Pełna krew w Imię powietrza

28.11.2013 Redaktor

Dwa tomiki poezji warte zainteresowania

Obrazek niżej podpisany
z
Oba tomiki na moim stole
Kupiłam ostatnio dwa tomiki wierszy, dość pokrewne duchowo i formalnie, jak myślę. Jeden to Pełna krew, Łukasza Jarosza, a druga to Imię powietrza, W.S. Merwina. Łukasz Jarosz dostał w tym roku Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej, zwyciężając wielu znakomitych i o silnej pozycji autorów, nie tylko polskich.

Przeczytałam jego tomik z wielkim zadowoleniem i zainteresowaniem. Nie ma w nim prostej dekoratywności, jest uparte dążenie do wyczucia w świecie sensu i prawdy. Ustawia wszystkie swoje zmysły, do słów podchodzi ostrożnie, by nie zamgliły mu rozumienia.  Warto go czytać, rozmyślać nad jego wierszami, ale waham się przed dawaniem rad komukolwiek w sprawie lektur. Mnie ten brak młodopolskich ochów, achów i pustych gestów odpowiada. Ale innym może brakować ozdób, jak damie broszki przy dekolcie, gdy patrzy w lustro.

Oto dwa wiersze, na smak:

PRAKTYKI

Krótka ulica.
Uczniowie Mechanika
z reklamówkami w rękach
wchodzą do tłustych warsztatów.
Płytko oddycha niebo.

Wyprowadziłem się.
Przez cztery dni paliłem rzeczy po sobie.
Zawstydziłem się, bo podpatrzono mnie
w trakcie modlitwy.
Mój głos ciemniał wśród gałęzi.

Teraz ta ulica.
Chłopaki odpalają papierosy

WYSPA

Wieś zapada się w słońcu. Oszronionym

i mglistym. Rośnie świt: klasztor wykuty

w mrozie, szyszki.

Rzeka chwieje się – śliska jak paznokieć,

zrogowaciała jak kopyto.

Na dzwonnicę wchodzi ksiądz

Z twarzą czerwoną od żelaza, ciemną:

kto nie idzie do nieba, zamienia się w proch.

W jego oddech.

(wiersze pochodzą z nagrodzonego tomiku pt. Pełna krew)

W międzynarodowej Kapitule Nagrody im. Szymborskiej zasiadali: szwedzki tłumacz literatury polskiej i francuskiej Anders Bodegard, amerykańska slawistka i tłumaczka Clare Cavanagh, francuska badaczka literatury i kultury XIX i XX wieku Maria Delaperriere, polonista, krytyk i tłumacz z Włoch - Luigi Marinelli, hiszpański poeta Abel Murcia Soriano, prezes Polskiego PEN Clubu, krytyk literacki, eseista i poeta Adam Pomorski, niemiecka tłumaczka Renate Schmidgall oraz krytyk i historyk literatury Marian Stala.

Przyznali dwie nagrody, równorzędne. A odnosząc się do twórczości Łukasza Jarosza, przewodniczący jury, Adam Pomorski, zwrócił uwagę, że jego wiersze w pierwszej lekturze "wydają się odsyłać do większej całości o zgoła epickiej skali, ale to jednak pozór, bo ich materią jest pamięć, a nie historia".

- Nie ma tu miejsca na epos, pamięć to osobista, rodzinna, sąsiedzka, fragmentaryczna, cząstkowa i podszyta grozą XX-wiecznych doświadczeń ludzkich, zapamiętanych przez polskich narratorów - mówił. Cytat z komunikatów prasowych, powtarzanych przez media.

Honorowy patronat nad sobotnią uroczystością wręczenia Nagrody im. Wisławy Szymborskiej objął prezydent RP Bronisław Komorowski.

Kto to jest Łukasz Jarosz? Urodzony  w 1978 r., poeta, muzyk. Wokalista, perkusista i autor tekstów grup Lesers Bend (www.lesersbend.com), Chaotic Splutter Panoptikum, Katil Ferman, Zziajani Porywacze Makowców, Mgłowce. Mieszka pod Olkuszem.

Do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej nominowany za tom Pełna krew wydany przez Znak.

Drugi tomik napisał mój wieloletni „przyjaciel” W.S. Merwin. Już o nim wspominałam na tych łamach, gdy dostał po raz drugi nagrodę Pulitzera. A ostatnio, też w tym roku, nagrodę im. Zbigniewa Herberta. W tomiku polskojęzycznym zamieszczone są wiersze wybrane z wielu innych wydań, tłumaczone przez wielu tłumaczy. Redaktorzy zamieścili też ciekawe przemówienie Merwina, wygłoszone z okazji wręczenia nagrody. Ciekawe, bo niejednoznaczne. Pisze wielokrotnie o Herbercie, o przyjaźni z nim i Miloszem, o podziwie dla polskiej literatury, a jednocześnie zaznacza delikatnie różnice kulturowe. Merwin to poeta o wielkim dorobku, silnym charakterze, wyraźnej osobowości, wielkiej niezłomności życiowej. Wspierał ruchy ekologiczne i pacyfistyczne, żyje na tropikalnej wyspie (Hawaje, Maui, miejscowość Zen) i uprawia rzadkie gatunki palm.

W Nowym Jorku jeździł po mieście, robiąc za przewodnika (towarzysza) Herberta. Wiele dyskutowali, spierali się (nie wiem o co), wyobrażam sobie, że o sprawy fundamentalne. Herbert był emocjonalnie wybuchowy, Merwin uprzejmie gościnny, ale i podziwiający słowiański temperament i żywiołowość gościa.

Merwin to dojrzały Jarosz. Dopiero czytając Merwina widzę, że Łukasz Jarosz nie ma jeszcze odwagi i pewności siebie dojrzałego pisarza. Ale już obrał dobry kierunek. Ma polską niepewność siebie. Dlaczego my zwykle w siebie wątpimy?

Oto wiersz Merwina z tomu Imię powietrza:

NAUKA MARTWEGO JĘZYKA

Nie masz co powiedzieć. Najpierw
Naucz się słuchać. Ponieważ jest martwy,
Nie przyjdzie do ciebie sam, ani też ty
Sam go nie opanujesz. Dlatego
Naucz się być cicho, gdy jest przekazywany,
I choćbyś jeszcze nie rozumiał, zapamiętuj.
Co zapamiętasz, ocaleje.
By najdrobniejszą rzecz w pełni zrozumieć,
Musiałbyś zgłębić całą gramatykę, z fleksją
I systemem, z tą absolutną
Szczerością intencji, która go cechuje, bo jest martwy.
Możesz poznawać tylko część po części.
Co masz zapamiętać,
Już przed tobą ocaliła od szarzyzny śmierci
Czyjaś pamięć. Swoistym rysem języka,
Którego mowa umarła, jest ład,
Naruszony tylko tam, gdzie ktoś zapomniał.
Zobaczysz – ten ład pomoże ci pamiętać.
Co pamiętasz, staje się tobą samym.
Ucząc się, będziesz pielęgnować świadomość
Tego nadrzędnego ładu, teraz wolnego od pasji,
Które wnosił język; aż – szukając w sobie –
Może znajdziesz w końcu pasję, z której on sam się począł.
Usłyszysz i ład, i pasję w jego mowie i w sobie.
Co pamiętasz, ocala też ciebie. Pamiętać
Nie znaczy powtarzać, ale słyszeć coś, co nigdy
Nie umilkło. A więc od zmarłych, od ładu i od tego,
Co warto pamiętać o sobie uczysz się,
Jaką można usłyszeć pasję,
Gdy nie masz co powiedzieć.

przełożył Mieczysław Godyń

Obie książki pochodzą z Wydawnictwa Znak, dotarły do księgarń w 2013 roku.

Zobacz zdjęcia jako osobne strony: Oba tomiki na moim stole