

Wiele razy rozkwitały już wrzosy

od czasu kiedy odeszłaś

byłaś aniołem stąpającym 

za cieniem dziecka

jeszcze dziś cicho zaglądasz

do mojej sypialni nasłuchując oddechu

czuwasz nad każdym dniem.

W rodzinnym domu krążyło ciepło

pachniał świeży chleb

zapach dzieciństwa wszedł

w progi mojego domu

każdy mój gest to Ty

gdy na stole układam obrus

myślę o Tobie Matko

kiedy sięgam po różaniec

widzę Twoją pochyloną twarz

i rozmodlone usta

Dziś stawiam sobie pytanie

czy powtórzyłam Ciebie

tak bardzo się starałam.

Czy w sercach dzieci i wnuków

jak Ty na zawszę pozostanę


 

Halina Rakowska

PRZEZ UCHYLONE DRZWI
        

Mojej Mamie - w kolejną rocznicę  śmierci

przez uchylone drzwi
nieśmiało wdziera się światło
i reminiscencja
w poszarzałych ramach
przygasły obraz

gdzieś, w głębi tła
ciepło zamknięte w dłoniach
w oczach - bez tajemnic świat
i cichutki głos
jak dzwonki konwalii
echem - po kartach się niesie

przycichła szeptana tęsknota
z mniejszą siła bumerang powraca
i w dal odpływa
Twój wyraźny obraz


 

Krystyna Sławińska

STYGMAT

matka biała i cicha

jak opłatek

rozpięta na krzyżu

małżeńskiego łoża

ze stygmatem

po twoim bucie na dłoni

kwaśno cuchnie

tanie wino

jakże jej nienawidzę

że tak uparcie mnie zbawia


Krystyna Susabowska

O MATCE PIEŚŃ

 

    Pamięci mojej Matki Walerii poświęcam

Jesteś wciąż bliska moim myślom

Wspomnienia żywe pamięć toczy

Widzę  alabastrowy profil

I twe błękitne mądre oczy  

Pisać o Tobie - ułożyć litanię

Nie do zliczenia zasług cnót

Kobieta żołnierz, baba morowa

Słowa do lwowskich nut

Nie studiowałaś nauk, izmów

W czas wojny i biedy Cię pamiętam

Wiedzę czerpałaś z katechizmu

I zawsze byłaś uśmiechnięta

Ta gdzie nasz Lwów, gdzie ulica

Dwernickiego, Park Jordana

Nasz kościół Bernardynów

Teatr, Mickiewicz i Chór Dana

Odeszłaś stojąc jak by drzewo

I jesteś z nami, wciąż to czuję

Z pedagogiki swoim spojrzeniem

Dajesz mi zasłużoną dwóję.

 


 

Andrzej Żurek

 

PRZEKORKI,

coś takiego…?!

(Matce )

spirale kreślone

 przecinkową kreską

rysują dmuchawce

kolorowych nasion.

oczy roziskrzone

usta rozszerzone

wyłapują formy

stawiane na papier.

matka pokazuje

jak powstaje kaczka,

z dwójki ją kreuje

nogi domaluje.

wielobarwne znaczki

kartki wypełniają

malec niecierpliwie

przebiera nogami.

kiwają się stopy

wysoko unoszą

chłopiec dostał kredki

-radość to ogromna-

wszędzie stawia kropki

każdy papier znaczy

porysował stolik

mama mu wybaczy.


Alfreda Dziedzic

PRZEMIJANIE

Świat ciągle się zmienia

wciąż do przodu gna

a człowiek na tej ziemi

ma określony czas.

Gdy odchodzi ktoś najbliższy

los jest okrutny dla nas

nikt nie lubi rozłąki

nawet na krótki czas

Ale jest jeszcze nadzieja

która dodaje otuchy

że po ziemskiej rozłące

na spotkanie w innym świecie

 niechybnie przyjdzie czas.

A wymowny napis na epitafium

brzmi tak:

Rozłąka

jest naszym losem

spotkanie naszą nadzieją.


Rafał Frąckiewicz

CZERWCOWE GOTOWANIE

Jeden kilometr drogi

dwa szczyty gór ośnieżone

samolot lecący w górze.

Pięć kłosów zbóż

bukiet kwiatów polnych

rosą zmoczonych,

góry pokryte lasem brzozowym,

maleńki żuczek idący polem.

Otulić wszystko promieniem słońca,

dodać dwie krople deszczu letniego,

trzymać nad letnim powiewem wiatru

około godziny.

Podawać  ciepłe, ze świergotem ptaków

patrząc na miasto, w którym mi przyjdzie

cieszyć się i płakać.

 

Antologia „Dla Matki”; wybór Marta Hydzik-Żmuda i Andrzej Żmuda; Warszawa – Rzeszów 2004; str. 280.

Tamże; str. 135.

Tamże; str. 204.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Owoce brzemienności

Jakie jest Twoje zdanie? Zapraszamy do dyskusji!

[~Weni~]@91.16.125.* 2010-10-09 10:04:38
..do zapomnienia wiatr jesienny .. zabiera drzewom wszystkie listeczki ! ..lecz Lipa Czarnoleska będzie teraz ozdobiona Waszymi pięknymi wierszami ..jak radosnymi choinkowymi bombeczkami do wspomnień dla Naszych Mam ! .. z pozdrowieniami Lindner
Demeter 2014-03-09 21:04:46
Pani Wieslawo! Wyrazy szacunku i uznania! Mamo, Matko, Mamusiu... dlaczego...? Tyś była całym światem, iskrą życia, Lecz... ludzie! Dwuulicowi przyjaciele! Oby ich twarze za kilkanaście ładnych wiosenek już się tak nie cieszyły...! Pozdrawiam Demeter
Przeczytaj całą dyskusję na forum (2) »

Dodawanie nowych komentarzy zostało zablokowane przez administrację serwisu.